mona zaczynała dzisiaj wcześniej lekcje, rozszerzona matematyka dawała się we znaki. w klasie oprócz niej siedziało jeszcze tylko 5 osób, których i tak za bardzo nie lubiła, na wpół przytomna starała się słuchać pani z matematyki, ale akurat (co za pech!) dostała powiadomienie z czatu.
201186 : miłego dnia, love
morphineisout : jest 7 rano oli, czemu nie śpisz?
zmartwiła się, że coś mogło się stać, było zbyt wcześnie, żeby wstawał, wiedziała to z doświadczenia.
201186 : nie jestem w anglii
morphineisout : to wszystko wyjaśnia
morphineisout : oli?
201186: tak mo?
morphineisout : mogę zadać ci pytanie?
201186 : jeszcze się pytasz :)
morphineisout : zostawił cię ktoś kiedyś, a ty wcale nie chciałeś iść dalej?
morphineisout : ale z drugiej strony, chcesz pokazać, że świetnie idzie ci bez tej osoby
morphineisout : to już nie tęsknota, to uraza
oliver nie wiedział, co odpisać. czuł się tak nie raz, chciał nawet pokazać to monie, albo chociażby zadzwonić do niej i powiedzieć, że on nigdy by tak nie zrobił, albo nawet zapytać kto wyrządził jej taką krzywdę. ale to nie był jeszcze czas, na pokazanie kim jest.
201186 : tak malutka mo, ale nie martw się, ból oczyszcza nas z wszystkiego, czego powinniśmy się pozbyć, może powinnaś pozbyć się jego wspomnienia?
CZYTASZ
chat [sykes]
Fanfictionona myślała, że pisze z fanem. on chciał chociaż raz w życiu nie być oceniany przez pryzmat sławy. book one (written without capital letters)