19
Nie wiedziałem, jak uda mi się nie rozjebać łba pojebowi, który nam płacił. To czego się dowiedziałem, wolałbym nie wiedzieć. Zawsze powtarzałem, że wiedza to potęga, ale w tym przypadku żałowałem, że Cuth był cyber geniuszem i sądząc po wyrazie jego twarzy on również. Byłem niebezpiecznym skurwielem, bali się mnie wszyscy, którzy mnie znali. Potrafiłem zabić człowieka gołymi rękami bez użycia broni czy jakiegokolwiek noża a teraz musiałem powstrzymać się od zajebania tego pojeba. Odkąd stałem się Rise'm, ćwiczyłem samokontrolę i byłem w tym cholernie dobry do dziś. Pierwszy raz w życiu, nie chciałem się powstrzymywać.
Patrząc na mojego brata, nie byłem w tym osamotniony. Zdawałem sobie sprawę, że mogłem to zakończyć, ale wiedziałem również, że nie wszystkie karty zostały odkryte. Cuth, przeglądał wszystkie pliki, dokumenty, do których udało mu się dostać po włamaniu do systemu i mieliśmy świadomość, że to jeszcze nie ten moment.
Koło południa dostaliśmy wiadomość, że za pół godziny wyjeżdżamy z NY i jedziemy do Las Vegas, obejrzeć, jak idą prace nad kasynem. Choć najchętniej powiedziałbym, żeby się pierdolił, zagryzłem, zęby i dałem znać bratu. Ogarnęliśmy swoje szmaty i zabraliśmy nasze dupy z pokoju. Nerwy mieliśmy napięte do granic możliwości. Przebywanie razem z tym złamasem w windzie było pierwszym testem w dniu dzisiejszym. Udało się, tylko dzięki temu, że obiecaliśmy sobie z Cuthem, że gdy tylko dowiemy się wszystkiego, nie będziemy się hamować i rozjebiemy tego chuja w najbardziej bolesny znany mi sposób.
Szczerze mówiąc, miałem ochotę, żeby dołączył do niego również jego towarzysz wczorajszej zabawy. Niczego nie świadomy, dupek, jechał w windzie i pierdolił coś chujowym jedzeniu jakie dostał na śniadanie.
Sprzed hotelu zabrał nas samochód i pojechaliśmy na lotnisko, żeby jego fikuśnym samolocikiem dostać się do Vegas. Z tego co mówił, będzie tam tylko on, bo jego kumpel musiał jechać na jakieś spotkanie w biednej dzielnicy, jakieś charytatywne gówno organizowane dla dzieci z rodzin z problemami. Kurwa, jak o tym usłyszałem, mało brakowało a usłyszałby co o tym myślę.
Ten skurwiel miał czelność grać jakiegoś dobroczyńcę po tym co robił wczoraj z tymi dziewczynami. Krew gotowała mi się w żyłach na samą myśl.
-Jacyś dziwnie milczący jesteście, czyżby pilnowanie mojej osoby było ponad wasze siły? Wyglądacie na strasznie wyczerpanych. - skomentował i patrzył na przemiennie to na mnie to na Cutha.
Miałem ogromną ochotę, wstać i pokazać mu jak bardzo czuję się na siłach, jednak dałem radę się powstrzymać.
-Wydaje ci się. - popatrzyłem na niego obojętnym wzrokiem – nie rozumiem jednak, po co komuś takiemu jak twój przyjaciel, kasyno w Vegas. I cały czas staram się to rozgryźć. Co ma wspólnego chęć załatwienia ciebie, przez ludzi związanych z branżą naftową a twój wspólny biznes z celebrytą. Może zaspokoisz moją ciekawość. - Patrzyłem mu prosto w oczy oceniając jego postawę i sprawdzając jak zareaguje na moje słowa.
Nie okazał żadnej oznaki zdziwienia, jedynie grymas niezadowolenia przemknął przez jego twarz. Dając mi do zrozumienia kompletnie nieświadomie, że nie chce żebym się w to zagłębiał. Cóż kolego, nie można mieć wszystkiego. Zrobię wszystko, żeby dowiedzieć się o co tu kurwa chodzi. Bo to, że nie o ropę było pewne jak dwa razy dwa.
-Nie musisz rozumieć. Ale mogę ci to wytłumaczyć - poprawił się w fotelu, zgarnął w dłoń, szklankę z whysky i zaczął swój wywód - Widzisz, od zawsze chciałem mieć dużo pieniędzy i otaczać się wszystkim co sprawi mi przyjemność. Więc mam pieniądze, dążyłem do tego i udało mi się, mam narzeczoną, która jest moją ozdobą i daje mi przyjemność o jakiej marzę, a, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Cóż, chcę mieć jeszcze więcej pieniędzy i będę je miał, bo, najzwyczajniej w świecie, mogę. - upił łyk i spojrzał przez okno samolotu. - Nie jestem głupi, wiem, że są osoby, którym to będzie nie w smak i będą chciały mojego upadku, ale ja nie dam się odwieść od żadnego z moich planów i dlatego właśnie wy chronicie mnie i moje interesy. Dla tego tu jesteście i dlatego, że wam za to płacę oczywiście. Więc na wszystkie twoje pytania, moja odpowiedź jest tylko jedna. Bo mogę i chcę, a ja zawsze dostaję to co chcę i to się nigdy nie zmieni.
CZYTASZ
Rise #1 The Slayers
RomanceNiedoświadczona i niepewna swej przyszłości młoda kobieta ,trafia do domu tego, który ją wybrał, teraz stawi czoła temu , na co nie była gotowa. Musi walczyć o każdy oddech, choć myślała , że los się do niej uśmiechnął. Gdy była pewna, że już nie pr...