14. A Familiar
Felix analizował słowa Changbina oraz Seungmina przez kolejne dwa dni, obserwując zacieśniającego więzy z dziwaczną jaszczurką Changbina kilka metrów dalej. Chłopak rzucał jej patyk, tak jak pamiętał robili ludzie z ich futrzastymi pupilami na Ziemi, gdy jeszcze istniała.
Piękna i tętniąca życiem.
Lee przygładził materiał białej satynowej szaty na torsie, po lewej stronie, gdzie największa blizna miała swoje miejsce, upamiętniając utęsknioną planetę.
Gyu, jak nazwał ją młody Seo, była równie żywiołowa oraz nieprzewidywalna, co jej właściciel.
Gdy ten bawił się płomieniami, czarne łuny otaczały jego ciało odstraszając śmiałków, którzy chcieliby go dotknąć, Gyu ziała niewielkimi strumykami równie czarnym oddechem, popieląc niewielkie kwiatki tuż obok niej.
Wcześniej jedyny ogień jaki potrafił wytworzyć był pomarańczowo-żółty, jak te w ogniskach i nie sięgał dalej niż poza jego dłoń, odkąd pojawił się jego pupil (Jeongin nazwał ich odwzorowaniem duszy), jego płomienie stały się równie ciemne, co jego aura; przerażające, lecz jednocześnie nadzwyczaj majestatyczne, piękne w odbijających kosmos oczach Opiekuna.
Changbin rósł w siłę w zastraszającym tempie, a gdy Felix pozwolił sobie na spędzanie z nim czasu wieczorami oraz dał mu jeden dzień wolny w tygodniu, aby mogli pozwiedzać planety w Akwo, brunet stał się odrobinę milszy i zdecydowanie nie dokazywał aż tyle; jego energia spożytkowana na zabawie z przeróżnymi stworzeniami innych galaktyk.
Udało mu się go nawet przekonać do przeczytania ulubionej książki jego Changbina, aczkolwiek Felix nie odważył się zaproponować, aby czytać mu do snu. Przynajmniej jeszcze nie.
Obawiał się, że zniszczy to drogie mu wspomnienia o jego niegdyś ukochanym na dobre.
Tymczasem obserwował, jak Gyu w podskokach goni lecący hen daleko kijek, jej śliski ogon falował na wietrze elegancko, niewielkie skrzydła rozstawione na boki, jakby gotowały się do lotu, aczkolwiek gdy nimi trzepotała, podrywała się jedynie kilkadziesiąt centymetrów w górę.
Felix zauważył pewną zależność między jej wzrostem, a umiejętnościami Seo.
Im silniejszy się stawał, tym Gyu robiła się większa. Obecnie nie mieściła się już na jego ramieniu.
Felix obawiał się, jak potężnym duo mogliby się stać, gdyby rozwinęli się do pełni możliwości.
Czy gdyby uwolnił swoje odbicie duszy, jak nazywał ich rzekomych pupili Jeongin, również byłby w stanie odzyskać przynajmniej część swej dawnej potęgi? Czy jego drugie „ja" można było w ogóle nazwać odbiciem jego duszy, które współpracowałoby z nim pod odpowiednimi warunkami?
W przypadku Seungmina było to imię jego drugiej formy, w przypadku Hyunjina i Jeongina nie potrafił nawet stwierdzić, czym były ich ultimatum, a Changbin... Gyu ponoć poprosiła go jedynie o wspólną zabawę.
Oby i drugi Felix był na tyle bezproblemowy i niewymagający do co jego paktu, o ile w ogóle uda mu się nawiązać z nim jakikolwiek kontakt, oczywiście.
Blondyn westchnął ciężko, spory haust powietrza zaświszczał na zębach, gdy przymknął oczy i sięgnął palcami do czoła, by następnie rozmasować pulsującą czaszkę.
Miał wrażenie, że z wiekiem jest mu coraz ciężej, pomimo jego nieśmiertelności. Przez natłok kartowniczych myśli ni zauważył nawet zaalarmowanego spojrzenia swojego podopiecznego, tego jak jego ciemne, niczym najciemniejsza otchłań kosmosu, oczy obserwowały go z niespotykanym skonsternowaniem, do którego w życiu by się nie przyznał przed Felixem.
CZYTASZ
[ON HOLD] Time To Go Home [The Universes System, Book 2]
FanfictionPodczas Wielkiej Wojny między Wieloświatami, powrócił pokój, lecz Ziemia uległa zniszczeniu, a wielu poległo na polu bitwy. Midgard został odcięty od reszty na piętnaście długich lat, zapewniając spokój i bezpieczeństwo pozostałym, aczkolwiek nagle...