Bitwa o Starcourt cz.1

157 5 2
                                    

~Y/N POV~

''Moja siostra'' nadal krzyczała z bólu było mi jej tak żal chociaż że jej ogóle nie znałam było mi jej żal.

Miała wielką ranę na nodze i coś się tam w tej ranię się poruszało.

-Co to jest?- spytała się Erica.

-Coś tam - powiedział chłopak (Mike).

-Chryste- powiedział Dustin.

-Nie pozwól jej zemdleć- powiedział inny chłopak i gdzieś pobiegł (Jonathan).

-Hej hej nie odpływaj- powiedział chłopak (Mike).

-połóżmy ją na boku- dokończył chłopak (Mike).

Położyłam jak ktoś mnie chwycił za rękę to była ''moja siostra'' (klęczałam).

-Spokojnie nie jest źle jedna dziewczyna tak wjechała bramkarce z mojej drużyny w nogę że z 15 cm kości wyszło jej na wierzch- powiedziała Robin.

Dziwnie się na nią spojrzałam tak jak inni.

-Robin- powiedział Steve.

-Co?- spytała się Robin.

-Nie pomagasz- powiedział Steve .

Miałam już głowę obróconą do ''Mojej siostry''.

-Przepraszam- powiedziała Robin.

-El to cholernie zaboli- powiedział chłopak który wrócił z koś (Jonathan).

-Lepiej to zagryź- powiedział znowu chłopak podając EL jakąś drewnianą łyżkę (Jonathan).

-Chryste- powiedział Dustin.

El ''moja siostra'' wzięła do buzi tą drewnianą łyżkę a ten chłopak (Jonathan) przyłożył nóż do jej rany. 

 trochę się skrzywiłam ale dopiero się skrzywiłam jak.

-Zrób to- powiedział (Mike) chłopak do drugiego chłopaka (Jonathan)

On włożył i przeciął tą ranę tym nożem. Z jej nogi wyleciała krew.

-Szlak- powiedział chłopak (Jonathan).

Powiedział chłopak i włożył rękę do jej rany na szczęście miał rękawiczki. Każdy jęknął z obrzydzenia inaczej mówiąc każdy był obrzydzony El ''moja siostra'' jęczała z bólu. On poruszał tą rękom w tej ranie nie wiem czego szukał.

-Jonathan!- krzyknęła dziewczyna (Nancy).

-Cicho!- powiedział Jonathan.

On nadal tą rękom szukał czegoś szukał w tej ranie.

-Cholera jasna- powiedział Jonathan.

-Nie przestań! przestań!- krzyknęłam.

Ręka jakieś dziewczyny odepchnęła go a on wyją rękę z jej rany.

-Przestań! przestań! przestań- powtarzałam.

On odłożył nóż.

-Ja to zrobię- powiedziałam.

Wszyscy się zaczęli na mnie patrzeć.

Zrobiła się cisza.

-Ja to zrobię nie mogę patrzeć ja cierpi- powiedziałam.

Przybliżyłam się do niej.

Wyciągnęłam rękę do jej rany i zaczęłam używać mocy by wyciągnąć to co miałam wyciągnąć nie wiem co miałam wyciągnąć.

Coś zaczęłam czuć jakbym coś  złapała i to wyciągała i też coś zaczęło się tam ruszać.

El zajęczała z bólu.

-Boże- powiedziałam.

El krzyczała z bólu.

-Nie krzycz! już prawie!- krzyknęłam.

-Aaaaa- krzyknęłam.

Starałam się by go wyciągnąć. To było takie silne że się zmęczyłam ale się nie podałam.

-Aaaaaaa- krzyknęłam.

Coś zaczęło wychodzić z jej rany ale to się wyrywało.

-Aaaaaaaaaaaaaaaaa- krzyczałam dalej.

Tak się skupiłam na tym by wyjąć to z jej nogi. Nie wiem dlaczego ale to mnie bolało jak jej to wyjmowałam z nogi to było tak jakby to ja sobie to wyjmowała.

Nagle za nami pękła ogromna szyba od góry do ziemi.

-Aaaaaaaaaaaaaaaaa- krzyczałam nadal.

Ogóle się tym nie przejęłam tą szybą.

Udało mi się!! wyjęłam z jej rany coś dziwnego jakby jakąś małą łapkę.

Podniosłam to coś i rzuciłam to coś do przodu.

To się czołgało do przodu nagle pewien but to rozdeptał pojawili się jacyś ludzie jedna kobieta i dwojga mężczyzn ten jeden mężczyzna rozdeptał tą to coś.

Podniosłam się i stanęłam już na nogach z krwią która leciała mi z nosa i z uszu.

Powiem szczerze byłam wykończona psychicznie i fizycznie po ostatnich przejściach.

Sorry że krótkie.







Robin Buckley x Female ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz