15.

527 25 0
                                    

Luca

Wypuściłem głośno powietrze, gdy tylko znalazłem się poza murami budynku psychologa. Usiadłem na ławce obok i schowałem twarz w dłoniach. Wiedziałem, że będzie trudno, wiedziałem, że będzie mi cholernie trudno wracać do tego wszystkiego, ale nie wiedziałem, że aż tak. Byłem świadomy, że będę musiał wszystko opowiedzieć od początku. Nie sądziłem, że to sprawi mi taką trudność. Miałem głupią nadzieję, że już jakoś się z tym uporałem. Nie zrobiłem tego. Muszę się wziąć w garść. Jeśli nie dla siebie, to dla Lucy i Maxa. Mam motywację, bo chcę by byli szczęśliwi. By przy moim boku byli szczęśliwi.

- Luca, możemy chwilę porozmawiać? - podniosłem głowę na znajomy głos.

- Ile razy mam Cię prosić? Czego nie rozumiesz?

- Zajmę Ci tylko chwilę i znikam. - zrobiłem mu miejsce obok. - Byłem w areszcie u mojej siostry. Nie najlepiej się trzyma, chce się z tobą spotkać.

- Nie chcę mieć nic wspólnego z waszą rodziną, a tym razem nie chcę widzieć się z tą suką. Nie obchodzi mnie to, że nie najlepiej się tam trzyma, sama sobie na to zasłużyła. - podniosłem się. - Mateo, daj nam w końcu spokój.

- Wiem, że nie chcesz się z nią widzieć, ale gdybyś zmienił zdanie, masz mój numer. - odszedłem. - Luca, zastanów się nad tym.

Wróciłem do domu Lucy. Przywitałem się z nią, synem i z jej mamą. Nie wiedziałem czy mam jej powiedzieć o moim spotkaniu z Mateo. Wiem jak zareaguję, ale nie chcę jej okłamywać. Powiem jej, gdy będziemy sami. Nie chcę widzieć się z Sophie, ale jestem ciekaw po co chce mnie widzieć. Mam to gdzieś, że źle znosi pobyt za kratkami. Na własne życzenie tam wylądowała.

Zrobiłem sobie kawę i usiadłem przy mojej kobiecie i dziecku. Objąłem ją i pocałowałem w skroń. Zabrałem na kolana Maxa, który zdecydował bawić się moimi włosami i uszami. Pozwoliłem mu na to. Jakim cudem tyle frajdy sprawia mu, że ciągnie mnie za włosy? Uśmiechnął się, gdy ja lekko pociągnąłem go za włosy. Przytulił się do mnie i tak siedzi w moich objęciach.

- Jak było?

- Ciężko, ale nie wyszedłem w połowie. - uśmiechnąłem się. - Czeka mnie dużo pracy, ale jakoś dam radę.

- Wiem, że dasz radę. - pocałowała mnie. - Ty zawsze dajesz radę.

Jęknąłem czując ból. Max pociągnął mnie za ucho! To bolało.

- Nie wolno tak, Max. To boli. - odezwałem się. - Idź synku na chwilę do babci. Muszę porozmawiać z mamą.

Zszedł z moich kolan. Usiadłem przodem do Lucy, która ze ściągniętymi brwiami na mnie patrzyła. Oparłem głowę na ręce, a drugą ręką złapałem dłoń Lucy. Musiałem jej powiedzieć o spotkaniu z Mateo. Teraz. Od razu.

- Rozmawiałem z Mateo. - uniosła brwi. - Chciał bym spotkał się z Sophie. Ponoć tego chce.

- Chyba nie masz zamiaru do niej iść?

- Nie, ale jestem ciekaw czego chce. - uśmiechnąłem się. - Jednak do niej nie pójdę. Nie mam ochoty ani się z nią widzieć ani rozmawiać. Zabrzmi to głupio jeśli powiem, że trochę szkoda mi Mateo?

- Zabrzmi to idiotycznie. - uśmiechnęła się. - Chociaż teraz został sam. Zaakceptowałam to, że mu odpuściłeś, ale nie chcę go w naszym życiu, Luca. On też bez winy nie jest.

- Tak, wiem. - uśmiechnąłem się. - Zgodziłabyś się, byśmy w trójkę się spotkali i zakończyli ten temat? Ta rozmowa może nam wszystkim dobrze zrobić.

- Nie wiem. Jest ostatnią osobą, z którą chcę rozmawiać i się z nią widzieć. Przemyśle to.

Kiwnąłem głową i przytuliłem ją do siebie.

Przetrwanie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz