Odkąd tylko zwlekła się z łóżka, towarzyszył jej bardzo nieprzyjemny ścisk w gardle. Miała wrażenie, że z nadmiaru emocji zaraz zwymiotuje, więc czym bardziej nie potrafiła wmusić w siebie śniadania. Męczyła się z przyniesioną przez pokojówki owsianką, czując w kościach, że to jej ostatni posiłek przed samą ceremonią.
Finn oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zauważył jej podłego nastroju. Florence momentalnie przygasła w jego oczach, a jego wewnętrzna natura znowu świrowała i kazała mu się nią zajmować. Postarał się więc o to, by odwracać wzrok, kiedy przy nim paliła, a także usilnie schodził jej z drogi, jeśli tego potrzebowała.
Niestety nie miał pojęcia, że przez jego zachowanie czuła się jeszcze bardziej wyobcowana.
A to w jakimś stopniu przyczyniło się do późniejszych wydarzeń...
Głośno westchnęła, doskonale wiedząc, że jej ochroniarz tego nie słyszy. Siedząc tyłem do niego, zapewne mogła nawet płakać, a i tak nie mógłby do końca zgadnąć, co takiego robiła. Miało to swoje plusy - kiedy pociągała nosem, nie musiała przejmować się jego uważnym spojrzeniem.
Znów bazgrała po kartce, korzystając z tego, że zostało jej jeszcze trochę czasu. Specjalnie wstała jeszcze wcześniej, niż jej zalecano, by mieć chociaż godzinę dla siebie. Dla jasności, nic szczególnego nie robiła. Zamiast zerknąć do książek albo spróbować się zrelaksować w jakiś inny sposób, szkicowała chłodną twarz swojego ochroniarza, od którego wsparcia oczekiwała najbardziej.
Myślała, że Finn odsunie jej myśli od nieuniknionego ślubu, ale zamiast tego przejmowała się nim jeszcze bardziej. Jeśli zrobiłby cokolwiek - posłałby jej karcące spojrzenie albo po prostu na nią warknął, z pewnością mogłaby na chwilę uciec od smutnych faktów.
Spojrzała na niego z lekko mokrymi oczami, ale nawet nie patrzył w jej kierunku. I choć zapewne nie mógłby niczego zrobić, gdyby po prostu się do niego przytuliła, nie chciała tego robić wbrew jego woli.
A czyjejś bliskości potrzebowała jak nigdy dotąd. Zawsze jakoś sobie radziła, kiedy po karach ojczyma siedziała skulona w swoim pokoju, a nikt nie przejmował się jej losem. Z niewiadomych powodów, w obecności Nadnaturalnego naprawdę pragnęła, by komuś na niej zależało.
- Finn? - szepnęła, nawet nie spodziewając się odpowiedzi. Nie było szans, żeby ją usłyszał.
Odwróciła więc głowę w stronę okna, znów czując łzy pod powiekami. Niby pogodziła się ze swoim przeznaczeniem, ale... Jak mogła tak po prostu zgodzić się na ten cholerny ślub i udawać szczęśliwą pannę młodą?
Finn drgnął, nie spodziewając się kruchego ciała Florence pomiędzy swoimi ramionami. Spiął się na całym ciele, ale zaraz się zreflektował. Widział po niej, że nie płakała, ale była ku temu bardzo bliska. Lekko dygotała przy jego torsie, jednak nie potrafił odwzajemnić uścisku.
Czuł spory nacisk na swoim sercu i nie miał pojęcia, czy wynikało to z możliwej więzi, czy ze współczucia. Ale jedno było pewne - nie chciał tego ślubu tak samo, jak ona.
Delikatnie ją od siebie odsunął, kiedy zdawało mu się, że w miarę się uspokoiła. Wolno pokazał jej coś na migi, uważnie obserwując jej reakcję.
Ku jego zdziwieniu, pokręciła głową.
Jednak i tak skorzystała z jego rady, później mocno tego żałując.
***
Cicho syknęła, czując wrzynającą się w skórę głowy wsuwkę. Jej suknia kilka minut temu znalazła się na jej ciele, ale idealna fryzura i makijaż miały zająć jeszcze sporo czasu.

CZYTASZ
Nacja IV: Cień Świtu
FantasyOd zakończenia wojny z ludzkim rządem minęło dwadzieścia pięć lat. Florence Gerbero żyje pod twardą ręką swojego ojczyma, po niespodziewanym ataku pozostając pod ochroną pewnego Nadnaturalnego. Jednak co się stanie, jeśli sprawy wymkną się spod kont...