Czeka mnie rozmowa z Q, będę mieć, a w sumie to mam przejebane. Jak? Towaru ubywa, a ja nie mam pieniędzy. Jestem już blisko jego mieszkania, tak naprawdę nie wiem z kim zadzieram. Może jest to jakiś zwykły dostawca, albo potężna mafia dla której pracuje. Jestem strasznym debilem, że w ogóle się zgodziłem na taką pracę. Chcę to zakończyć jak najszybciej.Zadzwoniłem domofonem, po chwili usłyszałem dźwięk oznaczający otwierania się drzwi. Lekko je popchnąłem i zacząłem wspinać się po schodach, moje ręce zaczęły się lekko pocić. Przy drzwiach stał już dobrze mi znany Meksykanin.
— Mamy problem — zacząłem, nie będę owijać w bawełnę.
— Co? — zmarszczył brwi. — Zaraz mi powiesz, wejdź do środka —
Usiedliśmy standardowo w jego pokoju, odmówiłem zapalenia jakiejkolwiek używki. Zacząłem tłumaczyć mu co się stało i czemu w zasadzie tutaj jestem, zaczynając od romansu z George'm kończąc na jego kradzieży.
— Clay, jest słabo — powiedział zapalając papierosa, za oknem nie było widać nic. Czerń. Tyle można było zauważyć, ani jednej gwiazdy, ani jednej zapalonej lampy, nic. — Spróbuję im to jakoś wytłumaczyć, ale serio jesteś w dupie. George nie ma kasy czy jak? —
— Nie wiem, pójdę do niego jak wyjdę od ciebie i spróbuje to wyjaśnić — trochę się rozluźniłem. — Po za tym, nie wiem czy wierzyć Nick'owi. Przecież może kłamać! Chociaż to co mówił ma dużo sensu — powiedziałem to nad czym zastanawiałem się w sumie resztę dzisiejszego dnia, nawet nie było mnie na dwóch ostatnich lekcjach bo zacząłem się źle czuć. Może przez stres a może coś zjadłem, chociaż obstawiałbym to pierwsze. — Chce to zakończyć Q — mówię skruszonym tonem.
— Nie możesz —
— Co? — spoglądam na niego niezrozumiale.
— To jest praca do końca życia, skąd mają wiedzieć, że nie pójdziesz na psy i nie na kablujesz na nich? —
— Nie mówiłeś mi o tym! —
— Myślałem, że to jest jasne! Skąd miałem wiedzieć, że w pewnym momencie będziesz randkował z narkomanem który cię okradnie? Słuchaj, zrobie co w mojej mocy żebyś nie miał przypału — podniósł głos.
— Co mam zrobić żeby odejść? —
— Clay, oni będą musieli cię zabić —
— Dzięki za wplątanie mnie w gówno — spoglądam za okno, nie chce się na niego nawet patrzeć.
— Sam tego chciałeś! — mówi wkurzonym tonem. — Pamiętaj, że to ty podjąłeś tą decyzje —
— Idę, powiedz im, że to koniec i już nic nie będę dla nich robił. Ani dla ciebie —
— Popełniasz wielki błąd — zacząłem zbierać swoje rzeczy, gdy ten palił używkę jak gdyby nigdy nic.
— Napewno — rzucam wychodząc.
Jak on mógł mnie tak wjebać? Nie mówił mi nic o pracy „do końca życia", na początku miałem zarobić na aparat którego nawet nie chce już kupić. Może wszystko się jakoś wyjaśni, wszystko będzie okej..
***
Stałem już przed drzwiami bruneta, zadzwoniłem dzwonkiem i poczekałem chwilkę. Otworzyła mi osoba, którą chciałem zabić a jednoczenie kochać. Niższy wytarł nos w rękaw bluzy i z uśmiechem przytulił się do mnie, odwzajemniłem uścisk. Kątem oka zauważyłem biały proszek na stole w jadalni, odsunąłem się i zdjąłem kurtkę. Pokierowaliśmy się do kuchni, widziałem jak ten próbował zasłonić stół za sobą. Niestety już za późno, widziałem co się na nim znajduje. Biały proszek, jakaś karta kredytowa i rulonik z banknotów.
![](https://img.wattpad.com/cover/314091138-288-k910709.jpg)
CZYTASZ
More Than Enough // DreamNotFound
Fiksi PenggemarClayton, jest kozłem ofiarnym przez swoich rówieśników z klasy przez dwa lata. W końcu dotarł do klasy maturalnej, gdy chłopcy z klasy robią mu kolejny żart przez który niszczą jego własność, Clay postanawia przyjąć propozycje jego przyjaciela by te...