13. Jesteś niemożliwa.

1.4K 39 1
                                    

Warren

{ Siedziałem już przy ognisku. Brakowało tylko kilku osób, więc zaczęliśmy piec kiełbaski.

Villay zjawiła się razem z Larą i Amie? Wyglądało na to, że dobrze się dogadują, co jest niespodziewane. Gdy tylko spotkam się z Amie, o wszystko ją wypytam. Jak to możliwe, że ich relacje się tak zmieniły podczas jednej nocy?

Amie jest moją przyjaciółką. Ufam jej. Jako jedna z nielicznych zna prawdziwego mnie, tak samo, jak ja ją. Potrafimy się zrozumieć. Obydwoje wychowaliśmy się w bogatych domach i wiemy, co przeżywaliśmy przez te wszystkie lata.

Słońce zaczęło zachodzić, a wszystko zatopiło się w mroku. Panowała przytulna atmosfera.

Villay zamknęła oczy i w tym momencie wyglądała tak niewinnie. Miałem ochotę podejść i ją przytulić. Ognisko rzucało blask na jej twarz.

Zauważyłem, jak Mike się podnosi i idzie w stronę domków. Jednak nie zaszedł do swojego, a poszedł dalej.

Korzystając z okazji podszedłem do dziewczyny. To był impuls. Sam nie wiem dlaczego to zrobiłem, skoro miałem się trzymać z daleka. Wcisnąłem między herbatniki piankę, którą piekłem i podałem patrzącej na mnie Villay.

- Piankę? - spytałem.

- dzięki - rzuciła zdezorientowana - Nudzisz się?

To pytanie zbiło mnie z tropu.

- Dlaczego tak myślisz? - oczywiście, że wiem dlaczego, ale lepiej udawać głupka.

- Przyszedłeś do mnie pogadać i dałeś mi piankę - wymieniła to, co widzi.

- Nie mogę już pogadać z koleżanką z klasy? - odpowiedziałem na prędce, a ona zaczęła się śmiać - co cię tak śmieszy? - naprawdę byłem już zdezorientowany.

- Ty - po co owijać w bawełnę? Zmarszczyłem brwi na jej odpowiedź  - nie jesteś typem osoby, która... podchodzi, aby po prostu pogadać i się zaprzyjaźnić. W dodatku chyba nie rozmawiamy, więc jaki jest haczyk? - wyjaśniła.

- Żaden - wzruszyłem ramionami mówiąc zgodnie z prawdą i lekko zdenerwowany rzuciłem - Może...na czas wycieczki zawiesimy broń? - sam nie wierzyłem, że to powiedziałem, ale tak dawno nie rozmawialiśmy, a w dodatku sytuacja z wczoraj. Amie zapewniała mnie, że nic jej nie jest, ale wolałem się sam przekonać.

- Żartujesz? W końcu dojrzewasz? - wyglądała na zaskoczoną. Serio to aż takie dziwne, że z nią gadam?

- Nie sprawiaj żebym żałował tej decyzji - powiedziałem lekko zirytowany, więc wyciągnęła rękę - co robisz?

- Inicjuję rozejm, co się tak dziwisz?

- jesteś niemożliwa - pokręciłem głową, ale podałem rękę. Musiałem się skupić, bo uśmiech cisnął mi się na usta.

- palant - wypaliła, a potem przygryzła wargę. Najpierw mówi, potem myśli.

- cofnij to - powiedziałem poważnie, wykorzystując okazję, aby się z nią podroczyć.

- Niby czemu?

- Nie każ mi dwa razy powtarzać.

- bo co? - o tak. Brakowało mi tego.

- bo zaraz wrzucę cię do tego jeziora - odparłem bardzo poważnie.

- nie zrobisz tego - prychnęłam. Nie wierzy? Zaraz się przekona.

- Nie? - rzuciłem wyzywająco, a z jej buzi wyrwał się pisk, gdy przerzuciłem ją sobie przez ramię.

- Nie waż się - krzyknęła, a ja mimowolnie zacząłem się śmiać.

- Bo co? - powtórzyłem jej słowa.

- Puść mnie głupku! - krzyknęła mimo, że w jej głosie nie czułem złości, a lekkie rozbawienie.

W odpowiedzi zaśmiałem się jeszcze głośniej i klepnąłem ją w tyłek. Dopiero po chwili ogarnąłem, co zrobiłem i mentalnie walnąłem się w czoło. Na szczęście dziewczyna nie wydawała się speszona, więc odetchnąłem z ulgą.

Zmieniłem pozycję i wziąłem ją tym razem na ręce, wchodząc do jeziora.

- Przeproś, a cię nie wrzucę - powiedziałem.

- Nigdy w życiu. Puszczaj mnie idioto - odparła. Uwielbiam ją.

- Skoro chcesz

- Nieee - Poluzowałem uścisk, a ona pisnęła. Przytuliła się do mnie mocno. W ostatniej chwili ja złapałem. Poczułem satysfakcję, gdy przycisnęła się bliżej mnie.

- Ostatnia szansa - zgromiła mnie wzrokiem, a wtedy puściłem ja do wody.

Bałem się jej reakcji, która okazała się dobra.

- Pożałujesz tego - krzyknęła i zaczęła chlapać wodą, skoczyła na mnie i skoczyła całego. 1:1

- Zołza - krzyknąłem i też zacząłem ją chlapać.

- Idiota - śmialiśmy się na cały głos. Bawiłem się naprawdę dobrze, ona chyba też, bo nie przerywała, dopóki nie zaczęliśmy coraz ciężej oddychać.

- Poddaję się - uniosła ręce w geście kapitulacji.

- Wiedziałem, że wygram - 2:1 dla mnie.

- spadaj - przysiadła na molo, a po plecach przeszedł jej dreszcz.

- Zaraz wracam - podbiegłem do ogniska i wziąłem koc, który zarzuciłem jej na ramiona.

- Nie dziękuję. To przez ciebie jestem mokra - powiedziała. A ja oczywiście nie był bym sobą, gdybym nie wyczuł dwuznaczności tych słów.

- To dla mnie najlepszy komplement - uśmiechnąłem się, a ona się zarumieniła.

- Przestań - powiedziała.

- Ale co? - udawałem zaskoczonego, żeby wprowadzić ją a zakłopotanie.

- Masz brudne myśli.

Zarumieniła się, a ja zaśmiałem się. Czułem się tak lekko. Dawno nie śmiałem się tak szczerze. Ta dziewczyna. Przy niej czuję się inaczej.

- Jak się czujesz - nagle spoważniałem przypominając sobie cel.

- Dobrze , czemu pytasz ? - chyba nie zrozumiała mojego pytania.

- wiesz wczoraj...- zaczęłam nie chcąc rozdrapywać ran.

- emmm...nie obchodzi mnie, co mówi Katie. Jest okej - odparła, ratując mnie. Nie chciałem powiedzieć za dużo.

- to dobrze. To, co zrobiła było słabe. Gdybyś...czegoś potrzebowała to mów.

Mógłbym zrobić dla niej wszystko, byleby już nigdy nie była smutna.

- Dzięki.

Zawiał lekki wiatr, a ona lekko się zatrzęsła.

- trzęsiesz się - zauważyłem i objąłem ją ramieniem. Mógłbym mieć ją tak blisko już zawsze - chodź. Nie chcę, żebyś się przeze mnie rozchorowała - przyznałem zmartwiony i odprowadziłem ją pod same drzwi - Dobranoc Moren - najchętniej jednak bym cię nie puszczał.

- Dobranoc Shelk.

Weszła do pokoju, a ja skierowałem się do swojego.

- Kiedy zamierzasz jej powiedzieć, co czujesz - przyłapał mnie Brandon.

- Wiesz, że to nie jest dobry pomysł - westchnąłem.

- Powinieneś być z nią szczery. Odrzucaniem, zranisz ją tylko gorzej. Nie powinienem tego mówić, zwłaszcza, że między nią, a Mike'm chyba coś jest, ale nie mogę patrzeć, jak cierpisz. Ona zasługuje na prawdę.

- To nie takie łatwe.

- Nigdy nie będzie - odparł, a ja nie mogłem się nie zgodzić - zrób to gdy będziesz gotowy. Daj Wam szansę. Uwierz mi widzę, jak ona na ciebie patrzy.

Uśmiechnąłem się na te słowa.

- Wiesz...

- Jeśli to szczere uczucie. Poradzicie sobie ze wszystkim. Razem. Musicie tylko spróbować. }

JUST NOT YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz