Cała ta sprawa z Williamsem, nie dawała mi spokoju. Cuther, również nie chciał odpuścić i postanowił poszperać w sieci. Zamknął się w pokoju i zasiadł przed kompem. Wszystko co dziś usłyszeliśmy, było gładką gadką przygotowaną dla gogusiów typu Moore'a. Na nas kompletnie nie działała, ale pan pizduś o tym nie wiedział i tak miało pozostać. Jednak w tej chwili nie umiałem się skupić na tym na czym powinienem. Nie mogłem wymazać jej uśmiechu z głowy, gdybym go nie zobaczył, pewnie nadal uważałbym, że poleciała na jego kasę a teraz nie mogłem pozbyć się myśli, że źle oceniłem sytuację. Rzadko się myliłem a już na pewno rzadko przyznawałem się do tego, że się mylę, ciężko było robić coś takiego, kiedy miało się zawsze rację. W moim całym dotychczasowym życiu, pomyliłem się tylko raz i po dziś dzień o tym nie zapomniałem. Zdarzało mi się coś źle skalkulować, jednak czytać ludzką naturę umiałem bezbłędnie.
Resztę rozmowy z Cuthem przebiegła normalnie omówiliśmy sprawę wyjazdu a Baby face został poinformowany czego szukać i co robić, kiedy nas nie będzie. Wyszedłem przed domek, żeby zapalić cygaro, spojrzałem w okna jej pokoju, świeciło się w nich światło. Przemknęła Mi przez głowę myśl, że On tam jest i daje jej nauczkę za ten uśmiech przy stole. Wiedziałem, że mogę w każdej chwili iść do Cuthera i powiedzieć, żeby sprawdził co się tam dzieje, jednak teraz miał ważniejsze sprawy na głowie. byłem pewien, że zarwie noc po to, aby odnaleźć wszystko co mu się uda na Patricka Williamsa i na tą całą sprawę związaną z kasynem.
*
– Jezus Maria nie wiem jak wy, ale ja się cholernie nie wyspałem brakuje mi mojego łóżka, słyszeliście te ptaki? Kurwa, one cały czas śpiewają. Nie wiem, od której, ale na pewno bardzo wcześnie - jojczył i złorzeczył pod nosem, w między czasie szukając czegoś po kieszeniach – kurwa, Cuth! Gdzie do cholery są moje fajki? Wiem, że brałeś je wczoraj. Stary musze zapalić i to natychmiast, bo zaraz wyjdę i powystrzelam te cholerne ptaszory.
-Czego drzesz mordę od rana Zane? Człowieku, daj spokój. Kawy jeszcze nie piłem a ty od rana chcesz mi bez niej ciśnienie podnieść - wymamrotał Cuth wchodząc do kuchni – zaraz dam ci te pieprzone fajki tylko zamknij twarz.
- Ty mi tu stary nie wyjeżdżaj z moim imieniem. Tak to może do mnie mówić moja matka i moja przyszła żona - stwierdził Baby F, stajac w kuchni i wyciągając rękę po fajki.
Niestety przez tych dwóch dupków i ja się obudziłem a, że mnie też wkurwiały te ptaki, byłem już lekko wkurwiony, ale dopiero darcie mordy tych dwóch jełopów, sprawiło, że ciśnienie mi podskoczyło wystarczająco wysoko. Jednak nie na tyle, że mogłem obyć się bez kawy.
Cuth właśnie robił kawę, kiedy wszedłem do kuchni. Podał mi parujący kubek a sam wziął łyka ze swojego. Spojrzał na mnie i pokręcił głową. Nie musiałem nic mówić, rozumieliśmy się bez słów. Nadal szukał, jeszcze nie wszystko wiedział a chciał.
-Lynch, słyszałeś te ptaszyska rano? Tobie też nie dały spać, co stary.
- Dupku, to co mnie obudziło, nie było kurwa jebanym skowronkiem, bo nie ćwierkał tylko darł mordę, więc zapewniam cię, że z całą pewnością nie był to maleńki ptaszek a wkurwiający przedstawiciel ludzkiego gatunku. Jeśli nie wiesz o kogo mi chodzi, to wyjaśnię, bo może nie dotarło. Jedyne co mnie obudziło to twoje darcie mordy idioto.
-Uchu, chyba wstałeś lewą nogą. Nie wiem kto się darł, ale to na pewno nie byłem ja, tylko te pojebańce z piórami. Pij tę kawę stary a od razu poczujesz się lepiej, potem chyba musicie się ogarniać, bo niedługo wyjeżdżacie.
Dobrze, że trzymałem w dłoni kubek z kawą, bo inaczej chyba bym go udusił. Jednak co do jednego miał rację, najwyższa pora zacząć się ogarniać do wyjazdu. Przygotowanie zajęło mi mniej więcej godzinę a naszego pracodawcy jeszcze nie było. No cóż, pewnie postanowił pożegnać się ze swoją laleczką. Kiedy wreszcie wyszedł, był lekko zasapany, jakby właśnie zaliczył szybką przebieżkę lub w jego przypadku szybki numerek, jednak sądząc po jego minie, to chyba to drugie, bo uśmiech satysfakcji nie schodził mu z ust.
CZYTASZ
Rise #1 The Slayers
RomanceNiedoświadczona i niepewna swej przyszłości młoda kobieta ,trafia do domu tego, który ją wybrał, teraz stawi czoła temu , na co nie była gotowa. Musi walczyć o każdy oddech, choć myślała , że los się do niej uśmiechnął. Gdy była pewna, że już nie pr...