101

1.3K 122 60
                                        


Chan ze skupieniem spoglądał w ekran swojego laptopa, rozkoszując się ciszą panującą w studiu. Takie momenty były jego ulubionymi w trakcie dnia – w ciszy i samotności zawsze pracowało mu się najlepiej. Lubił towarzystwo swoich przyjaciół, ale ich głośna natura nie zawsze mu sprzyjała, szczególnie gdy zaczynali się bić wszystkim, co wpadało im w ręce.

Przeglądał najróżniejsze pliki, co zawsze robił od czasu do czasu, aby nie mieć w nich bałaganu. Usuwał niepotrzebne zapisy, rzeczy, które mu się podobały, sortował w różne foldery, dopóki nie był usatysfakcjonowany swoją pracą. Słuchawki na głowie, w których leciała przypadkowa piosenka z playlisty, skutecznie zagłuszały wszystkie dźwięki z zewnątrz.

Przez to o mało co umknęło mu pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi, odkładając słuchawki i wyłączając muzykę. Zawsze zamykał się w studiu od środka, a kiedy Jisung lub Changbin chcieli do niego dołączyć, nigdy nie pukali. Mieli swoje klucze, podobnie jak wujek Seo, który był właścicielem tego miejsca i odwiedzał ich co jakiś czas.

Przekręcił klucz w zamku i uchylił ciężkie drzwi, a zza nich wyskoczyła jasna czupryna oraz szeroki uśmiech, który od razu rozwiał jego wszystkie wątpliwości.

– Cześć hyung!

– Cześć Lix – uśmiechnął się – Wejdź, wejdź – rzucił pospiesznie, przesuwając się w drzwiach.

– Mówiłeś, że mogę wpadać, kiedy chcę, więc postanowiłem cię odwiedzić z prezentem – pokazał na torbę, którą trzymał w ręku – Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.

– Nie, jasne, że nie.

Jego sortowanie plików może poczekać.

– Po naszej rozmowie o pasji doszedłem do wniosku, że chyba jednak ją mam – zaśmiał się cicho – Lubię piec. Dlatego tu jestem!

Ze swojej torby wyciągnął po kolei pudełko brownie, jeszcze większe z muffinkami i calusieńką blachę ciasta. Miał ze sobą nawet widelczyki, papierowe talerze i serwetki.

– O cholera, ile czasu nad tym spędziłeś?

– Troszkę – zmarszczył nos – Nudziło mi się, więc musiałem się czymś zająć. To ciasto robiłem pierwszy raz i musisz być pierwszym, który spróbuje!

Bang uśmiechnął się ponownie, przysuwając swój fotel do stolika pod ścianą. Felix zajął miejsce tuż obok i z wyczekiwaniem spoglądał, jak starszy bierze pierwszy kęs.

– Woah – mruknął – Jest świetne. Koniecznie rób je częściej.

– Dziękuję – uśmiechnął się – Spróbuj wszystkiego.

– Jasne szefie.

W towarzystwie wszystkich słodkości rozpoczęli rozmowę o muzyce, rozpoczynając od nowo wydanej piosenki grupy Chana, po plany na kolejne utwory. Bang czuł na sobie czujny wzrok Felixa, który uważnie słuchał jego każdego słowa i poczuł się wręcz onieśmielony uwagą, jaką mu dawał.

– Próbowałem kiedyś napisać piosenkę – parsknął Lee.

– Naprawdę? O czym?

– O miłości, oczywiście – wywrócił oczami – Ale była tragiczna.

– Jeśli chcesz... możesz mi kiedyś pokazać.

– Nie wiem, czy chcesz to czytać – parsknął – A ty? Piszesz coś innego niż dla zespołu?

– Zdarza się – przytaknął – Ale zostawiam to raczej dla siebie.

– Rozumiem – uśmiechnął się delikatnie.

Na krótką chwilę zapanowała między nimi ciszą, ale wtedy Felix znowu się ożywił się i przysunął swoją dłoń do tej jego.

– Jestem ciekawy, kiedy w końcu się zmienią.

Starszy przyjrzał się różowym paskom na ich małych palcach i dopiero zrozumiał, co miał na myśli Felix. Sam też się nad tym zastanawiał, ale odpowiedź na to pytanie była nieosiągalna, ponieważ każdy przypadek jest inny.

– Och, co do tego – zaczął – Byłem u lekarza.

– Naprawdę? – jego brwi wyskoczyły w górę – I jak?

– Zrobiłeś boską robotę, bo miałeś rację. To ten cały...

– Przypadek sześć dziewięć sześć zero.

– Dokładnie – westchnął ciężko – Przepraszam.

– Za co?

– Za tą całą sytuację. Niestety trafiłeś akurat na mnie.

– Hyung, nie mów tak! – zaprzeczył – Bardzo się cieszę, że trafiłem na ciebie. Przecież to zaburzenie to nie twoja wina, poza tym ono nic nie zmienia. Nadal jesteśmy bratnimi duszami, prawda? Jestem bardzo szczęśliwy, że to akurat ty.

Chan uśmiechnął się pod nosem, próbując powstrzymać nerwowy śmiech, którym zwykle reagował w takich sytuacjach. Nigdy nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego i być może, poczuł się przez to trochę dziwnie.

– Dziękuję Lix. Też się cieszę, że to akurat ty.

Felix uśmiechnął się szeroko, po czym wziął kolejnego gryza muffinki i zadowolony skierował swój wzrok na wystrój studia. Było naprawdę bardzo ładne i kojarzyło mu się z przyjemnymi momentami, o których opowiadał mu starszy. To tutaj realizował swoje pasje wraz z przyjaciółmi i to tutaj wszystko zaczęło się na poważnie.

Lubił spędzać czas z Chrisem. Chociaż znali się stosunkowo krótko, wiedział, że mógł powiedzieć mu wiele rzeczy bez obawy bycia ocenionym. Czasami zapominał nawet, że był jego bratnią duszą, bo ten fakt powoli odpływał w dal.

Coś, o czym nieustannie myślał, przestawało być takie ważne w jego obecności.

– Musisz upiec to ciasto kolejny raz – powtórzył się Bang, robiąc rozmarzoną minę.

– Możesz wziąć je ze sobą i poczęstować chłopaków – zaproponował – Będzie mi miło.

– Jesteś najlepszy.

– Wiem – zacmokał, po czym oboje się zaśmiali.

Felix zaczął opowiadanie historii o tym, jak znalazł przepis na jego wyjątkowe ciasto i jak długo robił je, aby było perfekcyjne, ale Chan musiał przyznać, że jego słowa wylatywały mu z głowy. Spoglądał na niego, opierając głowę na dłoni i miał wrażenie, jakby wszystko wokoło zostało wyciszone. Przytakiwał co chwilę i uśmiechał się w tych samym momentach co Lee, ale jedyne, na co zwracał uwagę to jego rozjaśniona i zadowolona twarz.

I chociaż wolał ciszę, nigdy nie zmieniłby na nią głośnego śmiechu i uradowanego głosu Felixa.

───── ·  ·  ·  ·

:D

6960 MAGIC| chanlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz