22.

531 24 6
                                    

Luca

Odliczałem tylko sekundy do mojego końca. Wiedziałem, że w końcu naciśnie spust. W głowie miałem armagedon, którego nie potrafiłem uporządkować. Na zmianę wracały do mnie wspomnienia z ostatnich miesięcy. Nie bałem się. Nie bałem się o siebie. Broń miałem cały czas skierowaną w moją stronę, patrzyłem prosto w lufę i czekałem. Co innego mi zostało? Pogodziłem się ze swoim losem. Może tak właśnie miało być? Może tak właśnie miałem skończyć za wszystkie błędy, które zrobiłem w swoim życiu? Przeniosłem wzrok z broni na Bena. Stałem tyłem do Mateo, ale słyszałem jak ciężko oddycha i próbuje wydostać się z węzłów. Wiem, co teraz czuje. Kilka tygodni temu czułem dokładnie to samo. Strach, bezsilność. Niepohamowaną chęć uwolnienia się. Walkę o przetrwanie. Znałem to uczucie aż za dobrze. Nigdy więcej nie chciałbym czuć tego kolejny raz. Kolejny raz spojrzałem na broń, a później na Bena, który się uśmiechnął. Uśmiech na swój sposób był obrzydliwy. Miał satysfakcję, że byłem słabszy. Miał satysfakcję, że ma nade mną przewagę. Jednak tym razem nie pozwolę, by mną poniewierał. Nie dam mu tej satysfakcji, że może mnie złamać drugi raz. Zrobiłem krok w jego stronę, zimny metal dotknął mojego czoła, przełknąłem ślinę.

- Luca, ty idioto. Co ty robisz? - zamknąłem oczy na słowa Mateo. - Po co tu przyszedłeś? Po co ryzykujesz?

- Bo jeszcze nie dawno, to ty dla mnie ryzykowałeś. - uśmiechnąłem się. - Siedzimy w tym gównie razem. Albo przeżyjemy jakimś cudem, albo oboje zginiemy.

- I właśnie twoja odwaga w końcu Cię zgubiła, Wilson. Wiem, że się oświadczyłeś. - uśmiechnął się. - Wiem, że planowaliście stąd wyjechać, zacząć od nowa. W trójkę. Wieści szybko się rozchodzą, gdy nawet z aresztu was obserwowałem. - spiąłem się na te słowa. - Nie spodziewałeś się tego? Myślałeś, że to już koniec? Koniec będzie dopiero, gdy będziesz martwy. Rozmawiałeś z Sophie, mam nadzieję, że była to miła pogawędka.

- Muszę Cię rozczarować. Nie była miła. Jakbym wiedział, że mam tak mało czasu, nie marnowałbym go na spotkanie z nią. No, ale cóż.. nie wiedziałem.

Zarejestrowałem ruch na korytarzu. Chciałem zejść z celownika, ale Ben był szybszy. Złapał mnie za szyję i przyłożył broń do skroni. Przełknąłem ślinę. Właśnie w tym momencie zobaczyłem policję i zacząłem się bać o swoje życie. Zerknąłem na Mateo, który cały czas walczył z węzłami, podniósł na mnie wzrok i pokręcił głową.

- Nie powinieneś dla mnie ryzykować. Ty masz dla kogo żyć.

Spojrzał na korytarz, podążyłem wzrokiem za nim i zamarłem widząc Lucy. Spojrzałem w jej załzawione oczy. Była przerażona. Chyba nie codziennie widuje się swojego faceta, do którego celują z broni. Przełknąłem ślinę i niemo powiedziałem, że ją kocham. Nie chciałem, by oglądała moją śmierć. Nie powinno jej tu być.

- Luca. - szepnęła. - Obiecałeś..

- Wiem, przepraszam. - zamknąłem oczy. - Zrób coś dla mnie. - w oczach stanęły mi łzy, na samą myśl o moim synie. - Nie chcę, by Max o mnie zapomniał.

Odwróciłem od niej wzrok, nie byłem w stanie patrzeć w jej oczy. Nie byłem w stanie znieść bólu i strachu w jej oczach. Nie zasłużyła na to wszystko, co jej się przytrafiło. Nie zasłużyła na to, by tak cierpieć.

- Puść go, Morris i opuść broń. Nie masz szans. - szarpnąłem się, ale tylko wzmocnił uścisk. - Puść go!

Nie miałem szans, by wyjść z tego cało. Zrobię chociaż jeden krok, strzeli mi prosto w głowę. Została mi tylko nadzieja, że policja przegada mu do rozsądku i się podda. Spojrzałem na swoją narzeczoną, stała z zasłoniętymi ustami i patrzyła wprost na mnie. Łzy spływały jej litrami po twarzy. Zamknąłem oczy. Moje ciało się rozluźniło, ostatni raz spojrzałem na Lucy i uśmiechnąłem się do niej. Chciałbym, by mnie zapamiętała takiego jakim byłem zawsze. Chciałbym, by mój syn zapamiętał mnie jak najlepiej. Żałuję tylko, że nie mam więcej czasu. Żałuję, że  nie mogłem spędzić więcej czasu z moją rodziną. Wzdrygnąłem się, gdy koło mojego ucha usłyszałem charakterystyczny odgłos odbezpieczenia broni. Przełknąłem ślinę, spojrzałem ostatni raz na Lucy. Byłem gotowy.

Przetrwanie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz