22.

48 6 2
                                    

Dwa dni Hinata nie była w stanie się podnieść. Dwa dni leżała na ziemi, obok niemal niedziałającej marionetki. Każdy rozszedł się w swoją stronę, czy to odpocząć u siebie, czy udać się na kolejną misję. W końcu, jedno ciało więcej nie robiło za dużej różnicy.

Jinchuriki zaczynali śmierdzieć. Dopiero odór zwłok sprawił, że Hinata zmusiła się do wstania. Głowa ją bolała niemiłosiernie, a ręce drżały.

Jak ktoś mógł z własnej woli brać takie świństwo?

Dziewczyna szturchnęła czubkiem buta Yahori, ono jednak się nie poruszyło. Leżało bez życia, a nastolatka nie miała siły, by upewnić się byakuganem.

O odrętwiałych nogach zdołała dotrzeć do kuchni. Zimne ściany nieprzyjemnie paliły jej skórę, kiedy opierała się o nie dłonią.

W lodówce było jedzenie Kakuzu. Tylko jego.

- Może się nie obrazi... - Hinata mruknęła pod nosem, wyciągając chleb, ser i jogurt. Ale była głodna...

Kiedy kończyła posiłek, a migrena powoli mijała, do środka wszedł Deidara. Głośno otwierał i zamykał wszystkie szafki, aż jego nadzieja została w lodówce.

- A mogłem zrobić te zakupy, hn! - szepnął wściekły. - A tak to muszę, po nieboszczyku...

Wtedy do Hinaty dotarło. Kakuzu nie opuściłby składania ofiary posągowi Gedo. Hidan nigdy by go nie przekonał. Faktycznie, musiałby być martwy...

- Kto go zabił? - zapytała, ale głos miała na tyle cichy, że musiała powtórzyć pytanie.

- Hm? Jakiś debil z Konohy. Ogółem są tam sami wkurzający ludzie! Rozumiesz, że brat Itachiego zabił Orochimaru?! To była moja misja! Moja i mistrza Sasoriego! A nie dość, że teraz, zamiast marionetkarza, mam tego dziecinnego dziwaka za partnera, to jeszcze kolejny Uchiha próbuje mi udowodnić, że jest lepszy ode mnie! Hn!

Deidara usiadł przy stole tak gwałtownie, że ten cały się zachwiał. Hinata przerwała jedzenie, wciąż próbując zrozumieć, co się stało. Orochimaru, jeden z legendarnych saninów, został zabity przez jej dawnego kolegę z klasy.

- Czy... Czy Sasuke teraz idzie po Itachiego?

- Mam nadzieję, że nie! W końcu obiecałem, że go zabiję! A jeśli ten dzieciak mi w tym przeszkodzi, to jego też chętnie wysadzę. Nienawidzę tych wszystkich dojutsu... - blondyn spojrzał na Hinatę, jakby dopiero teraz sobie przypomniał o jej oczach. - Twój się nie liczy, nie jest tak wkurzający!

Dziewczyna utkwiła tępy wzrok na blacie stołu. Niby ona i Deidara byli w podobnym wieku... Ale nie była w stanie wyobrazić sobie, jak chłopak zabija któregoś z Uchihów. Ba, nawet nie była w stanie sobie wyobrazić, jak zabija ją. Z drugiej strony nie znała tak dobrze jego technik. Byli razem na tylko jednej misji, gdzie on sam pokonał jinchurikiego.

Ciszę przerwał głos Paina. Przynajmniej dla Hinaty, Deidara nic nie słyszał.

- Zabierz stamtąd marionetkę i sprawdź, czy trzeba ją naprawić.

Pomieszczenie, gdzie nie tak dawno temu stał posąg Geto, było niemal puste. Zwłoki zniknęły, zostało tylko Yahori. Leżało nieruchomo na ziemi i pustym wzrokiem wpatrywało się w przestrzeń przed sobą.

- Byakugan! - ból głowy pojawił się nagle i z taką siłą, że Hinacie na chwilę zabrakło powietrza. Przycisnęła palce do skroni, próbując się skupić, ale dalej nie widziała tyle, ile powinna.

W końcu rozmazany obraz zaczął się składać w jedną całość. Dziewczyna dostrzegła w Yahori układ chakry. Zdawał się jeszcze bardziej zniszczony, niż kiedy widziała go ostatnim razem. Szczególnie teraz energia w marionetce prawie nie płynęła. Zupełnie, jakby faktycznie była to lalka, której wyładowała się bateria.

- Jeszcze żyje... - szepnęła, kucając. Z trudem zebrała chakrę w palcach, po czym uderzyła w miejsce, które wyglądało jak punkt tenketsu. Ciężko było stwierdzić, bo Yahori było niemal całkowicie drewniane.

Po kilku sekundach nastolatka musiała przyznać, że ktokolwiek tak przerobił Yahori, wykonał naprawdę dobrą robotę. To faktycznie był punkt tenketsu, jeden z wielu, dzięki któremu lalkarz był w stanie kontrolować ludzką marionetkę.

Puste oczy zaczęły się rozglądać wokół. W końcu zatrzymały się na Hinacie, napełniając ją niepewnym uczuciem. Po kilku sekundach Yahori podniosło się do siadu i przyłożyło dłoń do czoła Hinaty. Ruch wyglądał jeszcze bardziej nieludzko, niż cokolwiek, co Yahori robiło wcześniej. Zupełnie, jakby przez ten... "ratunek" Hinaty straciło jeszcze więcej człowieczeństwa.




***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz