9.

70 7 7
                                    

Kiedy Hinata się obudziła, już dawno byli poza granicami Kraju Wiatru. Drzewa dawały przyjemny cień, a szum wody zachęcał do przedłużenia drzemki.

Nastolatka, wciąż pozbywając się resztek snu, rozejrzała się wokół, przecierając oczy. Sasori do nich wrócił. O tym, że walczył, świadczyła tylko podarta chusta, którą miał przewiązaną nad ustami. A także zwój, który trzymał, był pogięty i pobrudzony.

- Dziękuję Deidara - dziewczyna zeskoczyła z ptaka i zaczęła iść obok blondyna, lekko się rozciągając. - Może ty teraz odpoczniesz? Wyglądasz, jakbyś miał zaraz zemdleć - w głosie Hinaty było słychać zmartwienie o los chłopaka, na co ten posłał jej lekko zdziwione spojrzenie.

- Ejej, jesteśmy partnerami tylko na tę misję. Nie przywiązuj się za bardzo, bo jeszcze podłożę ci gliny do jedzenia - słysząc groźbę, Hyuga szybko się odsunęła, odwracając głowę od Deidary. - Poza tym wziąłem herbę, przeżyję.

Wziął co?

Hinata zmarszczyła brwi, ponownie spoglądając w stronę towarzysza. Zaraz potem zerknęła na Sasoriego, ale ten nie wydawał się w żaden sposób poruszony słowami blondyna. Zamiast tego przyglądał się reakcji nastolatki, jakby zdziwiony jej brakiem wiedzy w jakimś oczywistym temacie.

- Ninja z Konohy nie zrozumieją... Czyści jesteście i was uczą tej... czystości... - powiedział, a Hinatę przeszedł dreszcz. O co im chodziło?

Nie minęło dużo czasu, kiedy dotarli do kryjówki. Opieczętowana brama przed wejściem do jaskini była dosyć oczywistym znakiem. Dodatkowo głaz zastawiający przejście, również z naklejką.

Sasori i Deidara złożyli dłonie do pieczęci, a ich pierścienie zaświeciły, zupełnie jak symbol na skale. Przejście się otworzyło, a oni weszli do środka. Tam czekał już na nich Pain, a w zasadzie czarna figura imitująca jego obecność. Niemniej to wciąż był przywódca, a nie ktoś przebrany.

- Spóźniliście się - usłyszeli głos, który powodował dreszcze na plecach. - Przygotujcie się, teraz.

- Jinchuriki był silniejszy, niż myślałem - próbował usprawiedliwić się Deidara, ale zostało to zignorowane.

Gliniana sowa rozwinęła ogon, kładąc Gaarę na ziemi, po czym zniknęła w dymie. Pain stanął nad Kazekage i zaczął składać dłonie do techniki przywołania. Ledwie przyłożył dłoń do ziemi, za jego plecami pojawiła się wielka bestia. Jej ryk nie brzmiał jak nic, co Hinata słyszała wcześniej.

- Co... Co to jest? - szepnęła, kiedy przywołaniec zaczął rosnąć, a na powierzchni pojawiły się dłonie w ułożeniu niczym do modlitwy.

W tym hałasie nikt jej nie usłyszał, ale też pewnie nikt nie wiedziałby, jak na to odpowiedzieć.

- Zgromadźcie się - powiedział Pain, na co na poszczególnych koniuszkach palców pojawili się pozostali członkowie Akatsuki w podobnej postaci co przywódca.

Deidara i Sasori dołączyli do reszty ninja. Zostało tylko jedno wolne miejsce.

Pain złożył ręce w technikę uwolnienia, a na ziemię spadł metalowy sznur, trzymający wcześniej pysk bestii w zamknięciu.

- Zajmie nam to trzy dni i trzy noce. Wszyscy, ostrożnie z ciałem. Chcę, aby Zetsu miał oko na to, co dzieje się na zewnątrz. Użyj największego zasięgu.

- Wiem.

- Trzy dni - lekko zdeformowany głos Kisame brzmiał prawie tak groźnie, co ryk potwora. - Nie powinniśmy wykorzystać obecności dziewczyny, odkąd Orochimaru nie jest z nami?

Oczy shinobich skierowały się na Hinatę. Presja, jaką dziewczyna w tej chwili poczuła, była tak duża, że czuła, jak miękną jej kolana.

- Jeśli podzielicie się zapasami, to zajmie nam to dwa dni.

Hyuga aktywowała byakugana, po czym wskoczyła na ostatniego palca. W jej stronę poleciało niewielkie pudełko z czymś, co przypominało odżywcze kulki. Każdy połknął dwie z nich. Hinata, nie wiedząc zbytnio, co się dzieje, poszła za ich przykładem.

Początkowo nie czuła jakiejś dużej różnicy. Dopiero po chwili poczuła, jak chakra w jej organizmie płynie szybciej. Całe zmęczenie i otępienie zniknęło, a zastąpiło je skupienie. Dziewczyna widziała wszystko. Każdą, nawet najmniejszą zmianę w układzie chakry każdego z nukeninów, każde poruszenie się liści w lesie otaczającym kryjówkę, każdą kroplę wody.

Pain teleportował się do niej, a przez stan, w jakim się dziewczyna znalazła, zauważyła, jak zniknął i jak stanął obok niej. Wcześniej to były milisekundy, a teraz? Bez problemu to widziała - czas jakby spowolnił.

Podał jej ostatni pierścień, po czym wrócił na swoje miejsce. Sygnet początkowo był za duży, ale kiedy tylko go założyła, od razu dopasował się do rozmiaru jej palca.

Ułożyła dłonie jak do techniki uwolnienia, odwzorowując to, co robiła reszta członków. Przekazała część chakry do pierścienia, a opuszki kamiennych palców zaczęły świecić na zielono. Po chwili pokazały się też czarne symbole, takie same jak na pierścieniach.

W gębie drewnianego stwora pojawiła się niebieska aura przypominająca chakrę. Pain wypowiedział nazwę techniki, przez co ze środka wyleciały uformowane z tej aury smoki. Wleciały one w Gaarę i uniosły ponad ziemię, po chwili zamykając go w błękitnej bańce energii połączonej z pyskiem.

Kazekage jeszcze nie był martwy. Poruszył się w bańce i otworzył oczy, ukazując tylko białka. Z nich, jak i na wpół otwartych ust zaczęła wydobywać się czerwona chakra. Widok, jak i odgłos, jaki nastolatek przy tym wydawał, były koszmarne. I pewnie gdyby nie te dziwne kulki żywieniowe, Hinata by nie wytrzymała i zwymiotowała. Albo przynajmniej poruszyła się, by zakryć oczy. Ale teraz? Chłodna obojętność, z jaką do tego podchodziła, przerażała ją. A mimo to miała zadanie do wykonania, nie mogła zawieźć.

Potwór powoli wchłaniał jednoogoniastą bestię, a Hyuga dostrzegła ruch jednej powieki. Niesamowite, tyle była w stanie teraz zrobić...

Ostatnie drobinki piasku otaczającego Gaarę spadały na ziemię, mieniąc się niczym złoto.

I tak przekazując część chakry do pierścienia i obserwując, co się dzieje, minęły Hinacie te dwa dni. Nie czuła głodu, zmęczenia, potrzeby pójścia do łazienki... Nawet nogi jej nie bolały od ciągłego stania.

Drewniane oczy były już zupełnie otwarte. To koniec.

Ciało nastolatka padło martwe na ziemię, Pain znowu zamknął przedziwnego przyzwańca. Można było wrócić do poprzednich zajęć.

Hinata zeskoczyła z drewnianego palca jeszcze zanim wielkie dłonie zniknęły. Wzrok jej się rozmazał, a nogi wymiękły. Padła z bólem na ziemię.

- Ta... Herba jest taka po pierwszym razie - usłyszała nad sobą głos Deidary. - No cóż, dobranoc - i sam odszedł w stronę ściany, gdzie się położył.

Ostatkiem sił czarnowłosa zerknęła w stronę Sasoriego. Mężczyzna rozwinął zwój, wcześniej upewniwszy się, że oprócz Zetsu już nikogo z nimi nie było, i przyzwał marionetkę. Coś zaczął do drewnianej lalki mówić, ale tego już Hyuga nie zarejestrowała, odpływając.

***
Mam nadzieję, że się podobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz