Leżałam na łóżku, nie mogąc się ruszyć. Nogi i ręce miałam unieruchomione, byłam naga i bezbronna na łasce psychopaty. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Chciałam wierzyć, że to był tylko sen, lecz to były tylko marzenia. Moje ciało było zabawką, ja byłam zabawką człowieka, który miał nade mną władzę. Zastanawiałam się, ile jeszcze mogę znieść. Nie myślałam o tym co mi zrobi tylko ile jeszcze dam radę to wytrzymać . Przecież każdy człowiek ma jednak swój limit, byłam ciekawa ile ma go moje ciało i umysł. Pamiętam jak się czułam po pierwszej karze od Jozjasza, po tygodniu siedzenia w ciemnej, zimnej piwnicy, bez możliwości rozmowy z nikim, wyszłam i milczałam dwa dni. Słuchałam rozmów, patrzyłam na wszystkie moje siostry i tylko je obserwowałam. Cieszyłam się gwarem rozmów przy wspólnym posiłku. Każdy głos był muzyką dla moich uszu. Bo w piwnicy, była kompletna cisza. Zakazano mi mówić, śpiewać sobie dla dodania otuchy, tylko cisza była dozwolona. A przebywanie w niej było najgorsze. Po dwóch dniach odezwałam się i nie wiedziałam, że mój głos brzmiał właśnie w ten sposób. Wtedy wydawało mi się, że to było najgorsze co przeżyłam, teraz wiedziałam już, że tamto było niczym w porównaniu z tym co robił mi ten potwór. Wtedy przetrwałam a teraz, teraz chciałam tylko przeżyć.
- Witam śpiącą królewnę, dobrze, że się obudziłaś, bez twojego udziału ta lekcja nie miałaby sensu. Co za korzyść z zadawania bólu jeśli główna zainteresowana jest nieprzytomna. Dopiero teraz będę mógł czerpać satysfakcję i to przeogromną. Bo widzisz laleczko, nie wiesz jak bardzo lubię dawać ci nauczkę a twoje błędy sprawiają mi ogromną radość. Więc teraz pokażę ci jak bardzo. Nie bój się, mamy dużo czasu bo nie muszę nigdzie jechać i nikt na mnie nie czeka, będę mógł poświęcić ci tyle czasu ile będzie potrzeba a nawet dłużej. - uśmiechnął się na dźwięk własnych słów. Był to jeden z najbardziej przerażających uśmiechów jakie dotychczas widziałam. Jak ktoś tak piękny, mógł być zarazem tak straszny. Przecież bóg był czysty i piękny, sam uczył nas, że dobro jest jego odwzorowaniem, tak przecież napisano w piśmie. A jednak to nie do końca było prawdą. W ciągu kilku dni dowiedziałam się, że to czego nas uczyli nijak miało się do realnego życia. Czy faktycznie zbyt wierzyłam w to co nam mówiono? Teraz jednak to było najmniej ważne. W tej chwili musiałam przetrwać kolejną porcję bólu od człowieka, który w teorii miał mnie kochać a tak na prawdę byłam jego własną poduszeczką na szpileczki, które dawały mu ogromną satysfakcję. On posiadał moje ciało lecz nie mógł dostać mojej duszy, był jednak moim koszmarem.
- Nie odpływaj laleczko, bo pożałujesz. Pamiętaj. Musisz być przytomna, chcę byś to wszystko widziała, chcę żebyś dotknęła największego bólu. Nie mogę ci ufać, jeszcze nie, ale już niedługo będziesz robić wszystko czego będę chciał bez mrugnięcia okiem, potrzebujesz tylko więcej mojego zainteresowania. Wybrałem cię i masz mi za to odpłacić, ale bym w pełni by zadowolony musisz wiedzieć co lubię więc zacznijmy zabawę. Możesz krzyczeć, płakać, ale nikt nie przybiegnie, jestem twoim nowym bogiem. Oddychasz i żyjesz dzięki mnie i za chwilę ci to udowodnię. Mam nadzieję, że jesteś gotowa, a jeśli nie to nawet lepiej, będzie ciekawiej. - zaśmiał się. Dłonią pokrytą czarną skórzaną rękawiczką, zakrył mi nos i usta. Starałam się walczyć, lecz skrępowane kończyny utrudniały mi jakikolwiek ruch. Szybko odczułam brak powietrza, płuca paliły z braku tlenu, z oczu płynęły łzy, lecz to nie robiło na nim większego wrażenia. Wręcz przeciwnie, czerpał chora satysfakcję z mojej niezdarnej próby zaczerpnięcia tchu. Czułam, że zaraz stracę przytomność, lecz jakaś cząstka mnie podejrzewała, że mi na to nie pozwoli. Tej nocy poznam limit swojej wytrzymałości, czy mi się to podoba czy nie.
Gdy czułam, że już nie nie wytrzymam, że zaczynam odpływać, tracić przytomność, wtedy przestawał. Mogłam znów zaczerpnąć powietrza, jednak tylko na chwilę. Wiedział, kiedy musi przestać zanim odpłynę. Pokazywał mi, że tylko dzięki niemu żyję, każdy oddech nie należał do mnie tylko do niego. Świadomość, że to nie wszystko na co go stać była przerażająca. Nikt nie mógł mi pomóc a ja wiedziałam, że nie mogę liczyć na nikogo. Byłam sama. To ode mnie zależało jak dalej potoczy się moja historia, czy można było winić mnie za to, że chciałam by skończyła się w miarę szybko?
CZYTASZ
Rise #1 The Slayers
RomantizmNiedoświadczona i niepewna swej przyszłości młoda kobieta ,trafia do domu tego, który ją wybrał, teraz stawi czoła temu , na co nie była gotowa. Musi walczyć o każdy oddech, choć myślała , że los się do niej uśmiechnął. Gdy była pewna, że już nie pr...