089

1.3K 120 47
                                    


– Nie gadaj!

– Mówię poważnie – parsknął starszy.

– Czemu nie mówiłeś wcześniej, że jesteś z Australii? – burknął Lee, wpychając do ust kolejną łyżkę lodów.

– Nie wiem, nie pomyślałem o tym – wzruszył ramieniem – Więc Chan...

– To moje koreańskie imię – przytaknął – Tak ogólnie to jestem Chris.

– Christopher czy to coś innego?

– Dobrze trafiłeś.

– Chris – powtórzył – Ładnie, podoba mi się.

Bang uśmiechnął się pod nosem i opuścił wzrok na swój pucharek z lodami.

Spotkał się z Felixem w lodziarni niedaleko jego mieszkania i w taki sposób skończyli z tyłu lokalu przy niewielkim stoliku na powietrzu, przysłanianym przez parasol. Wiatr muskał ich odkryte nogi, ramiona i twarze, a także włosy Chana, ponieważ młodszy wsunął w swoje kosmyki niebieską opaskę, jaką dostał kiedyś od Jisu.

Zdaniem Chana, wyglądał w niej słodko.

Przy pucharku wypełnionym po brzegi różnymi smakami lodów dyskutowali na rozmaite tematy, a jednym z nich stała się nagle Australia.

– Do ciebie mówią po prostu Felix – zauważył.

– A moje koreańskie to Yongbok – powiedział, spodziewając się pytania o nie – Ale niezbyt je lubię.

– Rozumiem – uśmiechnął się – Yongbok.

– No weź – stęknął, a ten znowu się zaśmiał – Zdradziłem Ci taką tajemnicę, a ty wykorzystujesz ją przeciwko mnie.

– No już przepraszam – odparł rozbawiony – Co lubisz robić? – rzucił nagle.

– To znaczy?

– Jakieś... hobby. Ja lubię robić muzykę.

– Ach – westchnął – Nie mam takiej super pasji jak ty, w sumie nie mam żadnej konkretniej. Mama próbowała wciągnąć mnie w czytanie, ale nie umiem się do tego przekonać.

– Twoja mama lubi książki?

– Bardzo – wytrzeszczył oczy, widząc przed nimi biblioteczkę swojej rodzicielki – Potem rozmawia o nich z Yeji.

– Och, to fajnie móc o nich z kimś pogadać. Na poważnie nie masz nic swojego?

Felix pokręcił przecząco głową i wzruszył ramieniem jednocześnie. Nigdy nie czuł potrzeby zajmowania się czymś bardziej czy poszukiwania zainteresowań. Jednak gdy teraz dłużej się nad tym zastanowił, stwierdził, że faktycznie fajnie byłoby mieć coś swojego – tak jak określił to Chris.

– To nic – kącik jego ust powędrował w górę – Zawsze jeszcze możesz coś polubić.

– A ty? Od dawna interesujesz się muzyką?

– Mniej więcej od gimnazjum. Zacząłem od pisania tekstów, potem wchodziłem w to coraz głębiej i głębiej, a tak zainteresowała mnie produkcja muzyki.

– Piszesz swoje teksty? – zapytał Felix podekscytowanym tonem – Pokazałbyś mi kiedyś jakiś?

– Nie ma szans, one są okropne – parsknął, zatykając usta lodami.

– Jak to!?

– To, co uważam za dobre, jest w naszych piosenkach, resztę zostawiam dla siebie.

Felix wydął usta, a jego ramiona opadły w rezygnacji. Ponownie skierował swoją uwagę na powoli topniejącym deserze, a wzrok Chana cały czas skupiony był na nim.

– Ale mogę zabrać cię do studia – dodał.

– Naprawdę!? – prędko podniósł głowę.

– Naprawdę.

– Ja– woah, bardzo chętnie. Kiedy?

– Nawet teraz.

🌷

Okazało się, że droga do studia była ekstremalnie krótka. Tuż obok bloku, w którym Chris mieszkał ze swoimi przyjaciółmi, znajdowało się coś w rodzaju pawilonu, którego parter i pierwsze piętro było pełne sklepów. Zrobili po nich nawet krótką wycieczkę, a Felix zaobserwował tam dwa sklepy spożywcze, jeden z męską odzieżą oraz niewielki sklepik z chemią i artykułami papierniczymi. Piętro wyżej minęli obuwniczy, sklep z meblami oraz biuro ubezpieczeń, aż w końcu dotarli na ostatni poziom.

Połowa piętra była całkowicie pusta i wśród panującej szarości mógł zauważyć tylko jasno połyskującą klamkę do drzwi. Po przekręceniu klucza ukazało mu się pokaźnych rozmiarów studio, które automatycznie go oczarowało.

– Niesamowicie tu jest – wyszeptał.

– Dziękuję – uśmiechnął się delikatnie – Wejdź dalej.

Lee powstrzymywał się od chodzenia na palcach, ponieważ wszystko wyglądało tak ładnie i skomplikowanie. Bał się, że jednym złym ruchem coś zepsuje, jednak starszy popędzał go i zachęcał do dotykania wszystkiego, co go interesuje.

W trakcie jego zwiedzenia Chan opadł na jeden z foteli i przy niewielkim biurku, rozsiadając się w nim wygodnie. Chwilę później młodszy usiadł tuż obok niego i uśmiechnął się szeroko.

– Mimo tych wszystkich guzików i innych dziwnych rzeczy jest tu całkiem przytulnie – przytaknął – To wy? – wskazał na zdjęcie ustawione na biurku.

– Mhm, jeszcze z liceum.

– Kto obcinał Ci włosy? – parsknął – Wyglądasz jak grzyb.

– Hej! – szturchnął jego ramię – Nie wygląda aż tak źle. To była modna fryzura.

– Była modna, jak miałem cztery lata – spojrzał na niego pobłażliwie – A ty nie jesteś chyba taki stary.

– Ale taki się czuję.

Felix parsknął cicho, ale kiedy kości starszego strzeliły, gdy się przeciągnął, jego śmiech rozniósł się po studiu jeszcze głośniej. Chan delikatnie się uśmiechnął, po czym kontynuował:

– To miejsce jest... dość wyjątkowe. Tutaj wszystko się zaczęło.

Felix mógł przyrzec, że w oczach Banga była widoczna radość, kiedy rozglądał się po studiu. Po jego ustach błąkał się uśmiech, a wzrok powoli przesuwał się po każdym centymetrze pomieszczenia, jakby uczył się go po raz kolejny na pamięć. Miał wrażenie, że pasja, o której mówił wcześniej, nagle znalazła swoje ujście właśnie w tym spojrzeniu.

– Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś – powiedział cicho.

– Nie ma za co. Skoro się poznajemy, muszę pokazać Ci część siebie.

– Byłeś tutaj kiedyś z kimś? Oprócz Jisunga i Changbina.

– Nie – pokręcił głową – Właśnie uświadomiłem sobie, że jesteś pierwszy. Powinieneś coś za to dostać – zaśmiał się cicho.

Lee tylko się uśmiechnął, próbując opanować wybuch euforii w jego brzuchu. Być może było to dość żałosne, ale poczuł się jak ktoś specjalny przez to, że był pierwszym gościem Chrisa w tym miejscu. Takie małe gesty i fakty za każdym razem topiły jego serce.

– To fajnie – rzucił tylko – Mam nadzieję, że to nie moja ostatnia wizyta tutaj.

– Wpadaj, kiedy tylko chcesz. Drzwi są dla ciebie otwarte Lix.

───── ·  ·  ·  ·

:33

6960 MAGIC| chanlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz