Rodział 9

180 9 2
                                    

Staliśmy nad zwłokami faceta w kompletnej ciszy żadne z nas nie miało odwagi się odezwać , a może poprostu nie chcieliśmy tego robić . Emmet wbijał we mnie swój wzrok chyba oczekując na jakąś reakcje z mojej strony na to co się przed paroma minutami wydarzyło.
- Grace powiedz coś - odezwał się pierwszy
- Chcę do domu - powiedziałam i odwróciłam się plecami do mężczyzny idąc teraz w kierunku jego samochodu
- Błagam Grace wybacz mi - słyszałam jak krzyczał , ale tych informacji było za dużo jak na raz musiałam sobie to wszystko przemyśleć . Parę minut później stałam przy samochodzie bruneta czekając na niego , Emmet pojawił się zaraz po mnie. Wsiadliśmy w milczeniu do środka nawet na siebie nie patrząc, tak bardzo ten stan mnie bolał.
- Grace ja ... - przerwałam mu
- Emmet nie chcę już nic wiedzieć , poprostu jedźmy do domu - powiedziałam wypatrując czegoś za oknem . Emmet spojrzał na mnie i przemilczał moje słowa skupiając się na drodze. Ta cisza zabijała mnie i jego , ale co miałam zrobić rzucić mu się na szyję po tym jak się dowiedziałam , że zabił mojego brata . Nawet nie byłam na jego pogrzebie nie widziałam jego ciała , a co z rodzicami czy wiedzą, że ich syn nie żyje . Chciałam wykrzyczeć co o nim myślę , ale wiedziałam , że nic by to nie dało taki ktoś jak Emmet Shallow nie przejmuje się ludźmi i pewnie nic by sobie z tego nie zrobił.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział, gdy dojechaliśmy pod rezydencje
- Dobrze - odpowiedziałam zdawkowo i wysiadłam z wozu kierując się w stronę domu miałam już wchodzić do środka , gdy poczułam dłoń na moim ramieniu
- Grace przyjdź za 10 minut do ogrodu - rzekł i poszedł . Jakim prawem on jeszcze ode mnie czegoś oczekuje , po tym wszystkim co mi zrobił, ale postanowiłam, że pójdę aby mu to wszystko wygarnąć. Weszłam do swojej sypialni w której czekał już na mnie Misiek na mój widok zaczął merdać ogonkiem i skakać na kolana. Był moim jedynym przyjacielem gdybym go straciła moje życie nie miałoby sensu . Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam a swoją walizkę z ubraniami i kosmetykami. Widać , że Emmet się przygotował i kazał swoim ludziom zabrać z tamtego domu moje rzeczy . Podeszłam do jednej z torb i wyjęłam z niej spodnie i koszulkę oraz szczotkę do włosów. Gdy byłam już przebrana i uczesana poszłam do ogrodu na spotkanie z facetem , który już tam na mnie czekał. Siedział na ławce przy fontannie, te miejsce kompletnie do niego nie pasowało. Tutaj było pięknie i bezpieczniej a on ani nie ma pięknej duszy a tym bardziej nie jest bezpieczny.
- Czego chcesz? - rzuciłam oschło
- Usiądź proszę - przesunął się robiąc mi miejsce na ławce, na której chwilę później usiadłam
- Przejdźmy do rzeczy - spojrzałam na niego
- Grace chcę abyś wiedziała, że nie jestem taki jak sobie wyobrażasz - zaczął a ja już miałam ochotę wyjść stamtąd
- Słucham? Nie jesteś potworem bez uczuć i sumienia ? - zapytałam z wyrzutem
- Wiem jak ...- wstałam na te słowa
- Gówno wiesz , rozumiesz ?! Nie wiesz jak to jest wychowywać się w domu przepełnionym smrodem alkoholu i papierosów. Nie wiesz jak to jest stracić członka rodziny. Nic kurwa nie wiesz - wykrzyczałam mu prosto w twarz
- Grace ... - znów chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam
- Teraz to ty mnie słuchasz . Moje życie może nie było cudowne , ale po tym jak się w nim pojawiłeś znikąd jeszcze bardziej się spieprzyło rozumiesz ? Gdybyś się nie pojawił , nie doszłoby do tylu strasznych rzeczy , nie zgwałciliby mnie , nie porwaliby , rozumiesz ?! - mówiłam a z moich oczu zaczął płynąć strumień łez
- Grace - szepnął moje imię i przyciągnął do swojego torsu
- Puść mnie - uderzałam go w klatkę piersiową, ale nie reagował tylko jeszcze mocniej mnie przytulił
- Obiecuję ci na swoje życie , że wszystko ci to wynagrodzę nawet gdybym musiał zginąć - powiedział trzymając mnie mocno . Moje życie jest nic nie warte w porównaniu do twojego , każde twoje cierpienie odbiera mi cząstkę mnie . Każda twoja wylana łza , jest jak sztylet wbijany w niezagojoną ranę - dodał  obejmując mnie
- Chcę odejść - spojrzałam mu w oczy , w których pojawiła się łza pierwszy raz odkąd go poznałam
- Nie możesz mi tego zrobić - zaoponował i ścisnął moją dłoń
- Emmet mogę i to zrobię . Wyjeżdżam za dwa dni . To jest koniec ...nasz koniec - szepnęłam a łza spłynęła po moim policzku odeszłam zostawiając bruneta za sobą. Była to najlepsza decyzja dla nas obojga , ja i on nigdy nie miało prawa bytu . On jest kimś a ja ...ja jestem poprostu ...nikim .

Wróciłam do sypialni i opadłam ciężko na łóżko. Była to jedna z najgorszych rozmów w moim całym życiu , z jednej strony chcę stąd wyjechać i rzucić wszystko w cholerę, ale z drugiej strony nie umiem ot tak o nim zapomnieć. Jeśli zostanę oboje będziemy nieszczęśliwi , a do tego nie mogłam dopuścić. Wyjeżdżam za dwa dni do Polski mieszka tam moja babcia i tam też zostanę na zawsze. Dzwoniłam do niej i nie ma nic przeciwko temu abym u niej zamieszkała na jakiś czas. Podeszłam do torb i zaczęłam się pakować, wyjazd dopiero za dwa dni , ale chciałam zacząć się teraz pakować aby było mniej rzeczy na później. Na zegarze wybijała właśnie 22 , miałam już większość spakowane. Wzięłam piżamę oraz kosmetyki do twarzy i udałam się do toalety aby wziąć szybki prysznic.
- Grace - usłyszałam w momencie, gdy miałam wchodzić do łazienki
- Tak ? - zapytałam nie patrząc na mężczyznę
- Naprawdę tego chcesz ? - zbliżył się facet
- Tak - odparłam naciskając na klamkę od drzwi
- Dobrze , jeśli będziesz szczęśliwa z tego powodu to nie będę ci stawał na drodze - powiedział wpatrując się we mnie
- Dziękuję, że szanujesz moją decyzję - spojarzałam na niego uśmiechnął się lekko i opuścił mój pokój. Weszłam do łazienki i stanęłam przy lustrze .
- Czy naprawdę tego chcesz Grace ? - spytałam swojego odbicia w lustrze , naraz wszystkie wspomnienia związane z nim powróciły jak bumerang. Miałam nadzieję, że przyjdzie zatrzyma mnie i powie,że mnie kocha i żebym nie wyjeżdżała, ale nie on pogodził się z tym i nawet nie próbował mnie powstrzymać. Czy chciałam tego ? Oczywiście, że nie , ale tutaj chodziło o coś więcej niż moje chęci , ja nie miałam innego wyboru musiałam tak zrobić .

Dwa dni później

Przez całe te dwa dni nigdzie nie spotkałam Emmeta . Nie dziwiłam mu się , że nie chciał mnie widzieć po tym co mu zrobiłam . Dzisiaj nadszedł mój dzień wyjazdu , myślałam aby się wycofać, ale nie mogłam do tego dopuścić. Teraz siedziałam w kuchni jedząc samotnie ostatnie śniadanie w tym domu i bez niego . Wiedziałam, że ciężko mi będzie o nim zapomnieć, ale nie chciałam tego robić jedynie wspomnieniami mogłam złożyć swoje rozbite na tysiące części serce . Dłubałam widelcem w jedzeniu nie miałam ochoty na nic , jednak przed tak długą podróżą musiałam coś zjeść.
- Dzień dobry - do jadalni wszedł Emmet
- Dzień dobry - mruknęłam cicho
- Mam coś dla ciebie - powiedział wyciągając z kieszeni spodni małe pudełeczko
- Dla mnie ? - zdziwiłam się
- Tak . Weź to proszę - podał mi je a ja niepewnie je wzięłam
- Emmet ja nie mogę tego przyjąć - rzekłam , gdy zobaczyłam w pudełeczku złotą bransoletkę
- Nie przyjmuje odmowy , to tylko koleżeński prezent - jego słowa mnie zabolały szybko się pogodził z moim wyjazdem
- Dobrze - pokiwałam głową i schowałam prezent do kieszeni bluzy
- Jedz przed podróżą musisz być najedzona - powiedział uśmiechając się przy tym
- Wiem - rzuciłam próbując powstrzymać łzy cisnące mi się do oczu . Przepraszam muszę iść do łazienki - wstałam szybko od stołu nie wytrzymałam . Pobiegłam do sypialni i wpadałam w płacz . Sama tego chciałam, a teraz ryczę jak dziecko , któremu zabrano lizaka. Najbardziej boli mnie to , że on zachowuje się tak jakby nigdy nic się nie stało a ja byłam jedynie zabawką , która się zepsuła i można ją wyrzucić.  Byłam głupia myśląc, że coś do mnie czuje, po co te wszystkie słowa w ogrodzie po co tak się wysilał . Mówił pewnie tak do każdej jednej , a ja głupia jestem , że się nie domyśliłam tylko dałam mu się omamić.  Zakochałam się w nim , co było najgorszym błędem.

Dwie godziny później

Przepłakałam z dobre pół godziny , gdy wreszcie się ogarnęłam zdałam sobie sprawę , że zaraz mam samolot. Przemyłam twarz i wyszłam z sypialni chcąc pożegnać się z domownikami , a przede wszystkim z Emmetem. Poszłam do jego sypialni z myślą, że tam jest , niestety nie znalazłam go tam , następnym miejscem, w którym mógł być był jego gabinet tam się udałam. Weszłam do środka i nikogo tam nie było chciałam już wychodzić, ale zobaczyłam na półce whisky, więc pomyślałam, że się napije przed odejściem stąd . Podeszłam do regału wzięłam szklankę oraz alkohol i nalałam sobie do połowy.  Upiłam łyk i się rozejrzałam po biurku i dostrzegłam jakieś wyniki badań. Z ciekawości sięgnęłam po nie i zaczęłam czytać
U Pana Emmeta Shallow stwierdzono wystąpienie raka w ostatnim stadium rozwoju. Z wyników badań stwierdzono brak możliwości na usunięcie guza operacyjnie . Pacjentowi zostało od 3 miesięcy do roku życia .
Szklanka wysunęła mi się z dłoni tym samym tłukąc się na drobne kawałki . W chwili , gdy szklanka się potłukła do gabinetu wszedł Emmet , który dostrzegł swoje wyniki badań w moich dłoniach.
- Emmet ...- odezwałam się cały czas będąc w szoku

Bezlitosny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz