Jechałem wzdłuż ogrodzenia, szukając jego słabych stron. Było wysokie na dwa metry, gładkie, nie było o co zahaczyć stopy, gdyby ktoś chciał się przedostać. Dookoła nie było żadnych drzew, wszystko wykarczowane. Zbliżyłem się do bramy. Ciężka, kuta i sterowana. Kamery ustawione z każdej strony tak by widzieć kim jest gość. Jeden przycisk, domofon odbudowany. Ciekawe. Rozumiałem, że gość był nadziany ale to wyglądało na zbyt duże środki ochrony. Skoro był tak zabezpieczony, w jakim celu potrzebował mojej ochrony. Zadzwoniłem i czekałem. Po dziesięciu minutach odezwała się jakaś kobieta.
-Proszę poczekać, pan Nathaniel za chwilę pana wpuści.
Proszę proszę, jest w stanie sam wcisnąć guziczek. Sądząc po jego zachowaniu gdy dobiliśmy targu, nie tego się spodziewałem. Facet myślał, że skoro mnie wynajął mógł pokazywać mi swoją wyższość. Dałem mu do zrozumienia, że to nie przejdzie. Nie byłem jakimś tam ochroniarzyną z bożej łaski. Nie byłem typem w garniturku a już na pewno nie kimś kim można rządzić. Odkąd stanąłem na czele Slayersów czasy gdy ktoś mi coś dyktował, dawno minęły. Przeszedłem kurewsko dużo by być tu gdzie jestem teraz. Stoczyłem niejedną walkę o życie i ktoś taki jak Moore, nie robił na mnie żadnego wrażenia. Może i miał kasę, jednak dla mnie był nikim. Takich jak on nie raz widziałem w sytuacjach podbramkowych i zawsze mieli mokre gacie ze strachu. Wyjąłem z kieszeni cygaro i narzynarkę.* Po chwili cieszyłem się smakiem ulubionego tytoniu. Zawsze uważałem, że prawdziwy mężczyzna pali cygara a nie damskie papierosy, które w ustach faceta wyglądały jak małe kutasiki. Smak prawdziwego tytoniu był niepowtarzalny a tego w papierosie tylko nijaki. Gdy puszczałem kłęby dymu, brama zaczęła się otwierać. Chwilę to trwało, czyli mechanizm nie był taki zwykły, miał za zadanie sprawić, że wjazd na teren stawał się jeszcze bardziej pożądany. Cóż, mnie po prostu wkurwiał.
Jechałem powoli, rozglądałem się i oceniałem otoczenie od samej bramy. Wymuskane trawniki, fantazyjnie przycięte jakieś krzaki, słowem cud miód, który do mnie nie przemawiał. Widziałem domek dla ogrodnika, to o nim mówił jako o miejscu gdzie mam mieszkać ja lub chłopaki gdy nie będziemy musieli z nim jechać. Nie spodziewałem się, że ulokuje nas w domu. Według niego nie byliśmy na takim samym poziomie. I tu choć raz się zgadzaliśmy, nie byliśmy tacy sami, u nas byłby nikim. Slayers nie przyjmuje byle czego do swojego grona. Czasy gdy każdy mógł się u nas zaczepić ot tak, dawno minęły. Teraz musiałby być przedstawiony przez jednego z członków a nikt nie chciałby mieć z takim gościem do czynienia. Biorąc pod uwagę fakt, że ktoś musiałby ręczyć za niego życiem i w dodatku odpowiadać za jego błędy, prędzej dziwka by się nawróciła niż jeden z moich chłopaków wziąłby go pod swoje skrzydła. Bawiło mnie też to, że facet myślał, że ma mnie na każde swoje zawołanie. Głupiec. Na razie nie wyprowadziłem go z błędu. Poczekam na odpowiedni moment.
Zatrzymałem się na podjeździe i czekałem. Zanim wreszcie dał radę do mnie wyjść, minął dłuższy czas. Chryste, ten gość nawet w domu nosił ten swój odpicowany garniturek.
-Lynch. Zapraszam do środka. Omówimy wszystko w moim biurze. Zapoznam cię również z moim personelem, nim przejedziemy do obejrzenia posiadłości. - Szedł do mnie, mówiąc to wszystko. - Mam nadzieję, że nie miałeś problemów z trafieniem. Jazda na tej maszynie nie wydaje mi się szczególnie komfortowa.
-Trafiłem bez problemu. Jadąc ulicą miałem dobry widok na tą twoją twierdzę. Otoczyłeś się niczym król, brakuje ci jeszcze fosy. Nie rozumiem po co ci moja ochrona. - Pominąłem odpowiedź na tekst o komforcie jazdy, nie chuja nie wiedział o czym mówi. Taki cwaniaczek nigdy by nie ogarnął jazdy na takiej bestii. Chuderlak miał za mało mięśni by utrzymać ją w pionie, co dopiero na niej jeździć.
-Tak, można tak powiedzieć. Mój spokój jest dla mnie bardzo ważny. Nie chcę aby ktoś mi go zakłócił. Ostatnio miałem kilka niepokojących incydentów. Oczywiście, kilka pogróżek od nawiedzonych obrońców przyrody. Niestety również od ludzi, których znałem kiedyś, a którym nie udało się do czegoś dojść. A teraz chcieliby dorobić się moim kosztem. Jeśli chodzi o to czemu potrzebuję twojej pomocy, tego dowiesz się za chwilę.- Mówiąc to ruszył do drzwi, nie sprawdzał czy ruszyłem za nim. Skurwiel wiedział, że pójdę, nie wiedział jednak, że z mojej strony była to tylko gra. On myślał, że rozdaje karty a ja wiedziałem, że mój as pobije jego króla a właściwie go rozpierdoli gdy tylko będzie miał ku temu możliwość.
Chcąc nie chcąc poszedłem za nim. Byłem ciekaw czy mnie jeszcze zaskoczy. Czułem, że to śliski typ, często miałem z takimi doczynienia. Jednak ten wyjątkowo działał mi na nerwy. Miałem ochotę zmazać mu ten uśmieszek z twarzy, lecz wiedziałem, że to jeszcze nie czas.
Wchodząc za drzwi, miałem wrażenie, że wchodzę do krainy luster. Były wszędzie, wisiały na ścianach w złotych kutych ramach. Przepych i kicz, za dużo i zbytnio rzucało się w oczy, że srał kasą. No cóż, widać, że koleś nadal miał kompleks. Nowobogacki chujek, tak nazywałem tych, którzy chełpili się swoją kasą a nie klasą. Jeśli liczył, że zrobi na mnie jakieś wrażenie, był w błędzie. Nie byłem naiwną dziewicą ani pustą lalą, na której robiło to jakieś wrażenie. Widziałem, że cholernie działa mu na nerwy, mój brak pożądanej przez niego redakcji. Nie byłem tu po to by się zachwycać. Miałem chronić jego dupę i nic więcej.
-Lynch, poznaj Marię, moją gospodynię. Gotuje i zajmuje się domem, jak i ogarnia jeszcze dwie dochodzące sprzątaczki. To kobieta od wszystkiego. Będziesz coś chciał, wiesz komu to zlecić. Ugotuje wszystko na co masz chęć a jeśli czegoś nie umie, zaręczam ci, że się szybko nauczy, od tego tu jest. - Zakończył protekcjonalnym tonem.
Podszedłem do nich i uchwyciłem spojrzenie kobiety gdy ujrzała moją twarz, było pełne żalu. Nie znała mnie, spodziewałem się obrzydzenia ale żal, kompletnie mnie zaskoczył. Byłem wielkim skurwysynem, dodatkowo ubranym w skórę, na plecach katany widoczny był wizerunek żniwiarza, nasz znak rozpoznawczy. Odkąd pamiętam wzbudzałem strach a ta kobieta mnie żałowała, to było coś nowego. Ludzie okazywali w mojej obecności nerwowy uśmiech zdradzający niepewność, do takich reakcji byłem przyzwyczajony. Ta kompletnie mnie zaskoczyła. Ona nie zwracała uwagi na moją twarz, patrzyła mi prosto w oczy i to było czymś dla mnie nowym.
-Myślę, że się dogadamy. - Stwierdziłem. - Jestem mało wymagający. A teraz, chciałbym zobaczyć gdzie mieści się sterowanie bramy i miejsce gdzie znajdują się monitory do kamer z domu i terenu. Muszę wiedzieć wszystko by móc przekazać te informacje ludziom, chce wiedziec na jakim systemie pracuje całe oprogramowanie.
- To za chwilę. Chcę żebyś jeszcze kogoś poznał nim przejdziemy do mojego gabinetu. - Odwrócił się do Marii i powiedział. - Idź po nią, miała tu zejść ale może się zgubiła, bo nie tak łatwo zejść po schodach. - Rozkazał gospodyni, która aż się spięła i prawie stanęła na baczność.
-Tak, już idę. Może potrzebowała pomocy. - Próbowała usprawiedliwić kogoś kogo miałem poznać, lecz nie dane jej było skończyć.
-Gówno mnie obchodzi czego potrzebowała! Miała tu zejść. Wyraziłem się jasno. Ma pięć minut. - Wysyczał.
Wyszła pośpiesznym krokiem, i dałbym sobie rękę uciąć, że biegła po schodach. Ciekawe czy biegła bo się go bała czy bała się o tajemniczą kobietę, która miała się za chwilę zjawić.
-Musisz poznać moją zabaweczkę a właściwie moją własność. Obecnie zajmuję się jej obyciem więc jest trochę nieokrzesana ale już niedługo. To pojętna uczennica. - Zakończył z uśmiechem. - Wiem, że pewnie masz wiele pytań, ale chciałem żebyś zobaczył co jeszcze cennego posiadam a nie chciałbym stracić. W końcu tym również będziesz się zajmował.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Nie będę niańczył twojej dziwki. Zamykaj ją w piwnicy jak wyjeżdżasz, ja się na to nie piszę. Ani ja ani moi ludzie nie są pieprzonymi opiekunkami. Jeśli nie umiesz utrzymać kobiety w domu to twój problem. Nie na to się pisałem. - Gość chyba zwariował, jeśli myślał, że mnie w to wrobi. Nie ze mną takie akcje.
- Nie rozumiesz. Ona i tak nigdzie nie wychodzi. Jeszcze nie jest gotowa żebym ją gdzieś zabrał. Zresztą raczej przy was nie wyjdzie z pokoju. Więc z nią nie będzie problemu. Chciałem żeby mogła cię zobaczyć.To ktoś kto nie sprawi ci problemu a chyba chciałeś poznać wszystkich na stałe przebywających w domu.
-To, że chciałem nie ma tu nic do rzeczy. O niańczeniu nie było mowy. - Warknąłem. - Nie lubię gdy ktoś robi mnie w chuja, takich co próbowali już nie spotkasz chodzących po tej ziemi, raczej dwa metry pod nią. - Gdy to mówiłem usłyszałem przyciszone głosy, zbliżające się od strony drzwi. Chyba strach był siłą napędową, bo pięć minut nawet nie minęło odkąd kazał kobiecie iść po dziewczynę.
-Chodź kochana, nie ma się czego bać. Obiecuję.- Pocieszający głos gospodyni był wyjątkowo ciepły, jakby chciała rozłożyć parasol ochronny nad, tą którą właśnie tu prowadziła. A to mnie zaciekawiło. Najpierw ujrzałem Marię dopiero po chwili jej towarzyszkę. Szła ze spuszczoną głową, czarne włosy spływały przerzucone przez jedno ramię. Ubrana w jakąś krzykliwą kieckę starała się ze wszystkich sił by jej nie było widać. Niestety nie było jej to dane.
Widziałem ją i chciałem żeby zobaczyła mnie, musiałem zobaczyć lalkę, która będzie moim zmartwieniem, przynajmniej na razie.
-Lynch poznaj moją własność. - Mówiąc to podszedł do dziewczyny i zgarnął jej brodę w swoje palce i uniósł tak bym mógł ją zobaczyć.- To Elie.
W chwili gdy podniosła na mnie swoje oczy, ujrzałem w nich strach, wielki przeogromny strach. Tak, do takich reakcji byłem przyzwyczajony, gdyby nie jeden mały szczegół. Wiedziałem, potrafiłem bezbłędnie odczytać odczucia ludzi na mój widok. Kolejny raz nie wierzyłem w to co się dzieje. Wiedziałem na pewno. Ona nie bała się mnie.*Bardzo popularny i lubiany obcinacz to narzynarka, za pomocą której robi się otwór o średnicy ok. 6 mm w główce cygara. Stosunkowo duży otwór zapewnia odpowiedni ciąg, poza tym pozostawia zaokrąglone krawędzie główki cygara. Narzynarka jest stosunkowo nowym narzędziem i obecnie zdobywa coraz więcej zwolenników. Należy pamiętać, że nie nadaje się ona do cygar typu torpedo lub piramid
CZYTASZ
Rise #1 The Slayers
RomantikNiedoświadczona i niepewna swej przyszłości młoda kobieta ,trafia do domu tego, który ją wybrał, teraz stawi czoła temu , na co nie była gotowa. Musi walczyć o każdy oddech, choć myślała , że los się do niej uśmiechnął. Gdy była pewna, że już nie pr...