4

434 18 13
                                    

Na potrzeby książki nie dodaje czatu tylko to coś.

Nie umiem tego pisać więc cudu się proszę nie spodziewać.

***
Perspektywa: Clint

- Czy wszystko gotowe?

- Tak - odpowiedziała Shuri którą przyjechała do nas z Wakandy.

- Genialnie. Pierwszy punkt planu wykonany. Czas na drugi. Natasha pójdzie po Harleya, a Tony po Petera - rozkazałem.

Tak jak powiedziałem, tak się stało. Najpierw przyprowadziliśmy Harleya i powiedzieliśmy aby zaczekał w tym pokoju, a my zaraz dołączymy. Następnie przyszedł Tony wraz z Peterem, którego "delikatnie" wepchneliśmy do pokoju. Co z tego, że upadł na twarz i sobie guza zrobił na czole.

Mały wypadek przy pracy...

Zamknęliśmy szybko za nimi drzwi, aby nie wyszli.

Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie i włączyliśmy sobie widok z kamery na wielkim telewizorze.

Wstałem i podszedłem do mikrofonu.

- Witamy w miłosnym escape roomie. Macie za zadanie znajdywadź karteczki z wyzwaniami. Jeżeli wykonacie wszystkie zadania, wtedy otworzą się drzwi. Powodzenia - ogłosiłem i rozłączyłem nas. Rozsiadłem się wygodnie na fotelu i czekałem, aż zaczną coś robić. Wsumie nie tylko ja. Wszyscy czekali z niecierpliwieniem.

Wreszcie ci dwaj gówniarze (bez urazy) zaczęli cokolwiek robić. Szukali fej zasranej karteczki przez pół godziny. Zasrane pół godziny! Dobra, spokojnie. Grunt, że znaleźli.

- Na początek coś łatwego, aby zadowolić chłopa twego. Przytul swego przyszłego męża, bo uwierz, że go to odpręża- przeczytał na głos Peter. - Ciekawe jaki geniusz wymyślał te bezsensowne rymy.

Aha?! Człowiek się stara, myśli, kombinuje, pracuje, a taki przyjdzie skrytykuje i nazwie twój wysiłek "bezsęsownym". Jak Harley się nim zajmie to siedzenie będzie bezsensowne. Ponownie włączyłem przycisk, aby mnie słyszeli.

- No dalej. Nie będziemy czekać cały dzień - poinformowałem.

Harley tylko westchnął i objął rękami Petera. W końcu.

Po paru sekundach odkleili się od siebie. Wszyscy jęknęli z niezadowoleniem, wraz ze mną.

Po paru minutach znaleźli kolejną karteczkę. Na niej pisało, że muszą położyć się tak jak tej pamiętnej nocy z kajdankami. Skąd wiemy jak spali? Proste. My tego nie wiemy.

- Miejmy to już za sobą - odparł Harley.

Położyli się na łóżku (które de facto również znajdowało się w pokoju) i zaczęli się "układać". Harley położył Petera na sobie i wszyscy (a szczególnie starszy chłopak) widzieli nawet przez kamery, że młodszy się zarumienił. Oj oj zaraz tęczą rzygne. Oczywiście w pozytywnym sęsie.

Poleżeli tak z parę minut i wstali.

- Ile jeszcze tych karteczek?! - zapytał z grzecznością Harley.

Podszedłem do mikrofonu z nowym planem w głowie.

- Możecie zakończyć grę pod jednym warunkiem. Porozmawiacie, pogodzicie się i pocałujecie - oznajmiłem.

- A to nie są trzy warunki?

- Stul pysk Stark - warknąłem do Tony'ego.

Peter tylko przewrócił oczmi i popchnął Harleya na łóżko. Natasha podeszła do telewizora i wyłączyła zciszyła go.

- No ej! - wykrzyczałem

- Dajmy im choć trochę prywatności.

Przez jakiś czas nic się nie stało. Dopiero po godzinie Peter dosłownie rzucił się na Harleya przyciągając go do niedźwiedziego uścisku, dając sobie na koniec małego buziaka.

Wtem Natasha, Wanda i ja zaczęliśmy piszczeć. Tony wraz ze Stefanem i Stevem zaczęli skakać z radości. Thor turlał się na ziemi i krzyczał na całe gardło, a reszta po prostu uśmiechała się pod nosem.

Wypuściliśmy naszych więźniów, a oni natychmiast zaczęli biegnąc do pokoju.

***
508 słów

Mam nadzieję, że nie umarliście podczas czytania tego czegoś.

Ja talentu nie mam dlatego wiem że ten rozdział to tragedia XD

W następnym rozdziale już będzie czat <3

Skargi \__/

MARVEL CHAT V2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz