Rozdział 10

255 26 23
                                    


Mam kolejne zamówienie od George'a. Tym razem zażyczył sobie dwie fiolki poppers'ów i 5mg amfetaminy, za to wszystko wyjdzie mu sto dwadzieścia dolarów. Nie boje się, że mi nie zapłaci a o ilość narkotyków które kupuje, niewiem czy on je bierze sam lub z kimś ale napewno to nie jest zdrowe. To już jego trzecie zamówienie w tym tygodniu. Wiem jak to brzmi, dealer się martwi o ilość jaką kupuje jego klient, lecz ja się nie czuje jak dealer. Nie chce żeby coś mu się stało.

Nie mam akurat tych używek w moim „schowku" ponieważ napisał mi tą wiadomość na pierwszej przerwie, nie mogłem się przygotować i wsiąść towaru z domu więc spytałem się go czy może być na poniedziałek zważając, że dziś mamy piątek. Napisał mi, że potrzebuje go na jutro wieczorem i czy możemy się spotkać dziś wieczorem. Oczywiście że się zgodziłem! Spędzenie z nim nawet sekundy mi odpowiada, niewiem na jakim sposobie on działa.. jest trochę podobny do kokainy, raz spróbujesz i nie możesz przestać, a jak już podejmujesz się próby odstawienia ulegasz na nowo. Tak właśnie działał na mnie George, mimo tych wszystkich rzeczy które mi zrobił przez te dwa lata, ja wciąż mu ulegam. Ściąganie na egzaminach, robienie projektów, wypracowań czy nawet zwykłej pracy domowej. Problem jest taki, że nie łączy nas nawet przyjaźń.

Jestem dla niego zwykłym przegrywem który sprzedaje koks. Chłopakiem który nie ma życia towarzyskiego czy miłosnego, jego kompletnym przeciwieństwem. Odpisał mi podając miejsce oraz godzinę w której mamy się spotkać, jest to dwadzieścia minut ode mnie. Najbardziej przeraża mnie miejsce, jest to dosyć niebezpieczna dzielnica gdzie, jak sama nazwa wskazuje jest niebezpieczna. Nie mając większego wyboru zgodziłem się, na dwudziestą trzecią mam być już na miejscu.

***

Wyciągnąłem pudełko spod mojego łóżka w którym znajdował się towar, wyciągnąłem ilość jaką zażyczył sobie George. Do spotkania miałem jeszcze trzydzieści minut, powoli powinienem się zacząć zbierać. Zamknąłem drzwi na klucz i zgasiłem każde światło, będę się chciał jeszcze dziś trochę pouczyć do testu na poniedziałek by weekend mieć wolny, więc po drodze wstąpię do sklepu kupić jakieś energetyki. Sprawdzając jeszcze raz czy wszystko mam wyszedłem przez balkon.

Byłem już jakieś pięć minut od umówionego miejsca, jak już mówiłem wstąpiłem do sklepu po energetyki i przy okazji kupiłem lizaki. Jednego rozpakowałem i włożyłem do ust, ściszyłem trochę muzykę na słuchawkach by czuć się trochę bezpieczniejszym w tej okolicy. Przy umówionym miejscu mogłem zauważyć już stojącego bruneta, delikatnie zaczął się do mnie uśmiechać widząc mnie co odwzajemniłem.

— Cześć — zaczął, zbliżając się do niego odrazu poczułem mocny zapach alkoholu.

— Hej — odpowiedziałem, zapadła trochę niezręczna cisza więc przeszedłem odrazu do konkretów. — To będzie sto dwadzieścia dolarów — chłopak wręczył mi pieniądze a ja mu podałem używki które odrazu schował do kieszeni bluzy.

— Musisz wracać, czy możesz chwile zostać? —

— A co jeszcze chcesz? —

— Przejść się? Niewiem nudzi mi się — wzruszył ramionami z lekko przymkniętymi powiekami.

— Nie wyglądasz jak by ci się nudziło — delikatnie się zaśmiałem. — Ale skoro nalegasz-

Chłopak był wstawiony, lecz nie było z nim źle. Normalnie kontaktował i można było z nim prowadzić rozmowę, czasami się prawie wywalił na chodnik ale odruchowo łapał się mnie. Chodziliśmy po uliczkach, głównie śmiałem się z jego zachowania a on kontynuował podrywanie latarni. Odciągnąłem go po paru minutach gdy ten chciał ją polizać, dotarliśmy do parku. Brunet zaczął biec do fontanny, nie chcąc by temu coś się stało złapałem go za nadgarstek i posadziłem na ławce.

More Than Enough // DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz