25.

32 5 0
                                    

Hinata wpadła do wymiaru, który już znała za dobrze. Usiadła na jednym z wielu bloków i czekała, nerwowo bawiąc się palcami.

Kilka minut później obok niej pojawił się Tobi.

— Prawie zapomniałem o tobie przez te kilka tygodni — zaśmiał się. — Masz zabawnych znajomych — dodał swoim dziecinnym głosem.

— Nic... Nic im nie zrobiłeś, prawda?

Mężczyzna tylko zaśmiał się wesoło, po czym rzucił w jej stronę ochraniacz z Konohy.

— Gdybyś została, to byś zobaczyła. A tak, dowiesz się kiedy indziej. A teraz chodź do szefa, przydasz mu się w Ame.

Ledwie dziewczyna zdołała schować ochraniacz, sharingan znowu ją wciągnął, po chwili wyrzucając u stóp Konan.

— Yahori... Znaczy, Hinata. Wstawaj — powiedziała kobieta lodowatym tonem.

— Ta-tak jest, pani Konan. Do czego mnie potrzebujecie?

Dziewczyna została zaprowadzona do pomieszczenia z tylko jedną paląca się żarówką. Na środku stał wielki stół, a na nim leżało coś przykryte czarną płachtą.

W pokoju było dwoje ludzi. Pain i mężczyzna przypominający trupa. Z jego pleców wystawały metalowe pręty, a dłonie zdawały się być zapieczętowane w stalowych kajdankach pokrywających je całe.

— Yahori... — wycharczał. — Podejdź...

Hinata podeszła do niego, kłaniając się krótko na przywitanie.

— Weź to... — Pain nagle wystawił w jej stronę pręt. — I oznacz ciało na moją ścieżkę.

Hinata spojrzała na mężczyznę zdziwiona. Jakie ciało? Jaka ścieżka?

Konan odsłoniła płachtę. A tam, Hinata zobaczyła Ajisai. Swoją koleżankę z drużyny Ame.

— Co się... — szepnęła dziewczyna, wpatrując się przerażona w świeże zwłoki.

— Ścieżka Tendo wskaże ci, gdzie wbić kawałki metalu — mężczyzna wydawał się być wyprany z jakichkolwiek emocji, zupełnie jak Pain. Tylko ten wydawał się. Bardziej martwy. I zmęczony. Zupełnie go nie obchodziło, jak trzęsły się Hinacie ręce.

— Bya-byakugan... — dziewczyna zająknęła się, aktywując dojutsu.

Pain kilkunastoma uderzeniami przełamał pręt na małe części. Potem wskazał na nos Ajisai.

Trzęsącą się ręką Hinata wzięła kawałek metalu i, skupiając energię w dłoni, wbiła go we wskazane miejsce, tak, by wchodziło w martwy już układ chakry.

Powtórzyła to 6 razy na policzkach koleżanki, czując się coraz gorzej. Posiłek podszedł Hyudze do gardła, kiedy kolejne dwie części wbiła w szyję, a jej dłoń splamiła się starą, śmierdzącą krwią.

Pain rozebrał martwą dziewczynę i Hinata nie wytrzymała.

Wyszła pospiesznym krokiem z pokoju, powstrzymując łzy, i zwymiotowała.

Zaraz za nią wyszła Konan i podała jej chusteczkę.

Nastolatka jak najszybciej wytarła twarz. Nie była w stanie spojrzeć na kobietę.

— Wracaj do pracy. Do jutra masz to skończyć.

Hinata drgnęła i zacisnęła pięści.

— Nie... Nie mogę... — szepnęła.

Konan tylko złapała ją za ramię i siłą zaprowadziła z powrotem do pokoju.

— Albo to skończysz, albo cię zabiję — zagroziła.

Dziewczyna wpatrywała się w martwe, nagie ciało, sparaliżowana. Kobieta wcisnęła jej w rękę kolejny kawałek metalu, po czym skierowała ją we wskazane miejsce na ręce Ajisai.

Hinata poczuła, jak kartki papieru zaczęły ją otaczać. Wzięła głęboki oddech, po czym zmusiła się, by dokończyć misję.

Cztery odłamki metalu na każdej ręce, po dwa odłamki na ramionach, po jednym na piersiach i cztery na brzuchu. Z każdym kolejnym kawałkiem, Hinata coraz bardziej skupiała się na samej czynności, niż na koleżance. Kiedy wbijała metal w jej nogi, traktowała już Ajisai jak kawałek mięsa, albo plasteliny, aniżeli osobę, z którą trenowała i chodziła na misje.

Wreszcie skończyła. Spojrzała na swoje dzieło i się rozpłakała. Ani Konan, ani upiorny mężczyzna nie zwracali na nią uwagi.

Włosy Ajisai przybrały kolory wściekle rudego, zupełnie jak te u Paina. Powoli wstała, a Hinata dostrzegła w jej oczach Byakugana. To już nie była Ajisai. To był kolejny Pain.

— Idealnie... Teraz mogę... Złapać Dziewięcioogoniastego...

— Nagato, jesteś pewny? Jesteś strasznie słaby... — podeszła do mężczyzny Konan.

Ku zdziwieniu Hinaty okazała ona szczere zmartwienie. Mało tego, nawet pogłaskała go po policzku!

Na pewno mężczyzna był słabszy niż wcześniej. W końcu ścieżek było dużo. Najpewniej to on stworzył je wszystkie. Tylko do ostatniej, Ajisai, potrzebował pomocy. 





***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz