Pov. Eliku
Przez chyba pół nocy nie mogłam spokojnie zasnąć, dosłownie przekręcałam się z boku na bok.
Dlatego równie ciężko mi było wstać, niby nie mam pracy, ale mam zamiar pochodzić po okolicy i może wpadnie jakaś praca godna mnie.
- Kto chce mnie zabić?- potknęłam się o średniej wielkości pudełko.
Dosłownie centralnie pod drzwiami leżało, jakby nie można było zostawić na stoliczku obok drzwi. Ktoś musiał być debilem, albo specjalnie to zrobił, żeby mnie jeszcze bardziej zdenerwować.
Zabrałam pod pachę karton i zaczęłam schodzić po schodach.
- Dzień dobry.- przywitałam się z kobietą, która ma mieszkanie obok mnie.
Wystrojona jakby chciała poderwać, tylko kogo... chyba księdza w kościele.
Oczywiście nie odpowiedziała mi tylko z pogardą popatrzyła na mnie i ominęła.
Jak zawsze milutko.
- Dzień dobry uciekinierko.- spojrzałam w bok.
Po raz kolejny widzę Kima opartego o swoje auto, oczywiście cudowny jak nowy garnitur i nienaganna fryzura. Ten człowiek jest jakimś robotem, dosłownie jakby ktoś go tak zaprogramował.
- Nie mam ochoty z tobą gadać.- podeszłam do niego i wepchałam mu w ręce paczkę.- możesz sobie to włożyć do dupy.
Z coraz gorszym nastawieniem szłam przed siebie. Chcę mieć spokojne życie, a nie użerać się każdego dnia z jakimiś zjebami.
- Może chcesz się przejechać laleczko?- podjechał pode mnie Taehyung wystawiając głowę zza szyby.
Gdyby to nie był on to pewnie bym przemyślała to, bo auto ma niczego sobie, a na pewno jeździ jeszcze lepiej niż wygląda.
- Nie.- odpowiedziałam z trudem.
Boże ześlij mi normalnego faceta, żeby te durnie się ode mnie odjebali.
- No nie daj się prosić.- jechał równo z moim krokiem, utrudniając innym pojazdom.
I tak zrobił wielkie zamieszanie, więc trzeba to jakoś rozwiązać bo widzę, że nie odpuści sobie szybko.
- Zjedź tam.- wskazałam na wybrane miejsce.
- Co tylko zechcesz.- z piskiem zajechał na chodnik wyznaczony przeze mnie.
Już dochodziłam do niego, kiedy ten chciał wyjść z samochodu, jednak ja biodrem domknęłam drzwi i oparłam się o szybę.
- Co ode mnie chcesz chuju?- zapytałam z uśmiechem.
Na moje słowa aż zawiesił swoje okulary przeciwsłoneczne na swoim nosie i zaczął żuć gumę.
- Miałem ci załatwić pracę.- złapał mnie za kciuk i gwałtownie się przysunął.
Zbyt szybki zwrot akcji, bo dosłownie do połowy wpadłam do samochodu.
- Widzę, że jednak chcesz wejść.- powiedział zadowolony.
Pewnie, z wielką kurwa chęciom wejdę. Już szatan podsunął mi kolejny durny pomysł.
Przez odsuniętą szybę wlazłam do samochodu siadając na kolanach mężczyzny.
- Z wielką przyjemnością panie Kim.- ścisnęłam mu policzki i usiadłam obok, jak gdyby nic.
Z poważną miną zapięłam pasy, choć bardzo chciało mi się śmiać.
- Co to miało być?- zapytał się.
- Jedziemy czy będziemy czekać na zbawienie?- również zapytałam.
Widać było tą niechęć, ale odpalił samochód.
- Musisz się zachowywać jak należy, to będzie poważna praca a nie jakiś zmywak w kuchni.
Utkwiłam wzrok w drogę przede mną.
- Żadna praca nie hańbi.- mruknęłam pod nosem.
- Musisz brać to na serio, bo daję ci tą możliwość, ale jak zjebiesz to nie będę miał problemu żeby cię zwolnić.- zmienił ton.
Już jednak nie chciało mu się żartować, ani udawać jakiegoś maczo. Jego ton kamiennej twarzy powrócił. Czyli nie mogę liczyć na namiętny romans z szefem, skoro on jest bardziej sztywny niż mój dziadek w grobie.
- Oczywiście.- powiedziałam z udawanym uśmiechem.- dziękuję, za docenienie mnie.
A chuj ci w dziąsło.
☠🤍☠🤍
Święta, święta i po świętach. Ja nie chcę wracać do szkoły😫🙏🏻
~szuginista~
CZYTASZ
Be careful ~Kim Taehyung~
Fanfictionopowieść o dwojga ludzi z wierzchu totalnie różnych, jednak w środku zmagającymi się z podobnymi problemami. Jaka jest kluczowa różnica między nimi? On ma dużo pieniędzy, za to ona specjalnie wyjechała żeby je zarobić. Jak to się potoczy? sami zobac...