4.

92 10 7
                                    

Nastał mrok, księżyc przykryły chmury. Cisza i inny zapach powietrza świadczyły, że za niedługo będzie padać.

Hinata kończyła rozkładać swój namiot, kiedy usłyszała złamaną gałąź. Już automatycznie aktywowała Byakugana i rozejrzała się, czy nie był to przypadkiem Itachi albo Kisame. Ale nie, jeden z nich zajęty był ogniskiem, a drugi siedział obok, wpatrując się w przestrzeń. Zauważyła nawet pewne anomalie w chakrze Uchihy.

Sekundę później Hinata dostrzegła zamaskowanego mężczyznę w czarnym płaszczu. Pomarańczowa maska, choć miała teraz inny wzór, świadczyła tylko, że był to ninja, którego spotkała ponad rok temu. Miał znajomą chakrę, a także biło od niego grozą.

- Itachi - zaczęła, żeby go poinformować o ich gościu.

- Wiem - ledwie to powiedział, z cienia wyszedł Tobi.

Potknął się po drodze, upadając twarzą przed ognisko. Szybko wstał i otrzepał się, śmiejąc się głupkowato.

- Hej Hinatka... - zaczął przesłodzonym głosem. - Zgadnij, co się stało? Mamy razem misję! - mówiąc to, skoczył z radości.

Nastolatce opadła szczęka, kiedy tylko to usłyszała. Miała pracować z NIM?!
Byakuganem przyglądała mu się dokładnie, próbując dokładniej stwierdzić, jakie może mieć umiejętności. Bił od niego pewien rodzaj energii, który kojarzyła. Nie była w stanie stwierdzić, z kim, ale był z kimś jej znanym spokrewniony.

- Z radości aż cię zatkało, prawda? - zapytał, na co Hinata, trochę sztywno, pokiwała głową.

- A- a jaką mamy misję?

- Pain powiedział mi, że mamy ruszyć na granicę Kraju Wiatru! I, uwaga uwaga, mam sprawdzić twoje umiejętności! Yay! - Tobi entuzjastycznie podniósł ręce w górę, a czarnowłosa zrobiła krok do tyłu, by przypadkiem jej nie uderzył.

Byli obecnie w pobliżu granic krajów Rzeki i Ognia, więc wędrówka nie powinna być tak długa, jak z Konohy.

- Kiedy ruszamy?

- Możemy rano? - odpowiedział jej pytaniem mężczyzna. - Proszę, proszę, proszę. Szczególnie że Kisame I Itachi przygotowali kolację.

- Jak upolujesz, to coś zjesz - rozległ się jeszcze głos Hoshigakiego. - To samo tyczy się ciebie, Hinata.

No cóż. Na teraz misją było oskórowanie tego królika, w którego wodnymi igłami trafiła Hinata, a potem upieczenie. I wyrobienie się przed burzą, którą już było słychać z oddali.



***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz