11

575 34 9
                                    

Patrzyłem jak wchodziła po schodach. Widziałem strach w jej oczach i ten czerwony ślad na policzku. Przed chwilą musiała przyjąć konkretny cios i nie mówiłem tylko o twarzy. Widziałem jak stawiała kroki, biodro też oberwało. Ten sukinsyn był damskim bokserem. Wyślizgany typ. Dziewczyna zniknęła na górze. Była jak spłoszony jelonek bambi. Kompletnie nie pasowała do tego otoczenia. Byłem ciekaw gdzie ją wyrwał. Takie jak ona nie biorą się z ulicy. Pytanie brzmiało o co w tym wszystkim chodziło.

Wszedłem do gabinetu, zauważyłem, że na biurku był lekki chaos a na podłodze leżały rozrzucone papiery. Czyli biurko było tym, o które zraniła się w biodro. Sukinkot był typem faceta, dla którego nie miałem szacunku. Nie znosiłem takich gości. W klubie działo się dużo ale nasze kobiety nie miały z nami źle. Zwłaszcza jeśli były oznaczone, tylko dziwki klubowe nie miały aż tak kolorowo ale im to akurat pasowało. Jednak nikt ich nie lał, o ile same tego nie chciały, a chciały często, tyle, że w łóżku.

-Widzę, że zrobił się tu mały bałagan. - Stwierdziłem i grałem głupka, ale ja wiedziałem jak było naprawdę a on miał myśleć, że jest odwrotnie. - Czyżby namiętna kłótnia kochanków? Musiało być ostro, a byliście sami tylko przez kilka minut. Aż strach pomyśleć co się dzieje gdy jesteście sami przez dłuższą chwilę.- wiedziałem, że igram z ogniem ale musiałem sprawić by ten dureń myślał, że kupiłem bajeczkę o kochanej zabaweczce a właściwie narzeczonej.

-  Tak, cóż, wiesz, jak jest. Dziewczyna jest młoda i namiętna, to chyba jedyna odpowiedź jakiej mogę ci udzielić. - spojrzał na mnie i oceniał, jak zareaguje na jego słowa. Nie doczekał się.  Latami uczyłem się jak nie pokazywać, jakichkolwiek reakcji na twarzy i dopracowałem tę sztukę do perfekcji. - ale jak widzę, wiesz co mówię. Przecież wy tam macie pełno młodych i chętnych, jak wy to nazywacie klubowych dziwek. Nie mylę się? - zapytał.

Jeśli liczył, że będziemy prowadzić jakąkolwiek dyskusję na temat mojego klubu i dotyczących go obyczajów to był w błędzie. Nie miałem zamiaru bratać się z tym gościem. Na chwilę obecną wykonywałem zadanie jakie mi zlecił, a właściwie nawet nie zdążyłem dobrze zacząć. Miałem cholernie dość jego protekcjonalnego podejścia i zaraz miał się o tym dokładnie przekonać. 
-Słuchaj, nie przyszedłem tu na milusie pogawędki. Zleciłeś mi robotę, chciałbym ją wykonać bo po to tu przyjechałem, a ty bawisz się ze mną w jakąś ciuciubabkę. W chuju mam kogo pieprzysz i jak ma na imię twoja panna. Możesz ją ruchać jak chcesz i kiedy chcesz ale mnie to kurewsko nie interesuje. Chciałem zobaczyć pokój monitoringu i dowiedzieć się na jakich systemach operacyjnych działają alarmy i kamery ale tobie w głowie tylko twoja dupa. Myślę, że przyjechałem tu na darmo i nie mamy o czym rozmawiać. Znajdź sobie firmę, która będzie chronić twoje dupsko, my nie jesteśmy zainteresowani.- zakończyłem i wyszedłem, zostawiając go w kompletnym szoku. Nie tego się spodziewał.  

Czułem, że zaraz mnie rozsadzi. Wściekłość buzowała we mnie i potrzebowała ujścia. Widziałem strach w oczach tej dziewczyny ale sama była sobie winna. Ona obchodziła mnie najmniej. To on tak na mnie działał. Śmierdział brudem na kilometr, nie takim zwykłym brudem, ale znałem ten smród. Całe życie próbowałem się go pozbyć. Tak śmierdziała moja matka i wspomnienia z nią związane. Kupa kłamstw, obłudy i oszustwa ubrana w pozłacany papierek. Tego nie da się pomylić z niczym innym. Nie byłem dobrodusznym facetem, na pewno nie byłem jakimś lalusiem i mięczakiem. Umiałem wyczuć takich jak on, żyłem w jednym domu z taką osobą. Ludzie myśleli, że skoro jestem prezesem klubu motocyklowego, było to równoznaczne z brakiem obeznania. Znałem ten świat, właśnie taki złoty i śmierdzący, to była moja przeszłość i mało kto o niej wiedział, a na pewno nie ten frajer. Najchętniej wyjąłbym swojego Eagle'a 44 * i wpakował mu kulę w bebechy z czystą satysfakcją.
Już widziałem jak rozpieprza go, mój jeden celny strzał.  Kurewsko chciałem jechać do klubu i mieć w dupie tę sprawę, jednak coś mi mówiło, że skala tej sprawy jest o wiele bardziej skomplikowana i popieprzona niż powiedział Moore a tego chciałem dowiedzieć się jeszcze bardziej. Usiadłem na motorze, odpaliłem cygaro i czekałem. Byłem pewien, że zaraz do mnie przyjdzie i będzie się płaszczył, po tym jak potraktowałem go jak grubą brzydką dziwkę. Tak właśnie miał się poczuć i przestać kontrolować, zacząć popełniać błędy. Grałem na nim jak na skrzypcach, dlaczego? Bo mogłem i chciałem. Nie musiałem długo czekać, wyszedł do mnie a właściwie prawie biegł, chwilę później.

Rise #1 The SlayersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz