3. Szara rzeczywistość.

1.8K 46 3
                                    

Po uroczystości poszłyśmy na wyczekiwaną  pizzę, a wieczorem dotarłam do domu. W kuchni paliło się światło, to znaczyło, że mama skończyła pracę. Weszłam do środka, po czym pokierowałam się po cichu w poszukiwaniu rodzicielki.

Stała nad garnkami, zapewne gotowała coś na kolację. Gdy doleciał do mnie zapach, mimowolnie z mojego brzucha wydostało się głośne burknięcie. Najwidoczniej pizza już dawno została spalona przez długie rozmowy. Na ten odgłos kobieta odwróciła twarz w moją stronę i ciepło się uśmiechnęła. Podeszłam i wtuliłam się w jej drobne ciało.

Samantha Moren, czyli moja matka. To szczupła, niewielka szatynka o oczach identycznych, jak moje. Pracuje w restauracji, jako kelnerka, dlatego często znika nocami. Ma niestałe godziny pracy. Stara się jak może, by wynagrodzić mi brak ojca. Wygląda na zmęczoną, zresztą ostatnio ciągle tak jest. Mam wrażenie, że więcej nie ma jej w domu niż w nim jest. Ciężko pracuje, aby nas utrzymać. Teraz mamy stabilną sytuację finansową i stać nas na wygodne życie, ale jeszcze 2 lata temu przechodziłyśmy straszny kryzys.

- Cześć córciu, jak było?- spytała.

- Wszystko tak samo jak co roku, mamo- odpowiedziałam zaglądając do garnka. Zrobiła moją ulubioną zupę pomidorową z ryżem. - Dickens wygłosił to samo nudne przemówienie, co od 3 lat. Królowa, jak zwykle ściągnęła na siebie blask fleszy. - na to stwierdzenie parsknęłyśmy obydwie.

Królowa, tak nazywany Amie. No nie było innej opcji, zważając na to, jak się panoszy.

-A no i w sobotę idę na imprezę. - dodałam szybko.

- Impreza? W pierwszym tygodniu szkoły? - spytała podejrzliwie.

-Mmm, właśnie tak...Wzięłaś tabletki?- zagadnęłam zmieniając temat.

- Tak, jutro muszę jechać kupić, bo została mi ostatnia.

- Mogę zajechać po szkole do apteki, tylko daj mi receptę.

-Kochanie, jestem dorosła, nie musisz się o mnie martwić. To ja powinnam poświęcać ci więcej uwagi. Nie wiesz nawet jak bardzo jestem z ciebie dumna. Poradziłaś sobie ze wszystkim. Nie pozwoliłaś , żeby coś cię złamało. Powinnam dać ci lepszy przykład. - powiedziała zatroskana.- Tata też na pewno jest dumny.

Po tych słowach musiałam zebrać całą swoją wytrzymałość, aby się nie rozpłakać. Obiecałam sobie, że już więcej tego nie zrobię w obecności innych osób.

- Pójdę odłożyć torebkę i zaraz przyjdę.-szybkim krokiem skierowałam się na schody i popędziłam do pokoju.

Natychmiast zamknęłam drzwi po czym oparta o nie plecami pozwoliłam emocjom ulecieć. Płakałam dobre 5 minut. Nawet nie zorientowałam się kiedy znalazłam się na podłodze z twarzą w kolanach.
Cichy dźwięk wydostający się z torebki pomógł mi dojść do siebie. Przetarłam szybko oczy i odebrałam.

- Halo?- wydusiłam z siebie.

- Vi! Chciałam tylko sprawdzić, czy już dotarłaś.- usłyszałam po drugiej stronie głos mojej przyjaciółki.

-Tak ja... Już jestem w domu.

-To dobrze. Czekaj...czy ty płaczesz? Wszystko dobrze?-
zatroskany głos przyjaciółki sprawiał, że miałam ochotę znów zatopić się we łzach, ale szybko wzięłam się w garść nie chcą jej niepotrzebnie martwić.

- Tak, po prostu...jestem zmęczona.

- Jesteś pewna?- dopytywała

- Tak, nie martw się.

- Nie będę na ciebie naciskać. Posłuchaj, wiesz że możesz na mnie liczyć o każdej porze dnia i nocy.

- Dziękuję Lara.-  uśmiechnęłam się na jej słowa.

JUST NOT YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz