21. Baba Yaga
Jisung miał ochotę krzyczeć i rozszarpać tego, który o mało nie przyprawił ich o zawał serca, aczkolwiek kiedy wyczuł jego aurę, natychmiastowo stanęły mu świeczki w błękitnych oczach.
Fiolet odzwierciedlający jego własną, jeszcze przed całkowitym uwolnieniem jego pełnych umiejętności Medium.
Drzwi zatrzasnęły się za nimi i odgłos ryglowania ich wypełnił pomieszczenie, wtem Jisung odwrócił się nagle i wpadł w ramiona odrobinę wyższego blondyna.
- Już w porządku, jesteś cały Jisung... - jego stoicki ton, niczym harmonijna melodia uspokajał rozjuszone serce rudowłosego, który jedynie zacieśnił swój uścisk wokół jego szyi, schował nos w jej zgięciu.
- Ji? – niepewność zakotwiczona w głosie Minho sprowadziła go na ziemię i zmusiła do odstąpienia od przytulanego mężczyzny odrobinę, aby móc skrzyżować z nim spojrzenia.
- To Jimin, mój brat.
- To jego szukałeś? – Minho rozchylił w zdumieniu usta, uniósł słabo palec wskazujący i skierował go na uśmiechniętego Jimina, po chwili jednak opuszczając go w zażenowaniu. Podszedł i wyciągnął w jego kierunku dłoń. – Miło cię poznać. Jestem Lee Minho.
- Park Jimin – Jimin objął jego ręką swoją, ścisnął lekko i wypuścił.
- Park?
- To długa historia.
- Mam czas.
- Ale ja nie. Mam się z kimś zobaczyć. I tak jestem spóźniony, zostały może jakieś dwie godziny, nim słońce wzejdzie – Jimin zbierał swoje rzeczy w wielkim pośpiechu, złapał ciemną kurtkę z oparcia, o mało nie przyciął sobie podbródka, zapinając suwak, potem przerzucił sportową torbę przez głowę i ramię, przez nieuwagę kopnął odzianą w czarne trampki stopą w nóżkę od wysiedzianego fotela, syknął głośno.
- Wychodzisz? Teraz? – Han rzucił mu zaniepokojone, tęskne spojrzenie.
Dopiero go odzyskał, a już miał się z nim pożegnać. Wciąż nie mieli czasu, aby zacieśnić więzy rodzinne, aby jakkolwiek poznać dawno zagubione rodzeństwo. Jisung czuł się poszkodowany, aczkolwiek nie byłby w stanie powstrzymać jego planów, jeśli były ważne. Ważniejsze od niego, jak widać...
- Mhm. Będę z powrotem, nim się obejrzysz – Jimin potargał jego rudą czuprynę ze szczerym, bezzębnym uśmiechem. – Chyba wiem, jak możemy wrócić do domu. Porozmawiamy potem, Minho.
- Jimin, czekaj – w ostatniej chwili Han złapał jego nadgarstek, oblizał spierzchnięte usta, nerwowo. - Idę z tobą.
Park odwzorował jego zdenerwowany gest, wilgotny mięsień zwilżył dolną wargę, zlustrował brata od stóp do głów z ogromną niepewnością.
- Jeśli chcesz... Minho?
- Zostaje – Jisung rzucił stanowczo, plecy zwrócone do bruneta.
- Przepraszam? Nie przypominam sobie, abyśmy się tak umawiali – jego irytacja była wręcz namacalna, unosiła się w powietrzu, mieszając z nieprzyjemnym smrodem wilgoci Kanałów.
- Zostań – Han stanął przed nim, ułożył delikatnie dłoń na jego policzku i wpatrywał się intensywnie w ciemne źrenice, wypełnione szczerymi intencjami. - Dla twojego bezpieczeństwa, Minho.
Pogładził ciepłą powierzchnię jego kości jarzmowej opuszkiem kciuka.
- Mojego bezpieczeństwa? Nie znacie Kanałów, nie jesteście stąd, nie poradzicie sobie sami – gestykulował gorączkowo, brwi ściągnięte w niezadowoleniu.
CZYTASZ
[ON HOLD] Time To Go Home [The Universes System, Book 2]
FanfictionPodczas Wielkiej Wojny między Wieloświatami, powrócił pokój, lecz Ziemia uległa zniszczeniu, a wielu poległo na polu bitwy. Midgard został odcięty od reszty na piętnaście długich lat, zapewniając spokój i bezpieczeństwo pozostałym, aczkolwiek nagle...