13

437 32 5
                                    

Przytyki Cuth'a były zadrą w moim tyłku. Skurwiel mnie wyczuł, ale nie mogłem dać po sobie znać, bo sam do końca, nie rozumiałem czemu to mnie tak ruszyło. Wiedza to potęga, od zawsze to wiedziałem. Dziadek wpajał mi to od małego. Moje pochodzenie było tajemnicą, o której wiedział tylko Cuther nie licząc tych, od których się odciąłem. Chociaż oni myśleli, że nie żyję. Dlatego nikt nie wiedział skąd się wziąłem i było to moją przewagą. Z poprzedniego wcielenia znałem ten typ kobiet, puste lale, lecące na pieniądze i łatwe życie, za grosz nie szanujące się. To co powiedziałem do niego nie do końca było prawdą, a dokładnie to, że nie było mi jej żal. Było wręcz odwrotnie i właśnie z tym nie mogłem sobie poradzić. Część mnie była w rozterce, z jednej strony rozsądek przypominał mi o moich własnych doświadczeniach z takimi kobietami z mojego poprzedniego życia z drugiej jej sarnie oczy przepełnione strachem nie pasowały mi do wzoru pustej lalki. Tu właśnie pojawiał się ten zgrzyt. Oczy, które przypominały mi to czego nie chciałem pamiętać, tamte oczy nawiedzały mnie we śnie od lat. Naiwność jaka od niej biła i to jak ją wykorzystali przeciwko mnie a wszystko za zgodą mojej matki, która chciała poświęcić syna by tylko zachować status społeczny. Dlatego nie chciałem i nie mogłem dać wiary temu co mówiła mi Maria i nie chciałem żałować tej dziewczyny.

Rozmyślania przerwał mi nagły huk i ciemność jaka po nim powstała. Podniosłem się z fotela na którym siedziałem i zbliżyłem się do okna by zobaczyć jak dom tonie w ciemności a jedynym światłem była poświata świecącego księżyca. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to telefon do Cuth'a, odebrał po pierwszym sygnale.

-Już się za mną stęskniłeś? Jak miło, już się nie gniewam. - odezwał się kpiącym głosem.

-Wal się. - warknąłem - słuchaj coś się stało i wysiadł prąd w całej posiadłości.

-O boże stary boisz się ciemności? Serio po to trujesz mi dupę? Kurwa mam dwie chętne laski do ruchania a ty z takimi rzeczami, serio weź się w garść. - jojczył jak rozkapryszony, napalony i do tego sfrustrowany prawiczek.

-Kurwa zamknij się i słuchaj. Skoro wysiadł prąd w całej posiadłości to możesz spróbować, włamać się do ich sytemu, prawda? Może nie mają takich zabezpieczeń przed taką akcją. - przerwałem mu i czekałem na jego reakcję.

Wiedziałem, że mam rację, gdy w tle usłyszałem szelest wstawania z łózka i głos mówiący - Wypierdalać - po chwili dało się słyszeć dźwięk gołych stóp biegnących po podłodze a potem zatrzaskiwanych drzwi.

-Dobra, działam. Mam mało czasu zanim włączy się ich system. Dam znać co i jak. A, Lynch? -Taa.

- Git?

-Taa, git.

Wiedziałem, że na niego zawsze mogę liczyć a on, że jestem po jego stronie zawsze i bez względu na wszystko. Byłem mu to winien. Teraz musiałem jednak stwarzać pozory, więc należało ruszyć dupę i sprawdzić co dzieje się na zewnątrz.

Wyszedłem przed domek i zobaczyłem od strony ulicy łunę ognia i dymu. Czyżby sabotaż, któregoś z wrogów a może zwykły niefart. Pozostało mi to sprawdzić, bo w sumie od tego tu byłem. Uzbrojony w mojego Eagl'a , którego chwyciłem przed wyjściem, szedłem wzdłuż podjazdu. Zbliżałem się do bramy, gdy usłyszałem za sobą kroki, nie musiałem sprawdzać kim był ich właściciel. Pizduś szedł na zwiady, a to ciekawe. Nie sądziłem, że był do tego chętny, raczej miałbym go za kogoś kto spierdoli i byłem pod wrażeniem. Może jednak miał trochę jaj.

Czas pokaże, teraz musiałem sprawdzić co działo się poza murami. To co skłoniło go do wyciągnięcia głowy z tyłka było teraz najmniej ważne. Buty chrzęściły po żwirowanym podjeździe, gdy zbliżaliśmy się do wjazdu na posesję. Odbezpieczyłem broń na wszelki wypadek, obejrzałem się za siebie i zobaczyłem w jego wyciągniętym ręku pilot a po chwili usłyszałem dźwięk otwierającej się bramy.

Rise #1 The SlayersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz