Stałam tam i patrzyłam na tego ogromnego mężczyznę i poczułam coś kompletnie surrealistycznego. Bezpieczna. To słowo ukazało mi się w myślach. Nie wiedziałam czemu. Poczułam na sobie wzrok Nathaniela, dreszcze strachu przeszły przez moje ciało. Spojrzałam mu prosto w oczy i zobaczyłam mordercze spojrzenie jakim mnie obdarzył. Lęk przed tym mężczyzną znów zawładnął moim ciałem, poczułam macki strachu zaciskające się na mojej szyi. Miałam wrażenie, że zabrał mi mój oddech i trzymał go mocno, kurczowo i nie puścił. Panika obezwładniła moje ciało. Ręce same powędrowały na szyję i złapały ją jakby to mogło pomóc odzyskać oddech. Czułam, że za chwilę się uduszę i nic nie mogłam na to poradzić. Słyszałam szum w uszach, czułam, że za chwilę nogi odmówią mi posłuszeństwa. A on stał tam i tylko patrzył a jego usta rozciągnęły się w okrutnym uśmiechu pełnym satysfakcji. Cieszył się z mojej reakcji. Bawiło go to. Moja nieudana próba zaczerpnięcia tchu. On był moim właścicielem i panem wszystkiego, to mówiło jego spojrzenie. Wiedziałam, że za chwilę wyląduję na podłodze, czułam się coraz słabsza. Nagle usłyszałam ciężki głos i poczułam wielkie dłonie odrywające moje od szyi. Ciepłe i duże. A głos tak mocny jak jego właściciel. Lecz nie mówił nic miłego, wręcz przeciwnie.
-Weź oddech do cholery. Nie rób scen, nie jestem potworem. Oddychaj. - Czułam jego ciepło, choć słowa, które wypowiadał były zimne. - Natychmiast! Kurwa za chwilę się udusisz. Przestań! - Ciężka dłoń wylądowała na moim policzku. Poczułam pieczenie i to wyrwało mnie z otchłani paniki. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich swoje odbicie. Niestety jego słowa były równie ostre jak cios.
--Kurwa, człowieku jeśli myślisz, że będę pilnował tej histeryczki to jesteś w błędzie. Nie potrzebuję komplikacji w postaci płaczliwej lalki. - Spojrzał ponad moją głową. - Wiem jak wyglądam ale to nie jest powód do takiej reakcji. Jeśli ona ma za każdym razem tak reagować na mój widok, to się nie uda. - powiedział.
Zszokowana podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Ten człowiek kłamał ale kompletnie nie rozumiałam czemu. On wiedział. Rozumiał. Dziwne uczucie spłynęło na mnie w chwili gdy to sobie uświadomiłam. Poczułam się dziwnie bezpieczna choć to było szalenie irracjonalne, ponieważ nie wiedziałam kim jest. Miał mnie pilnować to wiedziałam od Mari. Powiedziała mi to gdy po mnie przyszła i kazała szybko zejść na dół. Dowiedziałam się od niej, że będzie kilku nowych ludzi, którzy mają zapewnić nam ochronę. Szczerze mówiąc nie bardzo mnie to obchodziło. Niepewność jutra nie dawała mi spokoju.
-Takie akcje nie są dla mnie i moich ludzi. Ty potrzebujesz cholernej pielęgniarki bo ta panna na moje oko jest chora. Z nią jest coś nie tak i nie mam zamiaru brać za to odpowiedzialności. - Wyjął z kieszeni, skórzanej kurtki cygaro i wyszedł.
Gdy to powiedział, poczułam jak zimno otacza moje ciało. Jeszcze chwilę temu kłamał dla mnie a teraz miał gdzieś, nie umiałam nadążyć nad jego tokiem rozumowania. Jednak z niewieloma mężczyznami miałam do czynienia, oczywiście prócz ojca i braci więc skąd mogłam wiedzieć jakimi motywami się kierowali. Stałam tam otępiała. Nie spodziewałam się szarpnięcia a już na pewno ciosu, który nastąpił zaraz po nim. Siła uderzenia sprawiła, że poleciałam na stojące nieopodal biurko. Uderzyłam o nie biodrem i zrzuciłam leżące na nim rzeczy. Ból rozszedł się po mojej twarzy, cios był mocny, poczułam ciepłą kroplę spływającą mi po brodzie. Odruchowo złapałam się za twarz by chronić się przed następnym ciosem.
-Ty głupia dziwko! Przez ciebie wyszedłem na głupka, powiedziałem mu, że nie będzie z tobą problemów a ty zachowałaś się jak histeryczka! - Wysyczał mi prosto w twarz. Czułam krople śliny, które wypluwał gdy to mówił.- Jak następnym razem zobaczysz jego lub kogokolwiek z jego ludzi, patrzysz w dół i siedzisz cicho. Nie chcę więcej widzieć takiego zachowania. Rozumiesz?!- Szarpnął mną i przyciągnął blisko siebie. - A teraz grzecznie pójdziesz do pokoju i poczekasz na mnie. Jeszcze z tobą nie skończyłem, najpierw jednak muszę porozmawiać z Lynchem i naprawić to co spierdoliłaś. - Puścił mnie i podszedł do drzwi, dając do zrozumienia, że mam wyjść natychmiast, co też uczyniłam możliwie jak najszybciej.
CZYTASZ
Rise #1 The Slayers
RomanceNiedoświadczona i niepewna swej przyszłości młoda kobieta ,trafia do domu tego, który ją wybrał, teraz stawi czoła temu , na co nie była gotowa. Musi walczyć o każdy oddech, choć myślała , że los się do niej uśmiechnął. Gdy była pewna, że już nie pr...