Rozdział 8

262 25 19
                                    

[Jak pewnie wiecie Alex (Techno) od nas odszedł, w mojej książce jak narazie nie jest on jakąś super osobą, lecz to się zmieni. Dlatego pytanie do was: Czy mam kontynuować z jego postacią? Czy zastąpić go kimś innym, co będzie się wiązało z edytowaniem większości rozdziałów, co i tak nie wpłynie zbytnio na fabułę. Pamiętajcie także, że Technoblade never dies! RIP Alex]
Zapraszam do rozdziału

W środku było bardzo ciemno, wszyscy świeciliśmy latarkami w telefonie. Trochę śmiesznie to wyglądało gdy niektórzy się wręcz wywalali na mordę, oczywiście przez dużą ilość alkoholu którą wypiliśmy przed wyjściem. Postanowiliśmy się rozdzielić, każdy z nas podobierał się w pary by następnie chodzić po opuszczonej galerii i się straszyć nawzajem, ja byłem z George'm bo jak inaczej.

Weszliśmy do jakiegoś sklepu, wszędzie były porozrzucane ubrania i manekiny, niewiem konkretnie co się stało, że ta galeria tak skończyła ale jej widok nie zachęca mnie do spytania. George wyciągnął ze swojego dosyć małego plecaka sprej, zaczął nim trząść i rzucił mi go. Jak widać chciał się pobawić w artystę, ponieważ niebieskim kolorem zaczął coś rysować.

— Co to będzie? — ciekawsko spytałem.

— Kot —

— Wygląda jak królik — ten odsunął się, po skończeniu swojego dzieła i zaczął je podziwiać zaczynając się śmiać.

— No dobra, to wygląda jak królik —

Zaczęliśmy grać w kółko i krzyżyk lecz żaden z nas nie wygrywał, byliśmy zbyt dobrzy. Schowaliśmy farby i ruszyliśmy dalej. Ten sklep był zdecydowanie jednym z ulubionych sklepów kobiet, jest on ogromny i pełno tu ubrań. Nie czułem się jakoś super przestraszony, przynajmniej do czasu gdy nie znaleźliśmy przebieralni. Ignorowałem ten obrzydliwy zapach lecz tutaj się on nasilił, po zawołaniu bruneta ten o mało nie zwrócił kolacji. Wszędzie pobite szkło, podziurawione zasłony, na podłodze połamane wieszaki, podszedłem do niższego który się wpatrywał na zasłonkę przykrywającą coś na podłodze. W końcu przerwał tą ciszę, stając na palcach by być mniej więcej na moim poziomie, podtrzymując się mojego ramienia i wyszeptał:

— Clay, tam coś się ruszyło —

— George nie żartuj sobie — powiedziałem normalnym tonem.

— Cśśś! — zaczął mnie uciszać delikatnie podchodząc do zasłonki, postanowiłem nie być pizdą i wyprzedziłem go. Faktycznie coś tam się ruszyło. Kopnąłem materiał a spod niego wybiegły dwa szczury, zaczęliśmy się drzeć jak małe dziewczynki. George gdy zobaczył te dwa zwierzątka zbliżające się do niego, podskoczył ze strachu i złapał się mnie przytulając moją talie.

Jak najszybciej wybiegliśmy z tego sklepu, najwyraźniej ktoś nas usłyszał bo przyszedł jakiś blondyn i brunet których nie znałem. Spytali się czy wszystko okej, zaczęliśmy im opowiadać o zaistniałej sytuacji a oni się z nas tylko śmiali. Okazuje się, że ta dwójka to Tommy i Toby. Są od nas młodsi, niewiem co zrobili by wkręcić się do tej „ekipy", może są braćmi kogoś czy coś.

***

Resztę tego miejsca zwiedzaliśmy już w czwórkę, co chwile ktoś z nas był straszony przez Tommy'ego. Po jakiś trzydziestu minutach wszyscy zebraliśmy się na środku galerii, gdzie były ławki do siedzenia i jakieś martwe małe drzewka. Aczkolwiek my nie usiedliśmy na ławce, tylko usiedliśmy w dziesiątkę na podłodze robiąc kółko. Każdy był lekko zestresowany, tym co zaraz będziemy robić.

Dziewczyna z fioletowymi włosami wyciągnęła ze swojego plecaka tabliczkę, a raczej tablicę ouija. Zaczęła nam tłumaczyć zasady, których musimy się stosować bo inaczej źle skończymy. Każdy słuchał bardzo uważnie, nie będę ukrywać, że byłem obsrany w chuj. Czy to jest jakaś sekta czy co? Wracając, zasady były dosyć proste. Najważniejsze z nich to: zachować spokój, tylko jedna osoba zadaje pytania, nie puszczać trójkątnego przedmiotu i na koniec się pożegnać. Sama tabliczka była wykonana z jasnego drewna, na nim był wyryty cały alfabet, numerki od zera do dziewięciu, słowa takie jak „Yes", „No", „Goodbye" i rysunek słońca oraz księżyca. Było bardzo ciemno, nie mieliśmy żadnych świec więc postanowiliśmy zacząć.

Każdy z nas położył palec na trójkątnym przedmiocie który już leżał na tablicy, osoba która będzie zadawać pytania to fioletowo włosa dziewczyna która przyniosła tą tabliczkę. Nie jestem wierzący, aczkolwiek wierze w jakieś duchy czy inne moce nadprzyrodzone. Nie wierze po prostu w Boga, jest to dla mnie trochę trudne do wytłumaczenia lecz inni gdy zostali spytani czy wierzą odpowiedzieli to samo. Wiecie, nie chcieliśmy by ktoś zrobił coś czego nie może robić w jego religii ale skoro tu jest, to raczej wie na co się pisze. Dziewczyna się przywitała oraz powiedziała, że chcemy porozmawiać w dobrej energii z jakimś duchem. Przedstawiła się także jako Jinx, pierwsze pytanie było czy ktoś tu w ogóle jest. Przed całym tym seansem przyrzekliśmy, że nikt nie będzie ruszał palcem udając ducha czy coś. Przez jakiś czas czekaliśmy i nic się nie działo, dopiero po ponownym zadaniu tego samego pytania nasze palce pokierowały się na słowo „Yes". Dobra to jaki jestem teraz obsrany nie da się wytłumaczyć, mam nadzieje, że nikt z nich nie robi sobie beki czy coś.

Zaczęło mi się robić gorąco, chciałem już przestać i z tamtąd uciec ale wole zostać, niewiem co mogłoby się stać gdybym wstał przerywając „krąg". Jinx spytała się czy jest to dobry duch, czy zły. Znów poczekaliśmy jakąś minutę, tym razem nasze palce zostały skierowane na obrazek ze słońcem co oznacza dobrego ducha. Przynajmniej o tyle dobrze.

Zadaliśmy mu jeszcze jakieś pytania typu jak ma na imię, jakim sposobem umarł, itp. Pod koniec pożegnaliśmy się z nim dziękując i dając palce na słowo „Goodbye", by przypadkiem nie pomyślał, że zapraszamy go do naszego świata. Wciąż było mi ciepło, nie czułem się najlepiej ale to chyba przez emocje. Wychodząc z galerii każdy ruszył do swojego domu, George zaproponował odprowadzenie mnie na co się zgodziłem. Ostatnie co chciałem teraz robić to wracanie do domu sam, w nocy po tym jak robiłem jakiś rytuał związany z duchami.

- - - - - - -
961 słów

Witam przepraszam, że taki krótki lecz potrzebuje waszej odpowiedzi na pytanie z początku rozdziału. Mam nadzieje, że wszyscy jakoś sobie radzicie :)

Pijcie dużo wody/soku <3

~Laura

More Than Enough // DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz