20. Dasz radę.

1.1K 27 1
                                    

Od 3 dni nie ruszyłam się z domu. Moje dni polegały mniej więcej na jedzeniu, spaniu i załatwianiu niezbędnych potrzeb biologicznych. Opuściłam przez to kilka dni szkoły, co nie uszło uwadze mamy. Powiedziałam, że się przeziębiłam, bo nie chciałam na razie wspominać o tym, co się wydarzyło.

W takich chwilach poznajesz się na ludziach. Lara regularnie dowiadywała się o moim stanie. Chciała nawet zostać ze mną i nie pójść do szkoły, ale stanowczo wybiłam jej to z głowy.

Po tym gdy zobaczyła mnie w opłakanym stanie, nie zadawała pytań. Po prostu pokazała, że jest. Byłam jej ogromnie wdzięczna, że czekała, aż sama się otworzę i nie naciskała.

Sama musiałam to załatwić.

Wciąż nie docierała do mnie cała sytuacja.

Od Lary wiem, że Warren też nie pokazał się w szkole. Odkąd wtedy wyszedł, nie pokazał się na oczy.

Zatrzymał się u Brandona. Tylko to sprawiało, że nie martwiłam się aż tak bardzo.

-Vi? - usłyszałam dobiegający z dołu głos.

Dałam Larze klucze do domu, żeby mogła wchodzić kiedy będzie chciała.

- O tu jesteś - zajrzała do mojego pokoju - wstawaj zaraz jedziemy.

Weszła i rozsłoniła zasłony, a ja wydałam z siebie męczeński jęk i schowałam się pod kołdrę.

- Gdzie? - spytałam.

- No, jak to gdzie? Do szkoły. Chcesz nie zdać przez opuszczenie lekcji? Nie  na mojej warcie - zdarła ze mnie kołdrę, a ja pisnęłam i skuliłam się czując chłód.

- Nie dam rady - jęczałam.

- Dasz - zaczęła przebierać ubrania w mojej szafie.

Wyciągnęła kremowy sweterek i spódniczkę w kratkę do połowy uda.

- Jeśli mam tam iść, nie ma opcji, że to założę. Możesz mi wyjąć jakieś dresy, albo jeansy.

- Nie marudź. Jak się ładnie ubierzesz to i lepiej się poczujesz - powiedziała.

Niestety miała rację. Zawsze mialam plus 10 do samopoczucia, gdy wiedziałam, że wyglądam okej.

Podniosłam się i posłusznie przygotowałam do szkoły.

Bałam się spotkania. Bałam się że jak go zobaczę to moje serce pęknie, że będę chciała rzucić się w jego ramiona i o wszystkim powiedzieć.

Starałam się ociągać najbardziej, jak potrafiłam, ale wszystko szło dziwnie szybko i nim się obejrzałam siedziałam już w klasie.

Wpatrywałam się w tablicę ignorując jego obecność. Odkąd przyszłam nie poświęcił mi nawet przelotnego spojrzenia.

Na twarzy Mike'a zobaczyłam za to lekki siniak. Czyżby Warren się z nim pobił? Miał zaczerwienione kostki.

Na myśl, że zrobił to dla mnie poczułam ciepło.

A ty w podzięce go tak skrzywdziłaś.

Będąc cały dzień tak blisko, ciężko było mi wytrzymać, jednak obecność przyjaciółki podtrzymywała mnie na duchu.

Gdy na przerwie obiadowej dosłownie się minęliśmy, wyglądało to tak jakbyśmy nawet się nie znali.

Bolało. Brak jakiej kolwiek reakcji jest znacznie gorszy. Gdyby tylko mnie zatrzymał.

- Ziemia do Villay? Jesteś tu jeszcze? - z myśli wyrwał mnie głos Lary.

- Hm?

- Od dobrych pięciu minut wgapiasz się Warrena. Wiesz, że to Ci nie pomoże, a tylko zaszkodzi? - westchnęła.

- Tak szybko zapomniał? To nic dla niego nie znaczyło? - spojrzałam na Larę - od rana udaje, jakby nawet mnie nie widział.

- A, co ma zrobić? Postawiłaś granicę, a on nie chce jej przekraczać - zamyśliła się - Myślę, że cierpi tak samo tylko lepiej to maskuje. Zresztą ty powinnaś to chyba wiedzieć najlepiej.

Zagryzłam wargę, aby powstrzymać napływające do oczu łzy i czekałam, aż kolejny dzień dobiegnie końca.
   
                                 ~
Lara: Masz 10 minut na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Zaraz będę.

Taki SMS czekał na mnie w sobotę rano. Nie miałam żadnych planów, więc po prostu się zgodziłam.

Stwierdziłam, że będzie to idealna okazja na odcięcie się od problemów.

- Dawno nie byłyśmy nigdzie we dwie - przywitałam przyjaciółkę wsiadając do auta.

Przez jej twarz przebiegł cień zakłopotania, ale szybko zastąpił go uśmiech.

- Gdzie tak właściwie jedziemy?

- Niespodzianka. Gwarantuję, że Ci się spodoba - powiedziała chytrze.

- Na pewno - zaśmiałam się - tylko nie wiem, czy odpowiednio się przygotowałam.

- Spokojnie. O wszystko zadbałam.

- Jesteś strasznie tajemnicza. Od kiedy to tak dobrze idzie Ci szykowanie niespodzianek? - spytałam.

- Od kiedy mam najlepszą przyjaciółkę na świecie, która zasługuje na trochę przyjemności w życiu.

- Uważaj, kieruję!- krzyknęła, gdy chciałam ją przytulić.

- No proszę, niedawno zrobiła prawko i już się wymądrza.

Wypięła mi język i włączyła muzykę.

Skupiłam się wyłącznie na drodze i chwili. Chciałam przez chwilę poczuć się spokojna.

                                 ~

Zrelaksowana nawet nie zauważyłam, że obraz powoli tracił na jakości. Zasnęłam, a po ponownym otworzeniu oczy byłyśmy na miejscu.

- Ta-da! - spojrzałam na radosną przyjaciółkę.

- Co to za hotel? Lara, czy my jesteśmy nad morzem? - wytrzeszczyłam oczy.

- Rusz tyłek, bo zaraz minie czas meldowania - zaśmiała się.

Wyszłam, a przede mną rozciągał się widok piasku i błękitnej wody.

- Przecież hotel w takiej lokalizacji musiał kosztować fortunę.

- Nie marudź.

Rzuciłam się na nią i mocno wyściskałam.




JUST NOT YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz