Krzyk wyrwał mnie z apatii, w której się znalazłam. Nie spodziewałam się ciosu a tym bardziej szarpnięcia. Gdy wywlekał mnie z salonu, w holu stała Maria, kucharka, poznałam ją wcześniej. Była taka miła, zapytała mnie czy jest coś czego nie lubię jeść, chciałam bym czuła się tu dobrze. A teraz widziała jak mój kat wlecze mnie po schodach, na górę. Widziałam, że gdy spojrzał na nią Nathaniel, szybko odwróciła wzrok. Bała się go, tak jak ja.
-Naucze cie posłuszeństwa. Widać, że nie wpoili ci go do końca. Zastrzegali, że zrobili wszystko a tu proszę. Taka niespodzianka. Choć w sumie, to się cieszę. Już myślałem, że będzie nudno.
-Proszę, puść mnie, to boli. Błagam, nic nie zrobiłam. Przepraszam jeśli cię zdenerwowałam. Już nigdy.
-Masz rację, nigdy więcej tego nie zrobisz. Dziś nauczysz się czego masz nie robić. Zaręczam ci, ostatni raz podniosłaś na mnie głos.
Miałam wrażenie, że wyrywa mi włosy, cebulka po cebulce. Taka byłam z nich dumna, a teraz były torturą jakiej nie znałam. Owszem byłam karana ale teraz w porównaniu z tamtym, to było bez porównania gorsze. Czułam, że to dopiero początek.
-Pp-roszę, przestań. Będę grzeczna na prawdę. Obiecuję.
-Zamknij się. Od teraz nie mówisz doputy ci na to nie pozwolę.
Szarpnął mnie ostatni raz, stanęliśmy pod drzwiami mojej sypialni. Otworzył drzwi i wrzucił mnie do środka. Wszedł za mną, z kieszeni wyjął klucz i zamknął drzwi. Widziałam jak chowa go do kieszeni.
Odsuwałam się od niego , chciałam się gdzieś schować lecz ,droga ucieczki była zerowa. Odpychając się nogami, udało mi się dostać do fotela. Złapałam się jego oparcia i podniosłam się z podłogi. Myślałam szybko co mogę zrobić, by go udobruchać. Bałam się go, jeszcze nigdy nie czułam takiego strachu.
-Nic ci pomoże. Twoje życie jest teraz w moich rękach. Jesteś moją własnością. Nie kombinuj bo nic ci to nie da. Takie małe szmaty jak ty, trzeba solidnie wychować. Właśnie mam zamiar to zrobić.
Czułam jego wściekłość, parowała z niego całego. Wzrokiem przesuwał po moim ciele i uśmiechnął się szeroko, diabelsko. Przeszedł mnie dreszcz. Nie wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać. Musiałam go uspokoić. Starałam się opanować drżenie głosie. Trzy krótkie wdechy nic nie pomogły.
-Przepraszam, naprawdę nie chciałam cię zdenerwować. Już wiem, żeby tego nie robić. Widzisz, jestem pojętną uczennicą. Drugiego razu nie będzie.
Zaśmiał się. Głośno i szalenie. Ruszył z miejsca . Odruchowo cofnęłam się do tyłu, jednak za mną było już tylko okno balkonowe. Oparłam się o nie plecami. Skuliłam się w sobie i czekałam.
-Gówno mnie obchodzi czego się nauczyłaś. To działało tam, lecz w moim domu na pewno nie będzie. Teraz się pobawimy. Czekałem na tę chwilę. Och tak. Bardzo czekałem. Kamery w pokoju i łazience były tylko namiastką. Teraz jesteś cała moja.
O tak. Cała moja i w dodatku w tym samym pokoju. Czekałem tyle czasu by móc cię dotknąć. Mogłem tylko patrzeć a teraz jesteś tu, na wyciągnięcie ręki. Ściągaj tę kieckę. Teraz.
Zamarłam. Strach sparaliżował mnie całą. Nie mogłam się ruszyć.
Jeśli miałam w sobie jakieś pokłady wiary, że będzie dobrze, to właśnie wszystkie zniknęły. Ten mężczyzna, choć wyglądał nieziemsko przystojnie i uśmiech miał przepiękny, serce miał czarne i mroczne. Pozory okazały się mylące. Wierzyłam, że spotkam kogoś kto odmieni moje życie na lepsze, to było naiwne lecz z tą myślą, żyło mi się o wiele łatwiej. Nadzieja odpłynęła, mogłam tylko modlić się o siłę by to przetrwać.
***
Stałam i patrzyłam się na niego. Nie umiałam wykonać żadnego ruchu. Widziałam wściekłość malującą się na jego twarzy.
-Nie wiem, na czekasz. Powiedziałem co masz zrobić. Natychmiast się rozbierz. Ale już. Jeśli tego nie zrobisz, pożałujesz jeszcze bardziej.
Trzęsącymi rękoma, usiłowałam zdjąć z siebie sukienkę. Było to okropnie trudne, zamek z boku zaciął się i nie chciał ruszyć. Łzy płynęły mi po policzkach, ręce trzęsły się a on stał i patrzył na mnie, z uśmiechem na ustach. On się uśmiechał, bawił go mój strach, moje przerażenie.
A ja, ja z niemocy, z nerwów, oparłam na podłogę i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
Ruszył do mnie w sekundę, złapał w garść moje włosy na czubku głowy i podniósł mnie do góry. Krzyk wyrwał mi się z gardła.
-Ostrzegałem cię.
Poczułam cios na twarzy, ten był gorszy od poprzedniego. Nadal trzymał mnie za włosy. Zaciągnął mnie do łóżka i rzucił jak szmacianą lalką.
-Miałaś być grzeczna a jednak wkurwiasz mnie cały czas. Pokaże ci jak każe takie nieposłuszne suki.
Potem szarpnął za materiał sukienki, rozrywając go otarł mi skórę. Krzyczałam a on miał to gdzieś, wręcz przeciwnie, kręciło go to.
Szarpał materiał aż rozerwał cały, zostałam tylko w bieliźnie. Odepchnęłam jego dłonie, chciałam uciec. Złapał mnie za nogę i przyciągnął do siebie.
Uderzył mnie, docisnął głowę do materaca. Złapał mnie za gardło i ścisnął. Próbowałam oderwać jego ręce ale bezskutecznie. Czułam, że brakuje mi powietrza. Gdy docisnął mocniej krtań, powoli traciłam przytomność. Zauważył to i nagle zabrał rękę. Leżałam nieruchomo, próbując uspokoić oddech.
-Lubisz walczyć? Ja lubię gdy to robisz.
Przesuwał ręce w kierunku moich piersi, złapał za przód stanika, siłą go rozrywając. Odruchowo chciałam się zakryć, lecz odtrącił moje dłonie.
Złapał mocno moje piersi i ścisnął z całej siły. Krzyknęłam z bólu, chwyciłam jego nadgarstki próbowałam odciągnąć jego dłonie.
-Przestań, puść mnie proszę. Nie możesz. Nie wolno.
-Mogę i zrobię z tobą wszystko. Jesteś moją własnością. - Jego zimny głos, ociekał kpiną.
Uwolnił ręce i złapał mnie oburącz za moje. Przytrzymywał mnie mocno, usiadł na mnie okrakiem, puścił jedną rękę by móc wyciągnąć pasek ze szlufki spodni. Wierciłam się, uderzałam go ale nic sobie z tego nie robił. Nagle założył mi pasek na nadgarstki i ścisnął. Wstał ze mnie i zaciągnął mnie pod wezgłowie łóżka by następnie przywiązać pasek do poręczy. Usiłowałam się wyrwać lecz byłam za słaba. Gdy udało mu się mnie przywiązać, obszedł łóżko i stanął naprzeciwko mnie. Patrząc mi w oczy, rozbierał się. Perfidny uśmiech rozciągał się na jego twarzy.
-Teraz się zabawimy. Pokaże ci co lubie. - W chwili gdy to powiedział, ostatnia część jego ubrania wylądowała na podłodze. Stal tam nagi. Nie mogłam na niego patrzeć, zamknęłam oczy i modliłam się w duchu by się opamiętał.
Poczułam uginający się materac. Czułam, że się zbliża, jego ręce złapały za moje majtki i rozerwały je. Zaczęłam się wiercić, kopać nogami a on je przytrzymał i rozszerzył. Na nic było moje kopanie. Powstrzymał mnie z łatwością.
-No, nie wstydź się, przecież oglądali cie już twoi braciszkowie. Ja zrobię o wiele więcej.A ty walcz, próbuj mnie powstrzymać. Nakręca mnie to jeszcze bardziej.
Nagle podniósł się i usiadł na mnie, schylił się do moich piersi i ugryzł najpierw lewą potem prawą, robił to mocno, nie zważał na moje krzyki. Gryzł szarpał, i sprawiało mu to ogromną radość. Łzy płynęły mi po policzkach, czułam, jak szarpie zębami sutki, jakby chciał je oderwać. Spięłam brzuch gdy poczułam jego rękę schodzącą niżej. Starałam się zewrzeć nogi razem lecz było to bardzo trudne. Wierciłam biodrami usiłując go z siebie zrzucić, nadaremnie. Złapał mnie za krocze, szarpnął za trójkąt włosów, który kazali nam zostawiać przy goleniu. Jeśli myślałam, że się nade mną zlituje to właśnie w tej chwili, zdałam sobie sprawę, że to były płonne nadzieje.
-Otworz oczy! Spójrz na mnie!- Krzyknął głośno.
Ze strachu zrobiłam co mi kazał. Otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie. Siedział na mnie, jedną rękę trzymał na mojej cipce a drugą gładził swojego naprężonego członka. Przełknęłam ślinę ze strachu, bałam się. Czułam, że to dopiero początek, początek koszmaru.
-Widze twój strach. Wiesz już, że nie będzie kolorowo. Ubawił mnie twój wzrok gdy cię zabierałem. Myślałaś, że będę milusi prawda? Liczyłaś na bajkę ze mną w roli księcia. Niestety muszę cię rozczarować. Książęta nie kupują sobie suk do ruchania i wychowania . A ja tak.
Mówiąc to, uniósł się do góry by mieć lepszy dostęp i wepchnął we mnie dwa palce. Tępy ból przeszył moje ciało. Wysunąwszy je ze mnie, znów wsadził je mocno i głęboko.
Powtórzył ten ruch kilka razy. Patrząc mi z uśmiechem w oczy. Gryzłam wargi z bólu. Odretwialam i nie byłam w stanie się ruszyć. Wyjął ze mnie palce, by zsunąć się niżej. Widziałam co chce zrobić ale nie miałam siły by mu przeszkodzić. Złapał mocno moje nogi i rozsunął najszerzej jak się dało. Ustawił się między nimi i trzymając penisa w dłoni zbliżył się do mojej cipki by wepchnąć się z całej siły. Krzyk opuścił moje usta, rozrywał mnie, wsuwał się raz za razem, pchnięcie za pchnieciem. Zacisnęłam powieki z bólu, który rozrywał mnie na małe kawałki. Czułam, że popękałam tam, przy wejściu, wiedziałam to. Złapał mnie za szczękę i ścisnął.
-Miałaś patrzeć. Otwórz te pieprzone oczy i patrz. Chce żebyś wszystko widziała. Jesteś moją suką i chce żebyś kurwa patrzyła jak cię pieprze. Otwieraj bo pożałujesz.
Spojrzałam, patrzyłam na niego i widziałam potwora. Widziałam kogoś kto zniszczył we mnie wiarę w drugiego człowieka. Widziałam jak wyżywa się na moim ciele. Nie zamykałam oczu, patrzyłam.
Wyszedł ze mnie, złapał za moje biodra i przewrócił mnie na brzuch. Kazał mi uklęknąć i wypiąć się. Gdy nie zrobiłam tego wystarczająco szybko, wbił mi palce w bok i ustawił tak jak chciał. Jak kukiełkę. Znów we mnie wszedł. Złapał mnie za włosy i szarpał jakby były jakąś uprzężą. Moje włosy były narzędziem tortur w jego rękach. Krzyczałam i krzyczałam. To co robił mi ten mężczyzna, było takie brudne, takie złe. Czułam tylko ból, a on się śmiał. Śmiał i dyszał. Cieszył się, że bezcześci moje ciało, że mnie krzywdzi.
-Tak, krzycz. Nikt ci nie pomoże. Będę robić z tobą co będę chciał. To lekcja pierwsza. Nigdy nie podnoś na mnie głosu, nigdy mi się nie sprzeciwiaj. Kary, które dostawałaś za nieposłuszeństwo były niczym w porównaniu z tym co ja ci zrobię. Pamiętaj. A teraz dla upewnienia się, że zapamiętasz moje słowa na przyszłość, zerżne twoją dziewiczą dupę.
-Nieeeeeeeeee
Nie zdążyłam wykrzyczeć więcej, słowa utknęły mi w gardle gdy przytrzymał mnie i wszedł w mój odbyt. Wiedziałam, że jestem w piekle, bo taki ból mógł sprawić tylko ktoś bez serca. Nie pamiętałam co było później, bo zemdlałam, moje ciało nie zniosło już nic więcej. Zniszczył mnie a Bóg się nade mną zlitował i pozwolił mi odpłynąć.
CZYTASZ
Rise #1 The Slayers
RomanceNiedoświadczona i niepewna swej przyszłości młoda kobieta ,trafia do domu tego, który ją wybrał, teraz stawi czoła temu , na co nie była gotowa. Musi walczyć o każdy oddech, choć myślała , że los się do niej uśmiechnął. Gdy była pewna, że już nie pr...