Rozdział 27

210 21 14
                                    


Obudziłem się z brunetem przyklejonym do mojego ciała. Do moich uszu docierał dźwięk walenia do drzwi na dole, trochę się przeraziłem, że może to być ojciec George'a ale odrazu odpędziłem tę myśl wiedząc, że jego rodzic wróci dopiero dzień przed świetami Bożego Narodzenia. Nie chcąc budzić starszego, delikatnie zdjąłem jego ręce i nogę ze mnie, by wyjść spod cieplej kołdry. Odrazu po moim karku przeszedł lekki dreszczyk. Zszedłem po schodach trochę wkurzony, nie wiedziałem która jest dokładnie godzina, ale było dosyć wcześnie zważając na to, że na zewnątrz jest jeszcze ciemno. Poprawiłem włosy i nie zastanawiając się, otworzyłem drzwi. Widząc osobę za nimi, trochę się przestraszyłem wiedząc jakie będą tego późniejsze konsekwencje.

— Co ty tu robisz? — pyta wpraszając się do środka.

— Mogę ci zadać to samo pytanie — mówię opierając się o ścianę.

— Chyba wyraźnie ci mówiłem żebyś się od niego odwalił —

— A co jeżeli on tego nie chcę? — pytam z lekkim uśmieszkiem.

— Mówiłem ci już — ściszył głos. — On cię nie kocha, dla niego liczą się tylko te zasrane prochy za które zrobi wszystko. Jeśli miałby wybór, prochy czy ty to nawet by się nie zawahał. Ostrzegłem cię już, nie zdziw się jak- — usłyszeliśmy kroki na schodach. Był to zaspany brunet.

— Nick? — mówi przecierając oczy. — Co ty tutaj robisz? — wszyscy kierujemy się do kuchni w której Brytyjczyk nalał sobie wody do szklanki, zaczął ją pić a ja czekałem na wyjaśnienia szatyna. Usiadłem na wysokim krześle przy wyspie, co Nick zrobił przede mną.

— Mieliśmy iść do centrum handlowego, kupić prezent dla mojej mamy na urodziny. Przecież ustalaliśmy to wcześniej — brunet momentalnie zbladł, musiało mu się zrobić głupio, że zapomniał o spotkaniu z przyjacielem. — Kazałeś mi przyjść rano żeby nie było kolejek w sklepach, ale widzę, że dobrze się wczoraj zabawiałeś i zapomniałeś —

— Racja, zapomniałem. Przepraszam, daj mi chwilkę i pójdziemy — pociągnął nosem. Brunet złapał mnie za rękę prowadząc na górę, przebraliśmy się z piżamy w normalne ubrania. — Sorry Clay, zapomniałem o tym — mówił smarkając nos. — Fuck — przeklnął, odwróciłem się w jego stronę by zobaczyć co się stało. Jak się okazało chusteczka którą trzymał przy nosie zaczęła nabierać czerwonego koloru, co wnioskowało, że brunet krwawi z nosa.

— Czekaj przyniosę ci papier — mówię w pośpiechu. Poszedłem do łazienki i przyniosłem całą rolkę, urwałem pare listków i podałem mu je by ten zamienił papier. — Usiądź — rozkazuje co ten odrazu robi. — Masz jakieś mrożonki? — brunet tylko mruknął na zgodę. — Pochyl głowę do przodu i czekaj. A i staraj się patrzyć tylko w dół — opuściłem jego pokój i skierowałem się do kuchni w poszukiwaniach jakiś mrożonek.

— Mam nadzieje, że to nie jest na jego obolały tyłek — zaczyna Nick spoglądając na mnie znad telefonu, jedynie przewróciłem oczami na jego głupi komentarz.

— Nie. George krwawi z nosa — zamykam zamrażarkę kierując się spowrotem do pokoju bruneta.

— Kiedy zrozumiesz, że nie powinniście być ze sobą? Krwotoki z nosa ma przez zbyt częste wciąganie koki. Od ciebie — akcentuje ostatnie zdanie, jakby to była moja wina. Pff.

Wróciłem do chłopaka i przyłożyłem mu mrożonkę do karku, ten lekko syknął z zimna opakowania. Po nie całych dwóch minutach przestała mu lecieć krew z nosa, podziękował mi za pomoc i poszedł umyć zęby przed wyjściem.

Czekałem już na dole wraz z Nick'iem. Towarzyszyła nam grobowa cisza, chyba w końcu zrozumiał, że nie zmieni mojego zdania i przestał mnie zniechęcać do niższego.

More Than Enough // DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz