Już dwa dni później Hinacie i Tobiemu udało się dotrzeć na miejsce. Z oddali dostrzegli dwie postacie w płaszczach takich jak ich, którzy spacerowym tempem szli w stronę wioski. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, bo mimo towarzystwa większej ilości morderców, to zdecydowanie byli oni normalniejsi od jej chwilowego partnera.
Zatrzymała się jednak w miarę daleko, razem z zamaskowanym mężczyzną. Ten spojrzał na nią, przekrzywiając w komiksowy sposób głowę.
- A dlaczego Hinatka do nich nie pójdzie?
- Miałam być z tobą - odpowiedziała, będąc gotowa na kolejny atak ze strony czarnowłosego.
- Hehe... Urocza jesteś. A teraz idź do nich. To jeszcze nie mój czas, by się pokazywać. No już, bye-bye.
Teraz Tobi już całym ciałem odganiał od siebie dziewczynę, byle tylko poszła w stronę Deidary i Sasoriego. I tak zrobiła. Z kolei obaj shinobi nie byli w żaden sposób zdziwieni jej nagłym pojawieniem się.
- Ty przynajmniej się nie spóźniasz... - mruknął starszy z nich, po raz kolejny denerwując partnera.
Po mniej więcej dwóch godzinach drogi, w oddali zamajaczyły mury Wioski Piasku. Zbliżali się do głównej bramy, jakby mieli tu zostać na chwilę z ot, zapowiedzianą wizytą. Żaden ninja stojący na straży nie odważył się ich zaatakować. Przynajmniej tak to wyglądało według Hinaty.
Dopiero metr przed wejściem do Suny na ich drodze stanął mężczyzna w stroju ninja. Hinata aktywowała byakugana, w myślach wyklinając się, że przypomniała sobie o tym tak późno.
I zobaczyła prawdę - ninja patrolujący mury leżeli martwi. A sam shinobi przed nimi miał poważne zaburzenia w układzie chakry.
- Dobra robota, Yuura - powiedział do niego Sasori, a czarnowłosy się skłonił. - Pamiętasz, kim jestem?
- Tak, panie Sasori - odpowiedział pewnie, choć wyczytać można było z niego przerażenie.
- To prawda. Gdyby nie pamiętał, to nie byłaby to tak dobra technika - głos Deidary był równie obojętny, co lalkarza, a to sprawiło, że Hinata jeszcze bardziej bała się odezwać.
- Kiedy przywracam im pamięć, z powrotem stają się lojalnymi podwładnymi - po tych słowach Yuura wstał i odwrócił się w stronę wioski, wprowadzając trójkę niezapowiedzianych gości.
Szli wąskim przejściem, a ciszę przerywał tylko dźwięk dzwoneczków przyczepionych do kapeluszy. Kiedy już przeszli przez mur, wreszcie przystanęli. Deidara w końcu musiał do końca się przygotować.
- Jinchuriki jest w wieży, czy w którymś z domów? - zapytał dziewczynę blondyn.
- Wieża.
- Super, to lecisz ze mną - dodał jeszcze, po czym z ust na jego ręce wyskoczył niewielki biały ptak. - Gotowe - rzucił figurką o ziemię, a ta urosła do rozmiarów zdolnych przetransportować człowieka.
Jednym zgrabnym skokiem Deidara znalazł się na glinianej rzeźbie. Zaraz za nim, już bardziej niezdarnie, znalazła się Hinata, dalej patrząc na świat przez byakugana.
Wzbili się w powietrze nagle, przez co dziewczyna prawie straciła równowagę. Na szczęście towarzysz złapał ją za kołnierz i posadził przy głowie latającego stwora, samemu stojąc tuż za nią.
- Gaara z pustyni... Ciekawi mnie, jaki on jest...
- To ten, co włada piaskiem? - dopytała nastolatka, przez co została obdarowana spojrzeniem, jakby była nierozumna. - Na pewno ma niszczycielską moc... Gdyby nie Itachi, to trzy lata temu pośród połamanych drzew w lesie wokół Konohy leżałabym również ja.
- Zapowiada się ciekawie... Zaraz, jesteś z Konohy? To dlaczego masz symbol Ame?! - zdziwiony chłopak spojrzał na nią, mimowolnie zaczynając krzyczeć. - To ty jesteś tym dzieckiem, które widziałem na teście!
- Nie jesteś jakoś dużo starszy - mruknęła w odpowiedzi Hyuga, odwracając wzrok w stronę siedziby Kazekage.
***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.
![](https://img.wattpad.com/cover/293586069-288-k352650.jpg)
CZYTASZ
Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| (zakończone)
FanficKSIĄŻKA NALEŻY DO MINISERII "NARUTO ZAMIECIONE POD DYWAN" 1 CZ. - Hinata z Konohagakure |Hinata Hyuga| 2 CZ. - Hinata z Amegakure |Hinata Hyuga| 3. CZ. - Hinata z Drużyny 8. |Hinata Hyuga| Trening w grupie rówieśniczek był dla Hinaty bardzo owocny...