Patrzyłem na tę miernotę z niedowierzaniem, on jawnie dawał nam znać, że ma się za lepszego od nas. Nie było to zaskakujące jednak nie pomyślałbym, że będzie miał w sobie na tyle odwagi, by wypowiedzieć te słowa na głos. Zanim zdążyłem zareagować, Baby face wbił szpilę temu fiutowi z ogromną satysfakcją. Wściekłość malująca się na jego twarzy była widoczna jak na dłoni. Mój wzrok przyciągnął uśmiech, który wykwitł na twarzy dziewczyny i musiałem przyznać, że był piękny. Po chwili jednak zniknął z jej ust, a ja wiedziałem, dlaczego.
Gapił się na nią z wypisanym mordem w oczach a przez jej twarz przebiegł skurcz strachu. Ona doskonale wiedziała, że poniesie za to konsekwencje, jednocześnie widziałem też mały błysk satysfakcji w jej oczach po komentarzu mojego brata. Byłem cholernie ciekaw co siedziało w głowie tego typa. jedno było pewne, on nie zdawał sobie sprawy z tego, że od dziś każdy jego ruch będzie nadzorowany nie tylko przez jego ochronę. Czas dowiedzieć się o co tak naprawdę tu chodzi.
Kolacja trwała, niby nic się nie stało, lecz napięcie wisiało w powietrzu, ciężkie i nasycone jej strachem, którego nie potrafiła umiejętnie ukryć. Prowadzenie bezsensownej rozmowy o niczym, nigdy nie było moją domeną, nie potrafiłem i nie chciałem gadać o pierdołach, zamiast tego ukradkiem obserwowałem ją. Zauważyłem mocny makijaż, który miał zakryć ślady na szyi, otarcie naskórka na nadgarstku było dość świeże, rękaw jej sukienki nieznacznie się uchylił, kiedy sięgała po szklankę wody stojąca przed nią. Nasze dziewczyny w klubie też lubiły dziki sex, taki, który zostawiał ślady. One nie chciały się z nimi kryć, wręcz przeciwnie, nosiły je z dumą jak trofea. Ona jednak w oczach innych miała uchodzić za nieskazitelną, jednak ten cały wymalowany przez Moore’a obrazek ich miłości przeczył temu strachowi, którego nie umiała ukryć. To zasiało w mojej głowie małe ziarno wątpliwości, które opadło i będzie czekało aż wykiełkuje i da mi więcej odpowiedzi, a dzięki Cuthowi będę widzem w pierwszym rzędzie.Obserwowała nas, czujnie. Widziałem, jak starała się rozgryźć o co chodzi, kim jesteśmy i po co przyjechaliśmy a to dawało mi jeszcze jedną odpowiedź, nie mówił jej, czyli nie wiedziała o tym jaki był powód naszego pobytu.
-Myślę, że jutro przejedziemy się do miasteczka, tak by żaden z ludzi szeryfa, przez przypadek nie wziął was za przestępców. Nie chciałbym, żeby to utrudniło wasze zadanie a te durnie niestety nie są szczególnie inteligentni, prawdę mówiąc nie wiem, jak zdołali dostać się do policji. Niemniej jednak ich niewiedza mogłaby zaszkodzić więc lepiej ich uświadomić. Tym bardziej, że szeryf może nie być wystarczająco przekonany po waszym wcześniejszym spotkaniu. - słowa rzucone od niechcenia, sprawiły, że Cuth spojrzał na mnie znacząco
- Rozumiem, że nie pozyskałeś sobie fana - zapytał a raczej stwierdził z drwiącym uśmieszkiem - no cóż nie każdy da się przekonać od razu.
Cuth, doskonale wiedział, że mam to w dupie, ale chociaż raz ten wypacykowany fiut powiedział coś sensownego. Niechętnie musiałem się z nim zgodzić, tylko dzięki niemu będziemy mogli bez problemów i bez zbędnych pytań zrobić to o czym myślimy.
-Tak. Szeryf nie pałał entuzjazmem, kiedy dowiedział się, że to nie on zapewnia główną ochronę. Swoją drogą myślę, że można było temu zapobiec wcześniej. Wystarczyło go poinformować, w chwili, kiedy dowiedziałeś się, że przyjąłem twoje zlecenie. - musiałem dać mu dobitnie do zrozumienia, że ta cała sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby on nie zawalił.
Nieznaczny grymas niezadowolenia przebiegł po jego twarzy, choć był widoczny tylko sekundy, dawał cholerną satysfakcję. Nie umknęło mi również, że po raz kolejny i ona była zadowolona z moich słów, lecz teraz widziałem to tylko w jej spojrzeniu. Ponieważ twarz miała cały czas skierowaną ku dołowi, to był ułamek sekundy, gdy podniosła wzrok i ujrzałem ten kpiący wzrok.-Cóż, teraz nie ma to znaczenia. Pojedziemy tam i załatwimy wszystko od razu. Za dwa dni muszę być w Idaho więc, zanim wyjedziemy wszystko musi być jasne. Szeryf musi wiedzieć, że wy możecie o wiele więcej niż on. Nie chcę zbędnych komplikacji.
Musicie wiedzieć, że to, co znajduje się w tym domu jest dla mnie szczególnie ważne, jak nie najważniejsze. Pod moją nieobecność, to na was spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo moich rzeczy i oczywiście mojej narzeczonej. - spojrzał na dziewczynę, akurat wtedy, gdy patrzyła w moją stronę, widziałem, że zmrużył oczy. - kochanie, wiesz jak cenna jesteś dla mnie, prawda?
Spłoszona szybko odwróciła twarz w jego stronę i lekko się uśmiechając kiwnęła głową. Jednocześnie z jej malinowych ust padły słowa, wypowiedziane drżącym głosem.
-Chyba tak kochany. - choć mówiła prosto do niego i starała się brzmieć na szczerze zakochaną, mnie nie udało jej się zwieźć. To była tylko gra, a ja już niedługo poznam kto tu rozdaje karty.
Teraz jednak, musiałem się skupić i słuchać wynurzeń tego dupka i udawać choć odrobinę zainteresowanego a w szczególności, więżącego w brednie, które opowiadał.
CZYTASZ
Rise #1 The Slayers
RomanceNiedoświadczona i niepewna swej przyszłości młoda kobieta ,trafia do domu tego, który ją wybrał, teraz stawi czoła temu , na co nie była gotowa. Musi walczyć o każdy oddech, choć myślała , że los się do niej uśmiechnął. Gdy była pewna, że już nie pr...