1

800 41 4
                                    


1

Cztery lata później...

 Stałam w szeregu razem z innymi i czekałam na instrukcje. Dziś był dzień w którym mój pobyt w tym miejscu dobiegł końca. Od teraz miałam robić to do czego szykował mnie Ojciec, a właściwie my wszystkie miałyśmy się podporządkować . Mój wewnętrzny głos mówił mi, że muszę to zrobić. Nie miałam wyjścia.

Gdybym mogła, skończyłabym ze sobą, lecz wszędzie były kamery. Byłyśmy na podglądzie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Odkąd sięgałam pamięcią, ojciec był naszym nauczycielem, to on wpajał nam, że jesteśmy tylko rzeczą stworzoną na uciechę mężczyzny. Miałyśmy prawo odzywać się tylko gdy nam pozwolono, jeść dopiero gdy zjadł on. Nie chciałam tego lecz musiałam być posłuszna bo inaczej mogłam ponieść karę. Własne zdanie, wolna wola były mi obce. Byłam tylko kobietą, pomiotem zła, tak mówili o nas. Uczono nas tylko tego co konieczne, nic ponadto. Ważne, że widziałyśmy to co było najistotniejsze, nie mamy żadnych praw , mamy być posłuszne. Choć byłam tresowana całe moje życie, nic nie przygotowało mnie na to co miało nadejść. 

-Nastał dzień, w którym traficie pod opiekę swoich panów, oni będą waszymi właścicielami. Liczę, że zrobicie wszystko by ich uszczęśliwić, do tego byłyście szykowane. Na łóżku każdej z was, leży przygotowane ubranie. Teraz udacie się do waszych sal i naszykujecie. Włosy pozostawcie rozpuszczone, dziś żadnych warkoczy. Macie godzinę na przygotowanie, po tym czasie przyjdą po was bracia i zaprowadzą was do sali przekazania. Każda niesubordynacja zostanie surowo ukarana. Możecie odejść. - Odprawił nas jak zawsze. Nigdy żadnego ciepłego słowa. Zawsze krótko i ostro. 

                                                                  

                                                                 ***

Cisza, to coś co potrafi być równie złowieszcze jak krzyk. Szykowałam się w ciszy, gdy do łazienki wszedł jeden z braci. Nie wolno nam było się zakrywać gdy przychodzili podczas kąpieli, podświadomie czułam, że to złe, jednak nic z tym nie zrobiłam.  Mogli na nas patrzeć do woli, pamiętam gdy zdarzyło się to pierwszy raz. Miałam wtedy piętnaście lat i byłam najbardziej rozwinięta fizycznie niż inne dziewczynki. To właśnie Izaac był tym, który wszedł wtedy do mojej łazienki. Stał i patrzył a ja sparaliżowana ze strachu i wstydu zaniemówiłam. Nie wiedziałam jak się zachować. Gdy otrząsnęłam się i chciałam zakryć, dowiedziałam się, że nie mogę. Co prawda,  nigdy nas nie dotykali, musiałyśmy być czyste dla naszych przyszłych mężczyzn. O to dbano i tego pilnowano. Można by pomyśleć, że byłyśmy jakimiś księżniczkami czekającymi na swoich rycerzy. Niestety prawda miała okazać się zupełnie inna.

 Czułam na sobie wzrok Izaaca, prześlizgiwał się po moim nagim ciele. 

-O proszę, wszedłem w idealnym momencie. Ostatni raz dopilnuję byś była czysta i pachnąca. Możesz zacząć wsmarowywać balsam w ciało. -Mówiąc to oparł się o drzwi łazienki i czekał, czekał aż zacznę. 

Przeszedł mnie dreszcz. 

To jego bałam się najbardziej, od zawsze dziwnie mi się przyglądał. Nigdy nie pozwolił sobie na nic więcej, lecz wiedziałam, że ledwo się powstrzymywał. Czułam, że gdyby tylko mógł, zrobił by ze mną co chce. Był pupilkiem ojca i jego prawą ręką. 

-No dalej, nie masz aż tyle czasu. Musisz być gotowa na spotkanie ze swoim panem. Ciekawi mnie czy spełnisz wszystkie jego wymagania. Wiesz, że jeśli się nie spiszesz, zostaniesz ukarana? Wiesz, że będzie mógł cię odesłać? Wtedy mógłbym prosić o możliwość wykonania  twojej kary. Och tak, bardzo bym tego chciał. 

Rise #1 The SlayersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz