Siedziałam w pokoju i bałam się ruszyć z miejsca. Maria zabrała prawie pełną tacę z obiadem już jakiś czas temu, a ja nie mogłam się przemóc by wyjść do kuchni i tam z nią siedzieć. Wcześniej mi pomogła, dzięki niej poczułam się odrobinę lepiej. Wiedziałam, że zrobiła co mogła by mnie pocieszyć, udało się jej nawet znaleźć wśród tych nowych ubrań takie, które zakrywały moje ciało a nie sprawiały mi bólu. Szczerze mówiąc, ja zostałabym nadal w szlafroku. Miała gdzieś co mam na sobie. Obecnie czułam natłok niechcianych myśli. Czy dam radę tak żyć, co będzie jak wróci. Miałam ochotę uciec ale nie miałam dokąd. Gdy powiedziałam to Marii, uciekła wzrokiem w bok. Zrozumiałam, że nie będzie mogła mi pomóc. Nie miałam jej tego za złe. Wytłumaczyła mi dlaczego. Nie chciałam mieć jej na sumieniu. Domyślałam się, że nie zostawiłby jej w spokoju. Świadomość, że nie mogę nic zrobić by się stąd wydostać, sprawiała, że nie chciało mi się żyć. Jednak nie chciałam dać mu satysfakcji. Nie odbiorę sobie życia, bo to by znaczyło, że mnie złamał. Może odebrał mi niewinność ale nie zabierze mi życia. Chciałam tylko dowiedzieć się co z Leah, nie wiedziałam, że to go rozwścieczy do tego stopnia. Dlatego muszę żyć, bo czułam, że kiedyś spotkam ją i pomogę, bo już wiedziałam, że mogła trafić na takiego potwora jak ja. A jej krzyk, który wtedy słyszałam dał mi siłę, bym mogła jej pomóc. Nie wiedziałam jak, jednak musiał być jakiś sposób a ja go znajdę. Obiecałam jej, że zawsze będę dla niej.
-Elie, wiesz, że jesteś moją siostrą? Taką prawdziwą? Tak uważam. Po co innego bóg by cię zesłał. Zrobił to dla mnie, wiedział, że muszę mieć kogoś takiego jak ty. I miał rację. - Powiedziała szeptem. Wtuliła się we mnie mocniej.
-Masz rację. Jestem nią. Jesteś moim małym króliczkiem z nieustannie zimnym nosem. - Zachichotała cicho . - Kochana, zawsze będę się tobą opiekować. Nigdy cię nie zawiodę, zawsze będę dla ciebie, kiedy tylko będziesz mnie potrzebować.
Poczułam coś mokrego na dłoni. Samotna łza spływała mi po policzku. Serce mnie bolało, nie mogłam teraz przy niej być i dodać jej otuchy. Czułam, że złamałam obietnicę, daną bardzo dawno temu. Nie było to moją winą jednak ciężar wyrzutów sumienia był ogromny. Mogłam tylko modlić się o cud. Obudził mnie spokojny i kojący głos. Czułam odrętwienie na całym ciele. Musiałam zasnąć na siedząco. Światło z korytarza oświeciło pokój przez uchylone drzwi.
-Maleńka, to ja. Przyszłam powiedzieć ci, że zrobiłam szarlotkę. Może masz ochotę?- Zapytała i czekała na moją odpowiedź.Wyprostowałam moje zdrętwiałe ciało i podeszłam do drzwi. Stała tam niepewnie i patrzyła na mnie. Widziałam, że wyrzuty sumienia ją zżerają, lecz nie miałam jej tego za złe. Obie miałyśmy związane ręce. Dom był pod obserwacją i my również. Kamery były wszędzie, gdyby nie Maria, nawet bym o tym nie wiedziała.
-Dziękuję. Chyba nic nie przejdzie mi przez gardło. Czy on, to znaczy czy wiesz kiedy wróci?- Nie musiałam i nie chciałam wymieniać jego imienia. Było wiadomo o kogo chodzi.
-Nie dziecko. Nic nie wiem. Nikt nie dzwonił więc nie mogę ci pomóc. Ale jest już późno więc, może jutro a może za kilka dni. - Powiedziała- Może w takim razie przyniosę ci coś do picia? Jakieś ziółka? Lubisz?
-Mogę się napić. Dziękuję. - Tylko tyle byłam w stanie zrobić. Nie czułam głodu, w zasadzie wcześniej zjadłam trochę by nie sprawić jej przykrości, ale później wszystko zwróciłam. Mój żołądek buntował się ze stresu. Nie chciałam jej o tym mówić, wystarczyło, że patrzyłam na mnie tym litościwym wzrokiem. A ja, czułam się jak królik w pułapce, z której nie było wyjścia. Wyrwałam się z jednej nieustającej kontroli do drugiej. Jednak ta była o wiele gorsza. Niemniej jednak, musiałam wymyślić jak się stąd wydostać. Choć na chwilę obecną, nie widziałam na to żadnej szansy. Gdy jednak się nadarzy, na pewno z niej skorzystam. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Maria weszła i postawiła koło mnie parujący kubek.
CZYTASZ
Rise #1 The Slayers
RomanceNiedoświadczona i niepewna swej przyszłości młoda kobieta ,trafia do domu tego, który ją wybrał, teraz stawi czoła temu , na co nie była gotowa. Musi walczyć o każdy oddech, choć myślała , że los się do niej uśmiechnął. Gdy była pewna, że już nie pr...