♡P O S S E S I O N♡

826 23 1
                                    

ღYandere: Mężczyzna
ღTypShuuchaku-gata (Obsession type)
ღImię: Yami Bakura (Yu-Gi-Oh)
ღCzytelnik: Chłopak
ღTW: opętywanie, obsesja, epizody amnezyjne, okaleczanie, samookaleczenie

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~♡

Młody chłopak powoli otworzył swoje (k/o) oczy powoli przyzwyczajając je do jasnego porannego światła. Odruchowo podniósł rękę zwracając uwagę na swoje prawe ramię. Tak jak wcześniej, była tam powoli lecząca się długa rana wyglądająca na draśnięcie nożem. (t/i) odwrócił rękę i dostrzegł na wierzchu swojej dłoni nowe rany, tym razem wyglądające na dwa dźgnięcia i jedno płytkie cięcie.

- Niech to... znowu lunatykowałem czy jak? - zapytał łapiąc się wyczerpany za czoło zauważając że z jednej z raz dalej cieknie krew. - Kurna, trzeba to zabandażować... - Wyszeptał wstając z łóżka po czym skierował się sennym krokiem do łazienki w międzyczasie rozpinając guziki górnej części swojej pidżamy. Nieumyślnie rzucił koszulę koło umywalki oglądając w lustrze swoje odbicie sprawdzając inne rany na swoim ciele.

Ślad po drapnięciu na ramieniu, Mała rana po zgaszeniu zapałki na łokciu i dziwne wycięte "B" na obojczyku.

-Co do?! - wyszeptał zdziwiony dotykając litery. Zapiekło go, okaleczenie było Świerze. Nie tracąc czasu szybko złapał za środek dezynfekujący który od jakiegoś czasu trzymał na wierzchu. - Czemu to się niby stało?! Nie możliwe żebym nieumyślnie wyciął sobie literkę przez sen... - krzyknął naklejając ostrożnie plaster. - Cholera...

(T/I) jeszcze raz obejrzał swoje ciało w lustrze i nie znajdując żadnych innych ran, zdjął resztę ubrań i wskoczył pod prysznic. Jego priorytetem było głównie obmycie swoich ran aby nie wdało się w nie jakieś niepotrzebne zakażenie. Kiedy już skończył się myć i był po dodatkowej półgodzinnej sesji naklejana plastrów i nakładania bandaży wrócił do pokoju, pośpiesznie się przebrał i założył na szyję naszyjnik który dostał od swojej starszej siostry.

Była ona archeologiem i po swojej ostatniej wycieczce do Egiptu Przywiozła go mu i dała w prezencie. "Spędziłam na niego bardzo dużo pieniędzy aby móc go prywatnie wykupić, Nazywają to 'milenijnym pierścieniem'", odpowiedziała na pytanie czemu przedmiot nie jest w muzeum. Naszyjnik nie przypominał zbytnio stereotypowego naszyjnika. Było to coś co bardziej wyglądało jak amulet w kształcie piramidy z okiem otoczony przez obręcz na której zawieszone było pięć złotych sopli.

- Przydało by się pójść po zakupy... - Wymamrotał wchodząc do kuchni. (T/I) podszedł do lodówki szybko patrząc co w niej jest - Jajka się kończą, potrzebuję kupić mleko... - zerknął na koszyk na stole gdzie trzymał warzywa. - To też muszę uzupełnić. - Robiąc mentalną notkę potrzebnych mu rzeczy zamknął lodówkę po czym skierował się do wyjścia. Nagle czując nagle jakby ktoś zabrał mu całe powietrze z płuc. Chłopak odruchowo złapał się za klatkę piersiową czując niewiarygodny ból głowy i ściskanie serca.

- C-co do chole- - zapytał czując nagle jak cały świat popada w ciszę. Ostatnie co widział przed straceniem przytomności był dziwny złoty blask.

~ღ~

(T/i) nie miał pojęcia ile czasu minęło od kiedy się obudził. Czuł jak leży na podłodze, zrozumiałe jeżeli zemdlałeś i nikt ci nie pomógł, tylko że przedpokój w którym zemdlał miał podłogę wyłożoną kafelkami, a chłopak obudził się na drewnianej. Westchnął podnosząc się do siadu, przykładając dłoń do wciąż bolącej głowy i zauważył że bolą go... przedramiona? Ukradkiem spojrzał na prawą rękę na której było wiele płytkich i głębokich cięć. Krew dalej się sączyła z większości z nich. Zdenerwowany (T/i) popatrzył na lewą rękę gdzie zobaczył dokładnie to samo jak i czerwony od krwi nóż leżący parę metrów od niego.

Nie wiedział nawet jak zareagować. Głośno wrzasnął widząc czerwoną ciecz dalej sączącą się z ran kapiącą na jego ubrania. Zerwał się z podłogi i jak szybko tylko mógł pobiegł do toalety bandażować rany. Drżąc się cały zdjął bluzkę i rzucił na podłogę zauważając w lustrze jeszcze kilka rzeczy. Miał trzy rany pod prawym okiem jak i rozcięty policzek. Litera "B" na jego obojczyku została ponownie rozcięta, jak i wycięte zostało kolejne pięć. "B-A-K-U-R-A". 

- TO JUŻ NIE JEST JEBANY PRZYPADEK. - wrzasnął (k/w) desperacko łapiąc za gazę trzymaną w apteczce. Czuł jak zaczyna płakać. - KTOŚ MUSIAŁ MI TO ZROBIĆ! - krzyknął zauważając jeszcze jedną rzecz. Milenijny pierścień. Ten który dała mu siostra. Właśnie się wbijał w jego skórę. Pięć zwisających z niego sopli zagnieżdżonych było w jego torsie. Chłopak odsunął się od umywalki zasłaniając usta.

- Jeżeli nie zabandażujesz ran, możliwe że się wykrwawisz. - Usłyszał głos. Gwałtownie odwrócił się w jego kierunku widząc wysokiego chłopaka o białych włosach i czerwonych oczach. Ubrany był w to samo co spanikowany (t/i). - Nie chcę teraz cię stracić, jesteś dla mnie kluczowy więc bądź miły i zabandażuj nam te rany, Jednakże moje imię zostaw. Miło będzie się patrzeć na nie.

- Ty jesteś "Bakurą?" - zapytał go (t/i) w którym gotowały się przeróżne emocje.

- Tak, w końcu myślałem że powinienem się ujawnić mojemu gospodarzowi... - Białowłosy zbliżył się łapiąc (k/w) za nie tak mocno już krwawiące nadgarstki. (t/i) syknął czując niemiłe pieczenie. Bakura przybliżył twarz do liter wyciętych na ciele chłopaka i uśmiechnąwszy się polizał je. - Nie mam zwyczaju oddawać rzeczy które zdobyłem fair, z resztą - podłożył jeden nadgarstek do swoich ust i wyssał resztkę krwi sączącej się z ciała (t/i). Do puki masz to na sobie, - Białowłosy pokazał identyczny milenijny pierścień wiszący na jego szyi. - Niestety się mnie nie pozbędziesz.

- Kim ty do cholery jesteś, i czemu mi to robisz... - wyłkał chłopak.

- Twoja kochana siostrzyczka dała ci ten oto przedmiot, a ty zakładając go wypuściłeś mnie. Muszę ci więc podziękować że to dzięki tobie mam w końcu dostęp do materialnego świata. - Bakura przyszpilił ręce (k/w) do ściany patrząc mu w oczy. - Długo musiałem czekać na odpowiedni moment aby się ujawnić, ale teraz kiedy ty jesteś w końcu osłabiony, a ja zyskuję na sile... - Albinos odsunął się wkładając dłoń w brzuch chłopaka która wydawał się w nim rozpływać. (t/i) od razu poczuł jak coś próbuje przejąć nad nim kontrolę.

- Nie obraź się, ale potrzebuję twojego ciała... Na dłuższy czas. - Zaśmiał się demonicznie wchodząc w niego. (T/i) poczuł jakby został przez coś odrzucony po czym zauważył że nie czuje już bólu w swoich ranach, rozglądnął się po pomieszczeniu zauważając że przed nim oparte o ścianę leży jego ciało, które powoli się podniosło śmiejąc się mrocznie.

- Za każdym razem, doprawdy... - Przemówiło głosem Bakury - Bycie w twoim ciele jest czymś niezwykłym. Wiedziałem że musisz należeć do mnie i tylko do mnie. - Odgarnął włosy odsłaniając oczy które zmieniły kolor z (k/o) na krwisto czerwony.

- ODDAWAJ JE NATYCHMIAST! - krzyknął przerażony (t/i) kiedy duch opętujący jego ciało owijał bandażami rany które wcześniej zrobił. Kiedy skończył po prostu podszedł do swojego gospodarza z rękami w kieszeniach uśmiechając się pod nosem.

- Boo~ - powiedział przechodząc przez przezroczystego (t/i) i zaczął się śmiać. - Przyzwyczaisz się do mnie. A kiedy tak się stanie, w końcu zaakceptujesz bycie moją własnością. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zostań na dłużej~ |Scenariusze Yandere|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz