011

1.8K 113 62
                                    


Chan oderwał się od ekranu laptopa, kiedy jego telefon rozbłysł, ukazując znajdującego się na tapecie psa. Nie był jego, a Changbina, ale przez to, że mieszkali razem, automatycznie stawał się ich.

– Halo? – mruknął, widząc, że dzwoni do niego Jisung.

– Gdzie jesteś hyung?

– W studiu – odparł – Czemu pytasz?

– Ponieważ, po pierwsze jest późno – odparł pretensjonalnie – A po drugie, szczur Changbin pogryzł mi laczka i dzwonię się poskarżyć.

– To nie szczur! – usłyszał w tle – I jestem twoim hyungiem!

Chan parsknął pod nosem, zastanawiając się nad odpowiedzią. Zaprzyjaźniając się z tą dwójką, a następnie tworząc z nimi zespół i wprowadzając się do jednego mieszkania, nie spodziewał się, że nagle stanie się ojcem wiecznie kłócących się dzieci. Nie rzadko dochodziło między nimi do rękoczynów, które zazwyczaj zaczynał Han, aby później krzyczeć i uciekać po całym mieszkaniu, a jego zadaniem było ich rozdzielić.

– Odi to nie szczur, to bardzo słodki piesek.

– Jasne – oburzył się – I nie lubi akurat mnie.

– Nikt nie cię nie lubi Jisung! – ponownie usłyszał donośny głos Seo.

– Dobra, przymknijcie się oboje – wtrącił się – Kupisz sobie nowe laczki i nie chcę więcej o nich słyszeć. Jest późno, więc masz iść spać, bo niewyspany jesteś gorszy niż trzylatek i do tego masz lekcje na ósmą. Changbin też ma iść spać, bo nie widzi mi się kupowanie zgrzewki energetyków tylko dla niego, nie śpię na pieniądzach.

Młodszy fuknął coś tylko i po krótkim "dobranoc" rozłączył się, zostawiając Chana sam na sam z ciszą jego studia. Uśmiechnął się pod nosem, ponieważ koniec rozmowy oznaczał, że Jisung się poddał i się go posłucha, co dodawało do jego poczucia wartości.

Wsadził telefon do kieszeni i wrócił wzrokiem do laptopa, po czym westchnął cicho. Był w trakcie pracy nad drugim singlem ich zespołu, ponieważ po niespodziewanym rozgłosie ich pierwszej piosenki, chciał, aby było tylko lepiej i lepiej.

3RACHA, bo tak się nazywali, powstała odrobinę spontanicznie. Cała trójka znała się od liceum, gdzie swoją drogą Jisung nadal uczęszczał i był w ostatniej klasie. Łączyło ich wiele rzeczy, a tą naczelną było zdecydowanie tworzenie muzyki. Po tym, jak Bang wynajął wspólnie z Changbinem mieszkanie, ponieważ i tak szukał współlokatora, najmłodszy przychodził na tyle często, że po prostu ostatecznie też się wprowadził. Jedynym warunkiem, jaki dostali od jego mamy, było regularne chodzenie do szkoły, dlatego Chan pilnował, aby chodził spać o odpowiedniej porze i czasami robił mu nawet śniadanie.

Jednej nocy w salonie ich, jeszcze wtedy nowego, mieszkania, rozmawiali o profesjonalnym tworzeniu muzyki, co wkrótce przerodziło się w poważne plany. Nie mieli wytwórni, wsparcia producentów czy menadżera, ale mieli niewielkie studio, które udostępnił im wujek Seo, chęci i talent.

W taki sposób stworzyli swoją pierwszą piosenkę, którą wrzucili na platformy streamingowe pod pseudonimami, które tworzyły 3RACHĘ. Robili to dla zabawy, ale piosenka stała się viralem, zdobywającym coraz więcej odsłuchań i wyświetleń. Nic nie mogło przekroczyć ich szczęścia niż wspólne obserwowanie rosnących cyferek, czytanie kolejnych komentarzy i oglądanie nowych postów na ich temat.

Stali się pewnego rodzaju nowym fenomenem, dodatkowo ludzie chwalili ich za niezależność i podziwiali za własną produkcję. Dlatego właśnie teraz Chris patrzył na ekran laptopa, chcąc stworzyć wszystko jeszcze lepiej. Oczywiście, Jisung i Changbin robili to razem z nim, ale zawsze odsyłał ich do domu i sam przesiadywał tam dłużej.

Chan nie słyszał swojej bratniej duszy.

Wiedział, że ją ma, ponieważ każdy ją miał. Jednak nie wydawało mu się, żeby kiedykolwiek słyszał jej muzykę. Nie dało się jej tak po prostu wyłączyć, ale zagłuszyć już tak i zważywszy na to, że Bang spędzał prawie całe dnie w studio, zwyczajnie jej nie słyszał. Jeśli był poza nim i tak miał wetknięte w uszy słuchawki, ponieważ nie lubił być nigdzie bez nich.

Czasami, gdy chodził wcześniej spać, słyszał cichą melodię, ale wtedy nie był w stanie określić, czy była to muzyka jego bratniej duszy, czy włączył to może Changbin w pokoju obok. Musiał naprawdę się skupić i wytężyć mózg, żeby coś usłyszeć, co było dla niego bardzo dziwne. Jego przyjaciele często narzekali na słyszaną muzykę, a szczególnie Seo, według którego jego bratnia dusza nie miała w ogóle gustu muzycznego. Wtedy Jisung zaczynał się śmiać, co przeradzało się w kłótnie i rzucanie w siebie przypadkowymi przedmiotami, którymi najczęściej, na szczęście, były poduszki z ich kanapy.

Australijczyk właściwie nie miał podejścia do bratnich dusz. Nie był negatywnie nastawiony, uważał to nawet za całkiem miłe, że gdzieś na świecie jest osoba, która jest do niego przypisana od samego początku. Jednak nigdy się tym bardziej nie ekscytował, ani też nie oczekiwał jej z uporem. Żył z myślą, że skoro jest, to kiedyś ją spotka.

Wystarczało mu to i ta cicha melodia, do której nie przywiązywał uwagi.

🌷

Felix stęknął głośno, pozwalając swojej głowie z hukiem upaść na biurko, na którym rozłożone było kilka książek. Wbrew pozorom nie ubolewał nad samą nauką, a nad tym, że nie może się na niej skupić przez muzykę.

Jego bratnia dusza sale czegoś słuchała, na okrągło i bez końca. Co gorsza, była to jedna i ta sama piosenka - może z króciutką przerwą na coś innego - która przyprawiała go o wymioty. Nawet jej nie znał, a był nią torturowany i co najgorsze, nie wiedział, kiedy się to skończy. Mogło się to ciągnąć miesiącami, co odbierało mu tylko wszelkie nadzieje na lepszy dzień.

– Boże, wyłącz to już – wymamrotał sam do siebie, zatykając uszy, co nic nie dawało.

Dźwięk rozbrzmiewał w jego głowie i tak, jak Lee nie mógł doczekać się poznania swojej bratniej duszy, tak teraz chciał, żeby na chwilę umilkła. Był pewien, że jeśli kiedykolwiek ją spotka, wygarnie jej za wszystkie momenty takie, jak te.

Spojrzał na swój mały palec i westchnął cicho, widząc na nim czyste nic. Z każdym dniem jego niecierpliwość rosła tylko dlatego, że nie miał na nim cienkiego paseczka. To oznaczało, że nigdy nie był nawet w pobliżu swojej bratniej duszy, co strasznie go stresowało. Co, jeśli żyła na drugim końcu świata i nigdy się nie poznają? Znał takie przypadki i ta myśl wyjadała go powoli od środka.

Felix często o tym myślał i ustalił sobie, że to nawet nie musi być miłość. Możliwe, że nie zakocha się w swojej bratniej duszy i wzajemnie, ale mogą być przyjaciółmi. Taka forma też mu odpowiadała, bo znał kilka osób, które żyły właśnie tak. Nikt nie narzucał odgórnie, że przeznaczona nam osoba to miłość naszego życia, przyszły mąż czy żona. Nawet jego starsza siostra była takim przypadkiem. Jej bratnią duszą okazała się jej najlepsza przyjaciółka i ten fakt tylko jeszcze bardziej je do siebie zbliżył. Była jednak w związku z kimś innym i każdy z nich był szczęśliwy.

Felix po prostu chciał kogoś dla siebie. Chciał mieć świadomość, że ta osoba po prostu jest blisko.

Jednak na razie nic się na to nie zapowiadało.

───── ·  ·  ·  ·

tak, nazwałam psa odi <3

6960 MAGIC| chanlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz