17.

38 4 0
                                    

Hinacie znowu zakręciło się w głowie, kiedy wstała. Czuła jak coś ją uwiera, przez co przypomniała sobie o pieniądzach.

To nie był sen.

Dziewczyna wyciągnęła wszystkie banknoty, a te upadły powoli na ziemię. Pewnie zgubiła coś po drodze, kiedy została zabrana spod punktu wymiany. Na szczęście zostało jej więcej niż 5 milionów ryo, które ułożyła i schowała z powrotem do rękawa płaszcza.

Na twarzy wciąż miała plamy krwi, a ubiór wręcz od niej śmierdział.

Powinna się w końcu przyzwyczaić. Tak już jest w Akatsuki. Dużo krwi.

W głównej sali już stali Kakuzu, Hidan i Zetsu. Bestia była gotowa, a ledwie żywa jinchuriki leżała między wielkimi dłońmi.

Hinata szybko przekazała starszemu mężczyźnie pieniądze, po czym poszła na przypisane sobie miejsce.

Czarne wizaże reszty członków pojawiły się kolejno na palcach. W miejscu, które dawniej należało do Sasoriego, teraz stał Tobi. Miał na twarzy nową maskę. Jego płaszcz też się zmienił - mężczyzna był już oficjalnym członkiem Akatsuki.

- Zaczynamy - rozległ się głos Paina, na co Hinata szybko połknęła herbę i DwP.

Kiedy złożyła ręce do pieczęci, narkotyki zaczęły działać. Tak jak za pierwszym razem efekty herby były ekscytujące, tak teraz, mimo nowych pokładów energii, Hinata była przemęczona. Widziała za dużo, czuła za dużo, wszystko ją bolało. Szczególnie jeszcze niezagojona rana w ręce.

Ciało jinchuriki powoli uniosło się, otoczone przez niebieską aurę. Po kilku minutach czerwona chara zaczęła wypełzać z ust, oczu i uszu kobiety.

To przypomniało Hinacie ważną rzecz.
Na pewno nie miała wystarczająco chakry, by przetrwać dwa dni, wykonując tę technikę.

Zaczęło jej się robić ciepło. Za ciepło.
Czuła, jak jej ciśnienie wzrosło, a przez byakugana widziała, jak chakra w jej organizmie krążyła szybciej. Mało tego, jeszcze jej przybywało! Co to był za narkotyk?

Hinatę bolało już całe ciało. Minęła ledwie godzina. Podejrzewała, że gdyby wykonała jakąś zaawansowaną technikę, poczułaby ulgę. Tylko nie mogła teraz przerwać. W końcu już trwało wyciąganie bestii z jinchurikiego.

Dzień pierwszy minął z dużym wysiłkiem. Od nadmiaru energii Hinata z trudem stała nieruchomo, utrzymując pieczęć.

Dopiero drugiego dnia dziewczyna mogła odetchnąć z ulgą. Poziom chakry zdołał jej się wyrównać. Głupio było jej to mówić, ale nie mogła się doczekać końca. Oczywiście szkoda jej było blondwłosej kobiety. W końcu straciła życie i zapewne nie wiedziała nawet dlaczego. Hidan i Kakuzu przy łapaniu jej też pewnie za delikatni nie byli.

W obecnym stanie, jedyne, o czym marzyła Hinata, to dzień odpoczynku. Była tak zmęczona... Tak... Zmęczona...

Kiedy tylko posąg Gedo skończył pochłanianie chakry bestii, a ninja mogli zakończyć technikę, Hinata od razu zleciała z figury na podłogę. Jęk bólu wydostał się z jej ust, kiedy uderzyła o twardą podłogę.

- Deidara, Tobi - ciszę przerwał głos Paina. - Zajmiecie się złapaniem trzyogoniastego. Zetsu, weźmiesz Hinatę i marionetkę Sasoriego, by namierzyć i złapać czteroogoniastego...

"Nie wspomniał imienia Yahori?" - przeszło Hinacie przez myśl. Dalej już nie słuchała, zbyt zmęczona. Zanim zasnęła, zobaczyła Kakuzu przeliczającego swoje 20% zysków.



***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan

Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz