thirty three

711 86 7
                                    

mona siedziała na łóżku, co chwilę zmieniając piosenkę w słuchawkach (przy czym skutecznie unikała bring me, to byłoby chyba za dużo, rozumiecie). w prawdzie zatrzymała się ze trzy razy przy fall out boy, to mimo wszystko nie zatrzymało ją to na dłużej niż 4 minuty i 49 sekund. nie miała njmniejszego zamiaru pójść spać, taki niemy bunt, którego nie zrozumie nikt oprócz niej i julie z racji na fakt, że kiedy były małe, a jo mieszkała jeszcze w leeds, jak obrażały się na rodziców, nie spały po nocach i jadły cytrynowe cukierki pod łóżkiem. teraz w prawdzie cukierków nie miała, ale nawyk jej został.

w końcu, grubo po trzeciej wyszła do kuchni, skoro nie będzie spała, może zrobi coś pożytecznego. wzięła ze sobą telefon, notes i czarny długopis, a w kuchni (jak najciszej) zrobiła sobie kawę. uwierzcie mi na słowo, dziewczyna strasznie cierpiała, ale teraz to już chyba się nie liczyło. To miał być ich dzień i mona postanowiła uszanować to i dołożyć wszelkich starań, aby był idealny. w końcu włożyła słuchawki i rysowała, do momentu, w którym jej protest przegrał ze zmęczeniem i po prostu zasnęła na kuchennym krześle.


-czy ona zasnęła w kuchnii?

- zamknij się idioto, musiała być zmęczona podróżą

-albo całym tym gównem - dodał głos, który brzmiał jak jordan- no co?

- jordan ma racje, to straszne gówno, mate

- ja na jej miejscu spierdzielałbym i to szybko- to był chyba nicholls ale mo nie mogła tego stwierdzić. zaczęła się powoli podnosić, czując gigantyczny ból w plecach, nie oceniajcie jej życiowych decyzji, bunt był ważniejszy.

- nicholls debilu, obudziłeś ją - lee użył krzyko-szeptu, co swoją drogą brzmiało strasznie uroczo. dziewczyna podniosła się i przetarła oczy. jedynym plusem tej sytuacji jest to, że może poznać wyjątkowych ludzi, ludzi, którzy ratowali jej życie miliony razy, zanim ich poznała.

- cześć wszystkim - mona uśmiechnęła się przyjaźnie i podeszła do nich. każdy uścisnął ją po kolei, a jordan pocałował ją jeszcze w czoło pytając jakim cudem zasnęła w kuchni, na co ona tylko się uśmiechnęła wskazując na zeszyt.

hannah wyszła z sypialni w koszulce oliego i potarganych, jeszcze sennych włosach, oh błagam, oby tylko sennych. podeszła do blatu, nalała sobie soku pomarańczowego (którego swoją drogą mo nienawidziła) do szklanki.

- za pół godziny jedziemy na przymiarkę, nie przeszkadza ci to? -mona już miała odpowiedzieć, że nie ma innego wyboru, ale to byłoby niegrzeczne więc tylko pokiwała głową. - możesz iść się przygotować, chyba, że chcesz iść w piżamie.

zabrzmiało to troszkę niemiło, ale brunetka zrzuciła to na przedślubny stres i poszła do "siebie". otworzyła drzwi i weszła, kiedy prawie krzyknęła, ale w odpowiednim czasie jej buzia została zasłonięta przez sprawcę, który przyłożył palec do ust na znak, żeby była cicho. chwilę później puścił ją a ona z oburzeniem rzuciła:

- nie uważam, że dzień przed ślubem powinieneś być w pokoju 11 lat młodszej dziewczyny oliver - ugh przepraszam, ona prawie to wysyczała

- możesz przestać? - widać było, że chce coś jeszcze powiedzieć, kiedy dotknął jej ramienia - boże, wyglądasz tak idealnie...

z jednej strony miała się na niego wydzierać, za to jak płytko się zachowuje i patrzy tylko wygląd zewnętrzny, ale z drugiej uśmiechała się i rumieniła.

- musisz już iść.

- wcale nie, nie śpieszy mi się- powiedział siadając na łóżku.

- nie utrudniaj mi tego, proszę cię.

i po tym wstał, złapał ją za nadgarstki i pocałował tak, jakby to była ostatnia rzecz, którą zrobi w swoim życiu.

- błagam cię, nie zostawiaj mnie tu samego mona.

______________________________

hi there!

cieszycie się, że wróciłam? bo ja za wami baaaardzo tęskniłam. WIECIE CO MAM GENIALNY POMYSŁ NA OPOWIADANIE (właściwie chce to napisać przez wakacje i oddać do wydania i do mojej pani z polskiego, żeby utrzeć jej nosa 😂). w prawdzie jedyne co mogę wam teraz powiedzieć, to to, że nazywa się ghost town i ma wątek szpitala psychiatrycznego hihihhihi. dodam, że widzę w nim oliego, ale to tylko moje widzimisię.

dajcie znać, czy jesteście nim zainteresowani xx

ah no i chat (book 1) powinien skończyć się po 35 rozdziale. wtedy też chciałabym poszukać kogoś do tłumaczenia, bo sama nie wyrabiam. w każdym razie szykujcie się na konciec i początek. od razu prośba, czy jest ktoś chętny do wykonania okładki dla 2 części? jeśli tak, pisz w komentarzu, na message tutaj albo twitter (drownedxdemons).

all my love

m


chat  [sykes]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz