Drużyna 8 wstawiła się u hokage, ociekając podekscytowaniem. W społeczności ninja już poszły plotki, że Akatsuki planuje kolejny ruch, a jak Shino dowiedział się od Nejiego o Hinacie, to już sami sobie dopowiedzieli, że coś będzie robić.
Kiba i Akamaru wlepiali szczenięce oczy w Tsunade, mając nadzieję, że przyzna im misję powstrzymania przed czymś przyjaciółki. Przecież dzięki temu będą mogli z nią porozmawiać! I może wróci, jak się dowie, że jej ojciec codziennie siada w wolnych chwilach przy drzwiach domu, czekając na jej powrót. Znaczy, tak powiedziała Tomitomi, gdy zaczęła nachodzić klan Hyuga, by się czegoś dowiedzieć o poszukiwanej nastolatce.
— Cofam wam misję dotyczącą ochrony pana Hiroshiego - powiedziała spokojnym tonem Piątą, a ninja przed nią zamurowało.
— Co?! — wydał w końcu z siebie Inuzuka. — Dostaniemy coś lepszego? — na tę myśl od razu cały żal do Tsunade z niego wyparował.
— Nie. Chyba, że chcecie pomóc w lakierowaniu płotów.
— Meh... — mruknęła Tomi, po czym pogłaskała Akamaru po głowie. — Może pójdziemy na spacerek po lesie, malutki?
Chłopcy, z braku jakiegoś lepszego zajęcia, po prostu się zgodzili.
***
Hinata stanęła przed wizją Paina i delikatnie się ukłoniła.
— Z jakiegoś powodu Hiroshi nie dotrze do nas z informacjami. Twoją nową misją jest dowiedzieć się, co go zatrzymało i przekazać nam informacje.
Pan Hiroshi był bowiem najbardziej wpasowującym się w obraz kupca mężczyzną. Obrotny, zawsze potrafił znaleźć dobry interes. Dlatego w którymś momencie przestał sprzedawać tylko pola ziemskie, a dołączył do tego swoją wiedzę. Dzięki swojej charyzmie, ilekroć organy prawa próbowały mu coś zarzucić, niedługo później wypuszczały go, posiadając nowe informacje o groźniejszych przestępcach.
Hinacie kilka dni zajęło dotarcie w pobliże Konohy. Las nie był miejscem opuszczonym przez ludzi. Często przechadzali się tutaj mieszkańcy wioski. Spacer, biwak z przyjaciółmi... A także sparingi, kiedy wszystkie pola treningowe były zajęte.
Dlatego właśnie nastolatka musiała być wyjątkowo uważna, nie chcąc zostać odkrytą. Szczególnie kiedy do murów Konohy brakuje jej 10 kilometrów.
— Dobrze Akamaru! Brawo! — usłyszała znajomy krzyk i stanęła. Jej przyjaciele byli w pobliżu. I, jak gdyby nigdy nic, bawili się.
— Byakugan — szepnęła Hinata, po czym usłyszała łamane gałęzie i szeleszczące liście, z każdym kolejnym dźwiękiem bliżej niej.
Czarnowłosa wyskoczyła w górę, na poziom koron. Przy drzewie stanął duży pies, razem z Kibą obok. Nastolatek rozglądał się zagubiony, nie wiedząc, dlaczego jego przyjaciel nagle tutaj pobiegł. Niby mieli nosy na podobnym poziomie, ale Kiba nie wyczuł nic specjalnego.
Hinata zaczęła opadać na kolejne drzewo, kiedy otoczyła ją chmara owadów.
— Przepraszam, Shino — szepnęła, po czym złożyła pieczęcie do techniki, jaką w końcu opanowała. - Hakkeshō: Kaiten!
— Tak myślałem... — szepnął Shino, czując śmierć robaczków. — A dlaczego? Bo Akamaru również tęskni za Hinatą, więc jak coś poczuje, to pobiegnie...
— Nami: kyōsei teishi! — przerwała mu Tomi, wyskakując w górę i posyłając technikę w stronę Hinaty. — Cholera jasna!
Hyuga, oczywiście, odbiła technikę, stojąc już na czubku drzewa. Teraz była ona przeciwko drużynie ósmej. Jej przyjaciele i... I ta cała Tomi. Kim ona była? Hinata nie miała bladego pojęcia. Może oprócz tego, że kunoichi zajęła jej miejsce w trzyosobowej drużynie.
— Hinatka! Zostaw tych przestępców i wróć do wioski! — krzyknął do niej Kiba. — Pan Hiashi na ciebie czeka!
Na imię swojego ojca Hinata zamarła w bezruchu. Ojciec na nią czekał. Czekał, aż wróci do domu... Tym bardziej nie może wracać teraz! Musi się jeszcze nauczyć wiele... Dzięki temu będzie mogła wrócić z mniejszymi konsekwencjami.
— Mówił coś, że to wszystko jego wina, kiedy wypił za dużo sake — dodała zielonowłosa. — Ale, żeby miał szansę cię przeprosić, jednak przydałaby mu się jakaś możliwość kontaktu z tobą.
Hinata spojrzała na dziewczynę. Powiał silniejszy wiatr, niszcząc im obu ułożenie włosów. To było najdłuższe kilka sekund w ciągu dzisiejszego dnia.
— Nie mogę wrócić — oznajmiła im spokojnym tonem.
Miała już się wycofać, jak cywilizowany człowiek, kiedy otoczyły ją drewniane pnącza.
— Co jest...? — szepnął Kiba, kiedy technika zdołała uwięzić nastolatkę.
Pnącza zaczęły się wić, przypominając w nieprzyjemny sposób węże. Drewniana klatka, z każdym ruchem drewnianego węża, zmniejszała się, dając Hinacie w środku coraz mniejsze pole do manewru.
— Ten ktoś chce zabić Hinatkę! — krzyknął Kiba. — Gatenga!
Atak ten skierował na pień główny, z którego właśnie wyrastały te... Gałęzie? Pnącza? Ciężko było stwierdzić. Ale kiedy tylko przerwał połączenie między nimi, a wokół posypały się wióry, w jego stronę poleciał drugi pień.
— Nami: Jishin! — fala, jaką wydobyła ze swoich strun Kuriketto, poszła w kierunku Kiby, a jej efektem były ogromne drgania. Były na tyle duże, że przez chyboczące się drzewo brunet stracił równowagę i spadł na gałąź niżej, unikając tym samym techniki obcego ninja.
Z nowej lokalizacji Kiba pobiegł w stronę, z której wydobywała się technika uwolnienia drewna. I zobaczył, prawdopodobnie, mężczyznę z oddziału ANBU. Maska na twarzy skierowała się w jego stronę, po czym shinobi przerwał dotychczasową technikę i odgonił od siebie chunina, używając techniki wody.
Hinata wszystko tylko słyszała, gorączkowo uderzając w jeden punkt, skupiając w pięściach chakrę.
W końcu drewniane więzienie pękło, a dziewczyna musiała na szybko pozbyć się przeszkadzających ninja, by się wycofać. A na takie sytuacje używała swojej własnej techniki.
Podskoczyła, składając dłonie w odpowiednie znaki, po czym krzyknęła:
— Suiton: Mizu Hari!Drobne igiełki wody utworzyły się, wykorzystując parę wodną w powietrzu. Każda z nich była dokładnie wymierzona w jakiś punkt witalny przeciwników, by doprowadzić ich do nieprzytomności, albo chwilowego paraliżu.
Igły były oczywiście widoczne, przez co Hinata brała na poprawkę wszystkie ruchy, jakie wykonają ninja, by się obronić. I wtedy kątem oka dostrzegła, jak Tomi wskakuje przed stojącego obok Kibę, a przez jej opaskę przechodzi igła. Opaskę, za którą dziewczyna chowała dawniej zupełnie zdrowe, normalne oko.
— Aaaagh! — wydał się krzyk bólu, przez co Hinatkę przebiegł dreszcz.
Zraniła kogoś. Zraniła zwykłą kunoichi. Nie zabiła - zraniła. Pozbawiła ją oka. Cholera. Cholera cholera cholera. Co teraz? Przecież to koleżanka jej przyjaciół.
W głowie nastolatki wybrzmiały słowa Kisame, gorzkie wspomnienie jej pierwszej misji w Akatsuki. "Ale przyjdzie w końcu czas, że będziesz musiała kogoś skrzywdzić na zawsze. Wiesz, odebrać wzrok, czy życie...".
Hyuga oczywiście zdawała sobie z tego sprawę. Ale myślała, że jej pierwszą ofiarą będzie wróg! W sytuacji zagrożenia życia w dodatku!Wystraszona spojrzała najpierw na zakrwawioną twarz dziewczyny, potem na zmartwione twarze swoich przyjaciół. Czy dalej chcą, żeby wróciła? A może spaliła sobie ostatnią szansę?
Zanim któreś z nich znowu było w stanie podnieść na nią rękę, uciekła.
***
Wymyślanie technik to bardzo ciężka sprawa, ja wam powiem.
Mam nadzieję, że się spodobało. Pozdrawiam z podłogi - Dywan.
CZYTASZ
Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| (zakończone)
FanfictionKSIĄŻKA NALEŻY DO MINISERII "NARUTO ZAMIECIONE POD DYWAN" 1 CZ. - Hinata z Konohagakure |Hinata Hyuga| 2 CZ. - Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| 3. CZ. - Hinata z Drużyny 8. |Hinata Hyuga| Trening w grupie rówieśniczek był dla Hinaty bardzo owocny...