Miałyśmy przed sobą cały dzień. Nie chcąc tracić czasu zabrałyśmy swoje rzeczy i ruszyłyśmy na plażę.
Ciepły wiatr pieścił mi skórę. Zanurzyłam stopy w wodzie, która nie zdążyła się jeszcze nagrzać.
- Cześć! - z myśli wyrwał mnie głos Brandona.
Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam, jak blondynka wita się z nim, a obok stoi Warren.
Też przyszli na plażę.
- Hej! - krzyknęłam.
Zdążyłam się już przyzwyczaić do temperatury, więc nie uprzedzając wciągnęłam Larę za sobą.
- Zimna! - zaczęła piszczeć.
- To za te tajemnice - wypięłam do niej język.
- Skoro tak, nie będę cierpieć sama - spojrzała diabolicznie na swojego chłopaka i za chwilę oboje pryskali się wodą.
Tylko Warren stał suchy na brzegu. W mojej głowie już układał się piękny plan i gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, chłopak zmarszczył brwi.
- Nie - powiedział, gdy zaczęłam powoli się zbliżać - nie ma opcji - uśmiechnęłam się słodko i ochlapałam go wodą.
Zaczęłam się głośno śmiać, widząc jego grymas na twarzy przez, co nie zauważyłam kiedy znalazł się tuż obok mnie. Poczułam tylko, że tracę grunt pod nogami, a potem zalała mnie fala wody.
- Następnym razem zastanów się z kim zadzierasz - powiedział dumnie.
- Już nie żyjesz - powiedziałam i zaczęłam go oblewać.
Niewinna kropla przerodziła się w bitwę.
Uspokojenie zajęło nam kilka minut, dopóki nie poczuliśmy, jak robi nam się zimno.
- Chyba pora wracać do hotelu - powiedziała Lara - inaczej z odpoczynku zrobi się choroba.
Poszliśmy razem do środka, aby wszyscy się ususzyli. Wcześniej jednak umówiliśmy się na wspólny wieczór.
Gdy tylko nadszedł czas rozległo się ciche pukanie.
- Jesteśmy i przynosimy dary! - zawołał Brandon, a Warren położył na stole torbę pełną słodyczy.
- To co robimy? - spytali.
- Pogramy w gry - Lara weszła dumnie z rękami pełnymi różnych pudełek.
- Gry?! - spytaliśmy jednocześnie.
- Oj będzie fajnie. Ja i Vi na was. - uśmiechnęła się.- chyba, że boicie się przegranej?
- No to od czego zaczynamy? - Warren od razu ruszył po pierwszą z gier - kalambury?
Czułam, że to będzie długa na noc.
~
- Świnia z chorobą morską! - krzyknął Warren, gdy Brandon pokazywał, a my zwijałyśmy się ze śmiechu. Póki co wygrywałyśmy 5 do 2.
- Świnia!? - Brandon załamał ręce - w dodatku z chorobą lokomocyjną?
- Nie moja wina, że tak pokazujesz.
- Myślę, że to po prostu wrodzony talent do nieumiejętnego grania w kalambury. - oznajmiłam.
- Tak? W takim razie teraz ja Wam coś wybiorę. - dał Larze kartkę z hasłem, które sam zapisał.- No to teraz zobaczymy.
Skupiłam się gdy zaczęła pokazywać. Wyglądało znajomo. Czyżby? Nie, a może?
- Pani Haber? - Brandon wytrzeszczył oczy, a ja upewniłam się że moja odpowiedź była prawidłowa.
Ja po prostu znam moją przyjaciółkę. Przecież wiem, że uwielbia parodiować nauczycieli. Jest w tym mistrzem.
- Jak? Przecież to nie było łatwe. - dziwił się Warren.
- 6 do 2! - zbiłyśmy z Larą zwycięską piątkę.
- Zmiana! - Brandon wziął inne pudełko - teraz to!
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł - powiedziałam, gdy zaczął rozkładać matę.
- Teraz to już nie macie szans! - odparł.
~
- Prawa ręka na czerwony - powiedziałam.
Widziałam już jak ich ręce się trzęsą, więc kwestią czasu było...
- Remis! - ogłosił Warren.
- Teraz wy.- oznajmiła Lara i chwyciła za kółko.
Ustałam na przeciwko Warrena po drugiej stronie maty.
Po kilku zakręceniach nasze ręce były już skrzyżowane, a moja noga znajdowała się gdzieś pod nim.
- Tym razem nie wygrasz - poczułam ciepło obok ucha przez co zrobiło mi się gorąco.
Wiedział, że tak na mnie działa.
Skoro ty grasz nie czysto to ja też mogę.
- Lewa ręka na żółty!
Obkręciłam się tak, że teraz nasze ciała się stykały. Wcześniej jednak przenosząc dłoń, specjalnie się o niego otarłam.
- Jesteś pewien? - mruknęłam patrząc mu w oczy, a wtedy poczułam, jak się napina.
Punkt!
- Lewa noga na zielony!
Szliśmy łeb w łeb. Zielone kółko znajdowało się daleko za mną. Obkręciłam na chwilę głowę, żeby zbadać sytuację, lecz gdy ją przekręciłam z powrotem chłopak akurat próbował wykonać ruch nade mną przez co nasze twarze znalazły blisko siebie. Zbyt blisko. Nasze usta otarły się o siebie, a wzrok przemknął między nami.
W tamtym momencie puściły wszystkie hamulce. Moje ręce i nogi nagle zrobiły się jak galaretka, a ja spadłam na matę.
Widziałam tylko zawieszonego nademną chłopaka, który łobuzersko się do mnie uśmiecha. A pod głową czułam miękką dłoń.
- A nie mówiłem - powiedział.
CZYTASZ
JUST NOT YOU
RomanceVillay Moren kiedyś zamknięta w sobie dziewczyna, teraz 18 latka, która chce pokazać, że nie jest cichą myszką. Może i życie dawało jej w kość, ale wróciła silniejsza i nie zamierza się poddać. Warren Shelk przystojny chłopak pochodzący z bogatej ro...