Rozdział 20

9.6K 551 192
                                    

Gabriel

Gdybym nie był tak wkurwiony, zapewne chciałbym się dowiedzieć, jak tych dwóch skurwieli wlazło na mój teren. Widocznie ochrona dwóch kawałków złomu przekraczała umiejętności moich żołnierzy. Najpierw nie zauważyli Sienny wymykającej się poza teren posiadłości, a teraz dwóch wielkich facetów. W dodatku z ich wypasionymi brykami. Noż kurwa! Następny niezapowiedziany gość wjedzie może czołgiem? 

Co oni tutaj, kurwa, robili? Dobra, czasami, od wielkiego dzwonu, spotykałem się z Graysonem. Wymienialiśmy informacje, bo jakby nie patrzeć, miał lepsze dojścia od nas, co przyznawałem z wielkim bólem. Mimo to wolałem, żeby trzymali się jak najdalej od naszych interesów, naszych terenów, a przede wszystkim, z daleka od naszych kobiet.

Ja im, kurwa, dam Gwiazdę, aż zobaczą całą konstelację. Będzie się z nich iskrzyć jak ta lala, gdy podepnę skurwieli do prądu.

- Powtórz – warknąłem.

Jak mnie wkurwią, to odstrzelę ich i chuj mnie będą obchodziły konsekwencje. Mój teren, moje prawa. I mój beton, w którym ich utopię.

- Gabe, wiesz o czym mówię.

- Nie ma chuja! Nie zgadzam się – podszedłem bliżej, zostawiając za plecami swoich żołnierzy. Jęki postrzelonego przeze mnie mężczyzny zamieniły się w sapanie. W tej chwili jednak bardziej interesował mnie ten cholerny emisariusz, a raczej dwóch cholernych emisariuszy. – Już Riina wam powiedział, gdzie możecie sobie wsadzić waszą pieprzoną Radę. Trzymajcie się z daleka od naszych kobiet.

- Sienna Gotti nie należy do ciebie, Alexandrow – wtrącił Weiss.

Bohater, kurwa! Uśmiechnąłem się, słysząc jak moi żołnierze zareagowali gniewnym pomrukiem. Stanąłem dwa metry od tego dupka, który miał czelność powiedzieć coś takiego i spojrzałem na niego. Nie dziwiłem się Brassiemu, że nie trawi tego faceta i chce go zajebać. Ja w tej chwili też miałem ochotę to zrobić. Jebany żartowniś się znalazł.

- Tak ci się tylko wydaje, Weiss – odpowiedziałem cicho. – Nie wpierdalam się w wasze sprawy, więc trzymajcie się z daleka od moich. Chcę wiedzieć, gdzie ona jest i radzę ci, emisariuszu, nie nadwyrężaj mojej cierpliwości.

- Gabe.

Cichy głos Rotha zabrzmiał w mojej głowie jak krzyk. Wszystko we mnie pulsowało z niesamowitej furii. Kurwa! Jakim cudem tych dwóch patałachów namierzyło Siennę? Przecież... Wbiłem wściekłe spojrzenie w milczącego Millera.

- Rozpoznałeś ją – wychrypiałem przez zaciśnięte zęby. – Tamtej nocy, w klubie. Wpadła na ciebie, gdy wychodziła z loży. Tamtej nocy powiedziałeś, że macie już trzy i wiecie gdzie jest ta trzecia.

Nie myliłem się! Zacząłem przypominać sobie co wtedy mówił. Trochę trudno mi się było skupić, ponieważ w głowie wciąż miałem małą uciekinierkę. Spieprzyła już jakiś czas temu, ale do tej pory patrole jej nie znalazły. Brassi wspominał, że ludzie z Palermo również jej szukają i teraz stanie w miejscu i słuchanie pierdolenia tych dwóch mafijnych dupków potwornie mnie wkurwiało.

Co jeszcze powiedział? Zmarszczyłem brwi i szybkim ruchem uniosłem ramię. Zacisnąłem palce na rękojeści pistoletu, mierząc prosto między oczy Millera. Jebało mnie, że to człowiek Rady. Jebało mnie, że było ich dwóch i tego drugiego też będę musiał zajebać. Nikt, powtarzam, nikt nie będzie wyciągał po nią łap.

- Kiedy dostała nadajnik? – warknąłem.

- Gabe, porozmawiajmy spokojnie – Grayson uniósł ręce. Nie umknęło mi to, jak poruszył się, zmieniając pozycję. Ugiął nogi i napiął mięśnie. Przyczaił się, gotowy zaatakować, gdyby zaszła taka potrzeba. A przyznam, że balansowałem w tej chwili na cholernie cienkiej linii, gotowy rozjebać sukinsyna. – Odłóż broń i pogadamy.

RUTHLESS, The Devil from New York, Cykl Trzy Gwiazdy #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz