17

265 18 5
                                    

Nie wiem, jak przeżyłam tę kolację. Jedzenie przygotowane przez Marię wyglądało przepięknie a pachniało jeszcze lepiej, jednak dla mnie każdy kęs był torturą. Czułam się jak zwierzę na wystawie. Obecność tych mężczyzn sprawiała, że chwilami czułam się pewnie, choć nie miałam żadnego powodu, by tak było. Ukradkiem obserwowałam mężczyznę z bliznami i to on a właściwie jego obecność dawała mi chwilami irracjonalne poczucie bezpieczeństwa. Nie umiałabym wytłumaczyć, dlaczego tak było, gdyby mnie ktoś o to zapytał. Miałam świadomość, że oni wszyscy pracowali u Nathaniela, ale ten ich brak szacunku, który mu jawnie okazywali, sprawiał, że jakaś cząstka mnie była przychylna bardziej im niż temu potworowi. Pierwszy raz spotkałam takich mężczyzn a właściwie wszystko co działo się, odkąd opuściłam dom doświadczyłam pierwszy raz. Bańka, w której mnie wychowano była złudna i wcale nie przygotowała mnie do tego co miało mnie spotkać. Na samą myśl, co przeżywały moje siostry teraz, robiło mi się nie dobrze. Cały czas słyszałam w głowie słowa, które otworzyły mi oczy. Byłam przygotowywana przez Jozjasza. Szok jaki przeżyłam, kiedy to usłyszałam był ogromny. Pierwszym odruchem, który zdusiłam w sobie po wczorajszej torturze, była chęć modlitwy. Zawsze przynosiła mi ulgę i wprowadzała mnie w błogi stan uspokojenia, jednak teraz byłam wściekła na tego boga. Wiara, w którą wierzyłam, którą celebrowałam, była podstawą zrobienia ze mnie zabawki dla psychopaty? Nathaniel dużo mówił wczorajszej nocy, napawał się moim cierpieniem i widokiem mojej zaszokowanych oczu, które mówiły, że to nie może być prawdą.  Opowiadał o dniu, kiedy mnie wybrał.  Byłyśmy wtedy w sali, ubrane w nowe sukienki. Poznałyśmy nowych opiekunów. Stałyśmy w rzędzie i czekałyśmy aż ojciec skończy przemawiać.
Opisał mi wszystko, to jak mnie wybrał, jak kazał mnie karać, za co a najgorsze było to, co powiedział na koniec. Kiedy usłyszałam, że nie po to zapłacił pięćset tysięcy dolarów, żeby towar był niezadowalający. On mnie kupił i właśnie wtedy dotarło do mnie jakie zło kierowało moim życiem od chwili założenia tej pięknej sukienki w domu mojego ojca. 
Rozmowy jakie przeprowadzaliśmy podczas czytania i nauczania mówiły o całkowitym posłuszeństwie i miłości do boga. Całe moje dotychczasowe życie, oparte było na wierze, na miłości do stwórcy, jednak potwór, w którego rękach się znalazłam w krótkim czasie odebrał mi to poczucie bożego spełnienia. Odebrał mi to z uśmiechem na ustach, słowami, które padły z jego okropnych ust wczorajszej nocy.

-Ten bóg, o którym cię uczyli, do którego się modliłaś o miłość o wszystko, to bujda, wpajana wam przez kogoś kto was wszystkie sprzedał! Kto hodował was, dla mnie i innych, którzy za każdą z was zapłacili w cholerę dużo pieniędzy. Twój ociec jest pasterzem, ba i to jakim, takim, który naszykował was owieczki dla takich skurwysynów jak ja, naszykował was na rzeź. A ja teraz nie pozwolę, by te pieniądze, które wydałem na twoją dupę, nie dawały mi tego czego chce i jak chce. Jesteś moją własnością, moją kurwa i nauczysz się mnie zadowalać albo cię kurwa zabiję!
Wszystko w zawierzyłam legło w gruzach. Moja wiara, nadzieja i pragnienia. Te piękne bajki, w które wierzyłam, okazały się zwykłym kłamstwem. Resztę życia miałam spędzić pod jednym dachem z psychopatą. Zdana na jego łaskę i niełaskę. Nie wiedziałam co było gorsze niewiedza, o tym zanim tutaj trafiłam, Czy świadomość, że jestem czyjąś własnością. Bezsilność, która mnie dopadała stawała się z minuty na minutę coraz większa. Wiedziałam, że takie noce jak wczoraj będą się zdarzać częściej i pewnie będą jeszcze gorsze. Gdzieś głęboko we mnie tliła się jeszcze iskierka nadziei, że ktoś uratuje mnie z tego koszmaru. Głupotą byłoby myśleć, że jakiś mężczyzna może uratować mnie i wyrwać z łap Mooro,a. Jednak myśli biegły wciąż do mężczyzny z bliznami na twarzy, mieszkającego, w domku dla gości. Czy byłam naiwna sądząc, że on może być moim rozwiązaniem moją ucieczką od tego co dzieje się teraz ze mną. Sama nie umiałam sobie tego wyjaśnić, dlaczego tak jest, że mężczyzna, którego poznałam wczoraj, O którym nigdy nie marzyłam, Nie wiedziałam o jego istnieniu, w moim umyśle Miał mnie ocalić.
Zatopiona w myślach nie usłyszałam dźwięku otwierających się drzwi. Nie słyszałam kroków jakie zbliżały się do mnie od tyłu. Poczułam jedynie mocne szarpnięcie za włosy i usłyszałam słowa, które zmroziły moją krew.
– Co cię tak ubawiło podczas kolacji moja droga. Jeśli myślałaś, że ujdzie ci płazem, To zachowanie przez stole, jesteś w błędzie. Wczorajsza lekcja niczego cię nie nauczyła. Nadal uważasz, że pewne twoje zachowania nie będą pociągać za sobą pewnych konsekwencji. A może robisz to celowo, bo polubiłaś To co z tobą robię. Jeżeli tak to zobaczysz co zrobię z tobą dziś. 
Poczułam szarpnięcie na plecach. Sukienka, którą miałam na sobie właśnie była rozdzierana Wraz z bielizną, którą miałam pod spodem. Stałam naga odwrócona do niego plecami nie ważyłam się nawet ruszyć. Nagle jego dłonie objęły mnie za zaszyję. Coś mi na nią zakładał. Usłyszałam dźwięk metalu. I poczułam, że coś zatrzaskuje się na moim karku. Mimowolnie dłonie uniosły się. I dotknęłam tego czegoś. To była obroża on założył mi obrożę jak zwykłemu zwierzęciu jak psu. Odruchowo szarpnęłam za nią by pozbawić się tego co ograniczało mnie, czego nie chciałam mieć na sobie. Bolesny strzał poraził moje ciało powodując, że opadłam na kolana z obroży poleciała wiązka prądu. Jak sparaliżowana klęczałam na podłodze starając się normować oddech i opanować atak paniki. Łzy ciurkiem spływały mi po twarzy, Oczy zaczęło mnie szczypać z powodu tuszu spływającego po rzęsach. Mocne szarpnięcie za włosy odchyliło moją głowę do tyłu i widziałam nad sobą oczy Nahtaniela patrzące na mnie z wściekłością. 
– Przykułem twoją uwagę? Jak ci się podoba moja nowa zabaweczka zakupiłam ją specjalnie z myślą o tobie. Według mnie obchodziłam się z tobą zbyt delikatnie. Więc należy ci się właściwa tresura. Pomimo tego, że jutro wyjeżdżam twoja tresura będzie trwała nadal. Będę widział i słyszał wszystko każde twoje słowo każdy sprzeciw. Wszystko czemu będziesz się sprzeciwiać podczas mojej nieobecności zostanie natychmiast ukarane. Jeśli mnie zrozumiałaś kiwnij głową. - Nadal trzymał w pięści moje włosy więc odczuł moje delikatne skinienie. - Grzeczna dziewczynka. Teraz założę ci coś co zatkać usta radzę abyś się nie wyrywała, bo poczujesz znów karę w postaci porażenia prądem. 
Zaczął zakładać mi na twarz jakieś dziwne ustrojstwo. Wielka kulka wylądowała w moich ustach A zapięcie Wylądowało na, tyle, mojej głowy. Strach falami przechodził przez moje ciało. Wiedziałam, że to dopiero początek on dopiero się właśnie rozkręcał. 
– Wstań. Twarzą do mnie. - Zrobiłam to bez wahania, bezwarunkowo - Grzeczne zwierzątko. Teraz podejść do łóżka wejdź na nie i ustaw się na czworaka. Radze ci to robić szybko. 
Wewnętrzny bunt sprawił, że nie zrobiłam tego od razu i po chwili poczułam szarpnięcie prądu na szyi. Łzy popłynęły mi z oczu i jak kukiełka poruszyłam się tam, gdzie mi kazał. Weszłam na to przeklęte łoże tortur i ustawiłam się tak jak mnie chciał. Podczas gdy ja czekałam na dalszy rozwój sytuacji on zaczął się rozbierać słyszałam szelest upadających ubrań na podłogę. Słyszałam ciche kroki, gdy podchodził do mnie od tyłu. Poczułam uginające się za mną materac. Łokcie opierał na łóżku a twarz zbliżał do mojej pupy, czułam jego gorący oddech na pośladkach. Jego okrutne palce nagle złapały mnie od tyłu przytrzymując z całej siły. Poczułam jego zęby gryzące mój pośladek raz za razem. Kulka, którą miałam w ustach zablokowała mój krzyk, wydałam z siebie tylko głuchy dźwięk. Tortura trwała kilka minut czułam jak moje pośladki palą mnie od jego ugryzień. Gdy przestał mimowolnie poleciałam w kierunku materaca, ale powstrzymał mnie swoją ręką i nadal ustawił mnie w pozycji na pieska. Pośladki piekły a on mocnym pchnięciem wdarł się do środka, uderzając we mnie z całych sił raz za razem, raz za razem. W międzyczasie poczułam jak znów to metalowe cholerstwo wciska mi między nogi do odbytu. Nawet nie, zarejestrowałam, kiedy przyniósł te wszystkie zabawki do tortur ze sobą. Jego bezwzględne palce chwyciły moje piersi i ugniatały je, boleśnie raniąc świeżo wygojone sutki. Miałam wrażenie, że to trwa całą wieczność. Tępe pchnięcia przybierały na sile miałam wrażenie, że chce rozerwać mnie od środka. Zamknęłam oczy chcąc choć na chwilę odpłynąć od tego co się ze mną działo jednak on mi na to nie pozwolił. Gdy powiedział mi to wszystko wczorajszej nocy zabrał mi to jedyne miejsce, do którego mogłam uciekać podczas jego tortur. Nie chciałam płakać nie chciałam się modlić a już na pewno nie chciałam czuć, chciałam zapaść w odrętwienie. Bezpieczne miejsce to tam chciałam się właśnie znaleźć. Ale gdzie ono było, skoro dotychczas to co uważałam za bezpieczne było tylko zwykłą ułudą. Nagle wszystko się skończyło. Ciężar jego spoconego ciała opadł na mnie i przygwoździł mnie do materaca. Nie mogłam się ruszyć, złapać oddech. Leżałam tak chwilę. Nie mogąc nic zrobić, Nie miałam siły, ochoty. Byłam kompletnie odrętwiała. To właśnie ze mną zrobił. Poczułam, jak wyszarpuje ze mnie tę swoją zabawkę. Niestety odrętwienie mijało i zaczynałam odczuwać skutki tego ataku na moje zmaltretowane ciało. 
– Czyżbym cię zmęczył moja droga. To jeszcze nie koniec dzisiejszej zabawy, zanim wyjadę sprawię, że twoje ciało nie pozwoli ci zapomnieć o mojej obecności. A teraz wstań i idź się umyj. Poczekam tu na ciebie masz dokładnie pięć minut, aby to wrócić. Nie martw się o obroże nie jest dobrze za izolowana. Woda jej nic nie zrobi. 
Jak marionetka podniosłam się z łóżka i udałam do łazienki. Obroża nadal tkwiła na mojej szyi a kulka w ustach. Umyłam się najszybciej jak potrafiłam, wytarłam i wróciłam do kata. Robiłam to wszystko machinalnie. Tak jak zaprogramowane zwierzątko. Wchodząc do pokoju zobaczyłam, jak stoi przy łóżku a dokładnie przy filarach, które znajdowały się po obu stronach. Zauważyłam, że coś z nich zwisało. Jakieś linki, Do których właśnie coś przyczepiał. Po chwili już wiedziałam co to było. Kajdanki. 
– Podejdź tu i stań pośrodku. Tak, bardzo dobrze. A teraz, wyciągnij ręce na boki. - Złapał każdy z moich nadgarstków i zapiął na nich kajdanki - A teraz nogi szerzej. Szerzej, mówię. O tak właśnie.
Każda z moich koszulek również została unieruchomiona tak jak moje nadgarstki stałam w rozkroku pajaca, zdana na jego łaskę. Czekanie nie trwało długo, Po chwili poczułam na plecach smagnięcie. Znałam do uczucie, Jozjasz nieraz mnie chłostał. Wiedziałam nawet jak wygląda to narzędzie. To był pejcz, Zakończony kuleczkami, które miały sprawiać, że ból będzie jeszcze większy. Myślałam, że Nathaniel skupi się tylko na moich plecach, jakże byłam w błędzie, za cel obrał sobie moje zmaltretowane przez jego zęby pośladki. Uderzał mnie nim bardzo mocno, Precyzyjnie celując w bolące miejsca. Miałam wrażenie, że szybko, się znudził, by po chwili zaczął odpinać kajdanki z moich rąk i nóg. Opadłam na podłogę tam, gdzie stałam, bezsilna i taka słaba. Przecisnął się koło mnie i odepchnął mnie nogą po to by móc usiąść na łóżku. Siedział tam nagi i z perfidnym uśmiechem na twarzy patrzył na moje cierpienie. 
– Nawet nie wiesz jak podobasz mi się w tej pozycji. Zdana na moją łaskę. Podnieś się I podejdź tu do mnie. - Gdy tak zrobiłam zdjął mi to ustrojstwo z twarzy. - Lubię, jak jesteś taka posłuszna taka grzeczna. Gdybym wiedział, że tylko tyle potrzebujesz do tego, aby chodzić jak w zegarku mogłem to zrobić już pierwszego dnia. Zresztą nieważne. Uklęknij. Otwórz szeroko usta. Teraz pokażę ci jak wyrucham twoje śliczne czerwone usteczka tak by popamiętały mnie na te kilka dni mojej nieobecności.
Złapał mnie mocno za głowę i wcisnął swojego członka w moje usta wpychał go głęboko tak aż się udławiłam aż robiło mi się niedobrze. Łzy poleciały mi z oczu. Ta niewielka ilość jedzenia którą zjadłam podczas kolacji zaczęła podchodzić mi do gardła. Nie przestawał wpychał się coraz głębiej coraz mocniej coraz szybciej. Starałam się go odepchnąć, ale złapał mnie za nadgarstki i trzymał mocno tak bym nie miała możliwości manewru. Po krótkiej chwili coś lepkiego wystrzeliło mi w gardło A on wysunął się z moich ust i zatkał je ręką.
– Połknij to. Brawo bardzo ładnie. A teraz wyliż mnie do sucha. Natychmiast. No już nie ociągaj się. Przecież wiesz, że twoje łzy nie robią na mnie żadnego wrażenia - Wchodził w garść moje włosy i wcisnął moją twarz w swoje krocze. 
Robiłam co mi kazał. Czułam się taka brudna. Taka nic nie warta. Gdy skończyłam wstał ubrał się I skierował w stronę drzwi. Na do widzenia rzucił.
– Było super, Powtórzymy to za kilka dni. Pamiętaj mam cię na oku, a obroża, zostaje tam, gdzie jest.
Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły zerwałam się i pobiegłam do łazienki. Zdążyłam dobiec do toalety, zanim zwróciłam wszystko. Jeszcze chwilę targały mną torsje. Ledwo stojąc na nogach podeszłam pod prysznic. Musiałam zmyć z siebie jego pot, jego zapach. Stałam tak gdy woda Oby bywała moje ciało. Kiedy spuściłam głowę zobaczyłam strużki krwi płynące mi po nogach wymieszane z wodą. Podejrzewałam, że to z ran, Pozostawionych na plecach i pośladkach.
Ostatnią siłą woli wycisnęłam żel na dłonie i delikatnie się umyłam, czując pieczenie tam, gdzie mogły sięgnąć moje dłonie. Marzyłam tylko o tym by wreszcie wrócić do łóżka i położyć się spać. Ale szczerze nawet nie chciałam się na nim położyć. Kiedy wreszcie wyszłam z łazienki podeszłam do łóżka i sięgnęłam po pościel zgarniając ją z niej i rzucając ją na podłogę. Wolałam spać tam niż na łóżku, które mogło tylko przypominać mi co ze mną robił. 

Rise #1 The SlayersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz