Rozdział 12

9.2K 544 197
                                        

🔊Niby sprawdziłam, ale w razie draki (jestem tylko zmęczonym człowiekiem), dajcie znać w komentarzach, to poprawię 😉🥰🤷‍♀️

Gabriel

Nie ma reguły. Przynajmniej nie wtedy, gdy ja się biorę do roboty. Nie pytajcie czy to lubię, bo moja odpowiedź mogłaby was zszokować. Niemniej, zbierając doświadczenie z minionych lat, mogłem z całą pewnością powiedzieć, że bez względu na to, jak wysoką pozycję zajmowało się w organizacji, ból był dokładnie taki sam. Mało tego, zdecydowana większość tych pieprzonych bossów, na co dzień zgrywająca herosów przestępczego świata, wymiękała szybciej niż ich żywe tarcze, które wystawiali na odstrzał.

Facet, z którym miałem aktualnie do czynienia niczym szczególnym się nie różnił. Taki sam skurwiel, który siedząc związany jak prosiak, z obitym ryjem i kilkoma innymi, nazwijmy to, kontuzjami, liczył w duchu, że uda mu się wyjść z tego żywym. Może niekoniecznie w jednym kawałku, bo już stracił dwa palce, ale liczył na pieprzony cud. Patrząc na niego zauważyłem tę nagłą zmianę w jego postawie. Mięczak, pomyślałem sadowiąc się naprzeciwko niego na metalowym krześle. Łypnął na mnie jednym, w miarę sprawnym okiem, a że siedziałem w cieniu, skierował wzrok na ścianę za mną i po chwili wzdrygnął się, jakby wpadł do przerębla.

- Ładne, prawda? – mruknąłem. Opierając ramiona na oparciu krzesła. – Zanim jednak pochwalę się swoją kolekcją, powinniśmy się chyba lepiej poznać.

- Powiedziałem im wszystko, przysięgam – wychrypiał unosząc w górę głowę.

Tak samo przysięgali ci skurwiele, których wynajęła Paloma Riina, ale pomogłem im sięgnąć do ich wewnętrznej pamięci. Wyrzucili wszystko, z samych trzewi. Łącznie ze swoimi organami.

- Oj tam... Coś tam zawsze się jeszcze znajdzie.

Wstałem ignorując przyspieszony oddech mężczyzny i powoli odsunąłem krzesło. Raniący uszy zgrzyt metalu szorującego po kamieniach był bolesny, jakbym drażnił odsłonięte nerwy. Paraliżował mięśnie, spinając ciało i włączając alert przed nadchodzącym bólem. Odetchnąłem głęboko, starając się wyciszyć tego szalejącego we mnie potwora. Po raz pierwszy miałem z tym problem. Nauczyłem się odcinać od tego, co za chwilę będę robił, w przeciwnym wypadku, dawno bym już zwariował słysząc w głowie niekończący się krzyk. Jednak teraz, gdy miałem przed sobą faceta, który tak spokojnie i bez żadnym emocji opowiadał o tym, co tych dwóch skurwieli zrobiło Siennie, krew jak burza krążyła w moich żyłach. Zwinąłem palce, wbijając paznokcie w skórę dłoni. Kolejny oddech, po którym drżenie ciała całkowicie zniknęło. Stojąc tyłem uniosłem głowę i przesunąłem wzrokiem wzdłuż ściany, na której zawieszone były narzędzia. Widząc piły i wszelkiego rodzaju młotki i dłuta, ktoś pomyślałby, że lubię sobie majsterkować. Coś w tym jest, pomyślałem zdejmując ze ściany długą na dwadzieścia centymetrów ręczną piłę. Brakowało rączki, ale sam brzeszczot powinien wystarczyć. Wyglądał jak każdy inny, z tą jedną różnicą, że nigdy nie przeciął żadnej deski, czy innego gówna. Trąciłem palcami ostrze, przesuwaj na koniec opuszkiem po ostrych ząbkach.

- Z wiarygodnego źródła wiem, że uważacie się za ojców mafii. Fakt, wkurwiacie innych swoją impertynencją i nie wiecie, kiedy macie się zamknąć, a milczycie, kiedy powinniście mówić.

- Nic nie wiem – wyjęczał. – Powiedziałem im wszystko.

- Nawet gdyby rzeczywiście była to prawda, rozumiesz chyba, że muszę to sprawdzić? Jaki byłby ze mnie Egzekutor, gdybym teraz uwierzył ci na słowo.

- E... egzekutor? – jęknął. – Ale jak?

- A srak – mruknąłem i zahaczając butem o krzesło, na którym wcześniej siedziałem, przyciągnąłem je bliżej.

RUTHLESS, The Devil from New York, Cykl Trzy Gwiazdy #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz