Pov: Clint
Matko jak trudno ich wszystkich zorganizować. No koszmar jakiś. Jak tu żyć jak nikt cię nie słucha?!
Od dawna marzyłem, aby komuś zorganizować słub, lecz nigdy nie było na to okazji. Nawet własnego nie organizowałem, bo jak to powiedziała moja żona "Może ją się tym zajmę".
Popatrzyłem na zegar. Jest 7.45, więc mamy jeszcze trochę czasu. Popatrzyłem na udekorowaną już salę i mogę dumnie stwierdzić, że cała ta fiężka praca się opłacała. Sala była głównie w kolorach brązu z białymi ozdobami.
- I jak ci się podoba kierowniku? - zapytała Wanda z uśmiechem na ustach.
- Lepiej być chyba nie może - odparłem, będąc zadowolony, ze swojej pracy. To nie tak, że reszta mi nie pomagała, po prostu ja zrobiłem najwięcej.
- Problem! Problem! - wykrzyczała Natasha wbiegając do sali.
- O co chodzi? - spytałem lekko zaniepokojony całą sytuacją.
- Tony się zdenerwował i ze strachu wyrzucił garnitur przez okno. Spadł na Sama, ale chyba nic mu nie jest.
- Ale z garniturem wszystko w porządku?
- No ja właśnie o garniturze mówiłam.
- To dobra. W takim razie niech Tony ogarnie dupe i ubierze ten garniak bo go w pidżamie na ołtarz wyciągnę - rozkazałem. Wspominałem już, że ołtarz też zrobiłem? Nie? To już wiecie.
Natasha poszła ogarnąć Tonego, a ja wróciłem do swojego pokoju, aby samemu się ubrać.
***
Chat
***Clint: GOTOWI?!?!?!
Tony: Nie?
Stefan: Tak
Nat: JAK TO NIE!??!?! PRZECIEŻ UBRANY JESTEŚ!!
Tony: Em.... muszę piekarnik nagrzać i.. kota z gazu ściągnąć
Clint: No nie marudź tylko hop hop na ołtarz
Tony: Eh...
***
Pov: Tony
***Weszliśmy razem z Natashą na zewnątrz, gdzie czekali już wszyscy Avengersi.
No ja się zabije.
Podszedłem bliżej i zobaczyłem Clinta stojącego na specjalnym podeście.
Stanąłem koło swojego chłopaka, który szczerze mówiąc wyglądał ekstra. Miał na sobie białą koszulę i na to czarny garnitur. Włosy miał za to ulizane - no nie mówiąc o tym jego niesfornym kosmyku, który nigdy z nim niewspółpracuje.
- Dobra. Witam wszystkich zebranych na tym pięknym wydarzeniu. Dziś połączymy te oto dwa cymbałki, aby stworzyły jeden wielki dzban. - Lepszego rozpoczęcia ślubu nie mogłem sobie wymarzyć. No cóż. To w końcu Clint. - Nie przedłużając jakimiś pierdołami. Anthony powtarzaj za mną. - Nie no ja go zabije za pełne imię. - Ja Anthony Edward Stark.
- Ja Tony Stark - skróciłem na co Clint wywrócił teatralnie oczami.
- Biorę cię Stephen za swojego męża..
- Biorę cię Stefan za swego męża. - Kim bym był gdybym chociaż trochę tego nie zmienił?
- I będę cię kochać i seksił, aż do śmierci...
- No żeś kurwa walną przemowę - wtrąciłem się.
- Nie dyskutuj! To ma być romantyczne! A teraz powtórz - zdenerwował się.
- Jak ja już dawno zapomniałem co miałem powtórzyć!
- Że będziesz z nim uprawiał gorący seks i coś tam o miłości! - wykrzyknął Bucky, przez co dostał z łokcia od Steva.
- Zepsuliśta chwilę! Teraz Stephen! Więc.. powtarzaj za mną. Ja Stephen Strange - kontynuował Clint.
- Ja Stephen Strange.
- Biorę ciebie za swego męża.
- Biorę ciebie za swego męża.
- I będę z tobą, aż nie zwalczę twojej głupoty. Czyli do śmierci.
Stefan powtórzył po raz kolejny słowa przekazane od Clinta i gdy chciał mnie już pocałować ten nas upomniał.
- Jeszcze nie! Najpierw obrączki!!! - powiedział i podarował nam pierścionki z Hello Kitty.
- Serio? - zapytałem z miną "chyba cię coś boli".
- Serio, serio. Ogłaszam was mężem i mężem! Możecie się pocałować!- zakończył, a mi nie trzeba było drugi raz powtarzać.
Zbliżyłem się do swojego niby męża i wbiłem się w jego usta.
- Brawo, brawo, a teraz poczęstunek!!!
I wszyscy rozeszli się do sali.
***
🧠🧠🧠🧠🧠
Przyda wam sięZaufajcie mi
CZYTASZ
MARVEL CHAT V2
ComédieNo więc to jest DRUGA część więc jak nie czytałeś pierwszej to serdecznie zapraszam. *wulgaryzmy *wątek homoseksualny 12.08.2024 #14 w wandamaximoff 13.08.2024 #7 w thorodinson