016

1.4K 106 27
                                    


Zaraz po wyjściu ze szkoły Felix został wystawiony przez pogodę na szkołę życia, ponieważ ulewy, jaka go dopadła, nie widział chyba jeszcze nigdy w życiu, lub takowej nie pamiętał. Biegł jak szalony na najbliższy przystanek autobusowy, żeby tylko ukryć się pod dachem, ale nawet to nie pomogło. Przejeżdżający chwilę później autobus z pełnym impetem wjechał w kałuże, a woda ochlapała go od pasa w dół. Już po kilkunastu sekundach cały dygotał, a jego usta powoli nabierały fioletowej, sinej barwy od zimna.

Jedne, o czym marzył w ten dramatyczny dzień, był gorący prysznic i kubek jego ulubionej herbaty. Deszcz nie ustawał, ale skoro i tak był mokry, stwierdził, że już nic mu nie zaszkodzi. Maszerował sztywnym krokiem, czując, jak mokre ubrania niekomfortowo do niego przylegają, a dłonie zaczynały drzeć jeszcze bardziej od zimna.

Obwieścił przybycie do domu głośnym trzaśnięciem drzwi i zanim jego mama zdążyła go za to okrzyczeć i przy okazji zobaczyć opłakany stan, zwiał do swojego pokoju. Z rozpaczą obserwował, jak zostawia mokre ślady na schodach, które później będzie musiał pościerać. Ściągnął z siebie wszystko i po wyciśnięciu nadmiaru wody wrzucił do pralki, od razu nastawiając pranie. Na szczęście jego strój składał się z podobnych kolorów, bo inaczej pani Lee udusiłaby go za taki grzech, jak mieszanie ubrań.

Felix miał paskudny humor. Nawet ciepły strumień wody nie był w stanie go naprawić, co znaczyło, że było naprawdę źle. Nakładając na włosy szampon, rozmyślał, czemu akurat jego pokarał los, a gdy przyszedł czas na odżywkę, przypomniał mu się Hyunjin.

Ich krótka wymiana wiadomości nie miała sprawić, że starszy się na niego obrazi i przestanie nawet patrzeć w jego stronę. Wiedział, że Hwang był odrobinę dramatyczny i miał niewielki zapas nerwów i cierpliwości, dlatego jego fochy kończyły się po mniej więcej godzinie. Dlatego, teraz gdy nie odzywał się do niego pół dnia, Felix zaczął się martwić. Nie chciał go urazić, ale ich odmienne zdania na temat bratnich dusz już od samego początku przywoływały tylko sprzeczne efekty.

Lee niczego bardziej nie pragnął niż poznanie przypisanej sobie osoby. Odkąd trochę ponad rok temu usłyszał pierwsze melodie, od razu pognał pochwalić się swojej mamie i starszej siostrze, a zaraz później przyjaciołom. Od tamtego momentu każdego dnia wyczekiwał, aż na jego małym palcu pojawi się różowy paseczek, oznajmiający, że bratnia dusza jest gdzieś w pobliżu. Następnie staną twarzą w twarz, pasek stanie się czerwony, a on będzie najszczęśliwszą osobą na Ziemii.

Jednak na razie w ogóle się na to nie zanosiło. Każdy dzień upływał mu tylko na słuchaniu muzyki tej drugiej osoby i marzeniach, że faktycznie jest gdzieś blisko. Jedynym faktem, jaki go pocieszał, było to, że Minho też nie miał bratniej duszy. Nie był w tym wszystkim samotny i ta sama sytuacja jego przyjaciela, dawała mu nadzieję, że jeszcze kiedyś się uda. Gdyby nie on, prawdopodobnie wpadłby w paranoję i myśli, że nigdy nie pozna swojej uzupełniającej połowy.

Choć nie chciał, zazdrościł tym, którzy już mieli bratnie dusze, a jedną z takich osób był właśnie Hyunjin.

Hwang dowiedział się, że Jeongin jest jego bratnią duszą około pół roku temu. Chwilę przed tym, zaczął słyszeć jego muzykę i w zawracającym tempie na jego placu pojawił się różowy pasek, który poinformował go o tym, że jest blisko. Do wszystkiego doszło bardzo pechowym przypadkiem, bo przez to, że oboje się spieszyli, wpadli na siebie na korytarzu. Yang wylał na starszego swoją herbatę, a gdy ten był zajęty krzyczeniem na niego, drugi był zaabsorbowany uciskiem na palcu, który nagle zmienił się na czerwony.

Jeongin był dziwny, przynajmniej w oczach większości. Zazwyczaj spędzał czas sam, ale na stołówce siedział przy stoliku z Seungminem. Był tą typową cichą osobą w klasie, o której nikt nic nie wiedział, a przy okazji miał wyjątkowy sposób bycia. Być może było to jego poczucie humor, być może cały charakter, ale mało kto go rozumiał i próbował zrozumieć. Hyunjin nie był wyjątkiem, bo nie chciał utrzymywać z nim żadnego kontaktu, a co dopiero zaprzyjaźniać się ze względu na głupi czerwony pasek.

Jeszcze kilka dni po tym incydencie Jeongin próbował zainicjować jakąś rozmowę, chociażby o czerwonym pasku, bo nie miał nawet odwagi na rozpoczynanie innych tematów. Pod ostrym wzrokiem starszego zawsze się stresował, ale musiał wreszcie z nim porozmawiać, bo byli w końcu bratnimi duszami. Jednak za każdym jego podejściem, Hyunjin zwyczajnie go ignorował, aż ostatecznie wyraźnie dał mu znać, że nie chce się z nim kolegować i ma gdzieś głupi wybór losu.

Felix był bardzo wyrozumiały, ale nie potrafił zrozumieć swojego przyjaciela. Miał coś, czego on tak bardzo pragnął, ale nie poświęcił nawet momentu na docenienie tego. Gdy dla żartów sobie dogryzali i nagle któryś z nich wspomniał coś na ten konkretny temat, atmosfera stawała się napięta. Dlatego właśnie starali się go unikać, ale tego dnia młodszy poczuł potrzebę interwencji na stołówce.

Jak zwykle muszę coś zepsuć.

Najlepszą sytuację z całej ich grupy znajomych, miały Yeji i Jisu. Odkąd tylko się zaprzyjaźniły, coś między nimi iskrzyło. Przez jakiś czas prowadziły pewnego rodzaju podchody, nie wiedząc jak wyznać swoje uczucia, a w końcu to Choi jako pierwsza zebrała się na odwagę. Były szczęśliwe, ale kiedy obie zaczęły słyszeć muzykę, nagle wszystko się zmieniło. Oczywiście, nikt nie powiedział, że z bratnią duszą musi łączyć nas romantyczna relacja, ale odrobinę przerażała ich wizja tego, że mogą mieć kogoś innego, niż siebie nawzajem. Yeji przez tydzień chorowała, a po powrocie do szkoły i pierwszym spotkaniu z Jisu, na jej palcu pojawił się różowy pasek, który od razu zmienił się na ten czerwony.

Odnalazły się jeszcze zanim odnalazło je przeznaczenie, co według Felixa było wydarzeniem na miarę książek.

Minho po prostu nie miał swojej bratniej duszy i zdawało się, że nie zależało mu bardziej na poznaniu jej. Słyszał muzykę, jednak nic prócz tego.

A przynajmniej każdy tak myślał.

───── ·  ·  ·  ·

6960 MAGIC| chanlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz