W wasze łapki, Gwiazdeczki
Gabriel
Na miejsce spotkania wybrałem jeden z kilku magazynów znajdujących się w dzielnicy Bronx. Przez całą drogę nerwowo podrygiwałem stopą, uderzając butem w ciemny dywanik. Zostawiłem Siennę z całą pieprzoną armią. Nie spodziewałem się ataku, ale wolałem się zabezpieczyć, niż pozwolić, aby coś się im stało.
Szarpnąłem kołnierzykiem koszuli, wciągając do płuc chłodne powietrze z klimatyzacji. W bocznym lusterku pancernego SUV-a widziałem podążające za nami samochody z obstawą. Trzy inne jechały przed nami.
Na miejscu czekał na nas Max, który miał za zadanie zabezpieczyć cały teren. Sam budynek od kilku dni był pod baczną obserwacją bandy motocyklistów. Policja uczynnie trzymała oczy skierowane w inną stronę, ale nie brakowało ciekawskich dziennikarzy, którzy szwendali się po ulicach Nowego Jorku w poszukiwaniu sensacji na pierwszą stronę jakiegoś szmatławca.
- Kristofori już jest. Przyjechali dwie godziny temu – zameldował Max, gdy tylko wysiadłem na zewnątrz.
Przez chwilę przyglądałem się budynkowi, przed którymi stało sześciu karków. Wysokie ogrodzenie dookoła niewielkiej posesji dawało nam namiastkę prywatności. Oparłem się plecami o stojące za mną auto i spokojnie czekałem, aż mężczyzna, z którym miałem się spotkać wyjdzie na zewnątrz. Nie spieszyło mi się, ale jak nie pojawi się za dwie minuty, zrównam to miejsce z ziemią.
- Tylko nie szalej, dobra?
Nawet nie spojrzałem na Rotha, który zatrzymał się po mojej prawej stronie. Byłem w chuj cierpliwym gościem. Do czasu, aż ktoś tej cierpliwości nie nadwyrężył, a jak się zdawało, ten koleś chciał się przekonać, do czego byłem zdolny.
Nie minęła minuta, a przez podwójne drzwi pomalowane czerwoną farbą wyszedł na zewnątrz mężczyzna. Nie zwróciłem uwagi na kolesi, którzy jak pieski podążali za nim, ustawiając się za jego plecami.
- Alexandrow – skłonił głową w moją stronę.
Lata życia w Stanach całkowicie pozbawiły go akcentu. Mówił i ubierał się jak miliony innych facetów w jego wieku, jak każdy amerykański koleś próbujący wybić się w tym kraju. Jednak założę się, że gdybym kazał chłopakom zerwać z niego koszulę, odkryłbym znane mi skądinąd tatuaże.
- Kristofori.
- Czym zawdzięczamy twoją wizytę?
John Kristofori trzymał twardą ręką całą albańską bandę, która działała w Stanach. Plotki mówią, że był potomkiem pierwszego albańskiego emigranta, który osiedlił się w Ameryce. Ile w tym prawdy? Nie interesowało mnie to. Tak długo, jak on i jego ludzie nie będą wchodzili mi w drogę działając w swoich lokalnych grupach.
Milczałem, przyglądając się, jak z każdą mijająca minutą facet i jego ludzie zaczynają nerwowo dreptać w miejscu. Niby byli na swoim terenie, ale to miasto należało do mnie. Jeden niewłaściwy krok, jedno niewłaściwie zadane pytanie, a bez trudu wyjebałbym ich z miasta. On to wiedział, ja to wiedziałem.
Na mój gest, Max podszedł do stojącej na podwórzu półciężarówki. Otworzył klapę ładunkową, a chłopcy wyciągnęli na zewnątrz ładunek. Z głuchym łupnięciem trzy worki wylądowały przed Kristoforim. Podszedłem do najbliższego i spokojnie pociągnąłem za zamek, odsłaniając twarz leżącego w środku mężczyzny. Jego ciemne ślepia, nieco zamglone bólem skupiły się na mojej twarzy. Max rozpiął pozostałe worki, odsłaniając twarze zastygłe w pośmiertnej masce. Został tylko jeden. Ten, od którego zaczęło się to szaleństwo. I to on musiał je zakończyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/246824899-288-k466032.jpg)
CZYTASZ
RUTHLESS, The Devil from New York, Cykl Trzy Gwiazdy #3
RomanceGabriel Alexandrow... Od urodzenia wiedział kim jest i kim kiedyś będzie. Nie czekał na to, planując zemstę na wrogach, którzy odebrali mu wszystko. Dziecięcą niewinność, matkę, siostrę i wolność. Przez lata szkolony i tresowany jak zwierzę, miał s...