jak moja była

707 34 6
                                    

Pov. Eliku

Nie mogłam dłużej tak przytrzymywać go w niepewności.

- Przepraszam cię.- zaczął drżeć mi głos.- nie mogę się na to zgodzić.

Jego dotąd zadowolony wyraz twarzy stał się obojętny, zamknął z hukiem pudełeczko wyrzucając je gdzieś na trawnik.

- Ja tutaj robię dla ciebie wszystko.- podniósł się zdenerwowany.- jesteś okropnie samolubna, myślisz tylko o sobie.

Bez takich, to że powiedziałam nie nie oznacza, że nic do niego nie czuję tylko nie czuję się żeby wejść na wyższy poziom relacji.

- I kto to mówi.- podniosłam się również.- narzucasz mi coś czego nie dam rady unieść, nie chcę skończyć pod twoim pantoflem.

Mężczyzna odwrócił ode mnie wzrok i ścisnął mocno szczękę. 

- Najlepiej skończmy to.- dodał.- zniknę z twojego życia a ty z mojego. Może będę miał spokój.

Świetnie, mógł od razu dać taki warunek. Może nie nakręcilibyśmy się obydwoje aż tak bardzo.

- Zajebisty pomysł, jak zwykle.- przytaknęłam.- pozbądź się moich rzeczy, bo ja ich również nie chcę.

Odwrócił się napięcie zamykając się w willi. Podniosłam przestraszonego szczeniaczka i odnalazłam pierścionek. 

Może nie powinnam go brać, ale coś mnie do tego zmusiło. Drżąc szłam przed siebie mijając kolejne metry aż do mojego już praktycznie pustego mieszkania. Zabrałam z niego najpotrzebniejsze rzeczy a resztę wywaliłam do kontenera ze śmieciami.

- Żegnaj.- powiedziałam sama do siebie. 

Złapałam na Internecie last-minute lot do innego dalekiego stąd miasta. Jak zacząć od nowa to z przytupem. Nic już teraz mnie tutaj nie trzyma, nic ani nikt.

- Zachciało ci się romansu z szefem firmy.- wywaliłam do kosza kartę telefoniczną uprzednio kupując sobie nową.

Oczywiście szybko pojawiłam się na lotnisku, przeszłam spokojnie odprawę. Nawet nie odwracałam się w tył, żeby moja przeszłość mnie nie cofnęła. Nie miałam ani chwili zawahania.

- Pierwszy raz samolotem?- usiadłam obok 

- Nie, ale zawsze mnie stresuje to.- odpowiedział grzecznie.

Pokiwałam głową i rozłożyłam się wygodnie, wlepiając wzrok w telefon, gdzie czytałam sobie książkę.

- Masz psa?- zapytał mnie nagle.

Co to za pytanie, tak z dupy.

- Masz na spodniach pełno sierści.- zaśmiał się strzepując ją z moich kolan.

- Pierwszy dzień go mam.- zaśmiałam się równie strzepując.- dzięki.

Ponownie uraczył mnie swoim uroczym uśmiechem i wyciągnął swoją dłoń do mnie.

- Kim Myungjun- przedstawił się.

Akurat musiał mieć to samo nazwisko co mój były, świetny zbieg okoliczności. Człowiek chce zapomnieć a tutaj życie mu nie daje.

- Choi Eliku.- podałam mu dłoń.

Lekko zmarszczył brwi przyglądając mi się bardziej. Mam coś na twarzy, czy po prostu jego mózg nie wyrabia z moją urodą.

- Masz to samo nazwisko jak moja była.- zaznaczył.

Podwójne zaskoczenie.

- A ty jak mój były.- zaśmiałam się.- o ironio.

- To przeznaczenie.- puścił mi oczko.

Tak, że muszę się pozbyć wszystkich Kimów z mojego otoczenia, a nie jeszcze się dobijać.

Odwróciłam od niego wzrok, kiedy obok nas usiadł kolejny facet, który niedyskretnie patrzył na mnie i uśmiechał się. Co wyglądało bardzo źle. Jeśli to jogo pomysł na podryw to mu współczuję i nie dziwię się, że nadal szuka.

- Mogę twój numer?- szturchnął mnie.- piękna.

Dodał.

- Nie.- mruknęłam.- brzydalu.

Na moje słowa dziewczynki, które siedziały w przedziale obok zaczęły się śmiać i pokazywać palcem na tego lamusa, nawet Kim siedzący obok mnie się uśmiechnął.

Oby to była spokojna podróż - powtarzałam sobie. Ale chyba nic bardziej nie może mi zepsuć humoru niż koniec związku w tak agresywny sposób.

Nie było nam pisane być razem. Tak też bywa.

🤍☠🤍☠

Dałyście/ daliście komuś kosza?

~szuginista~

Be careful ~Kim Taehyung~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz