Rozdział 36

252 19 2
                                    

- To boli - stwierdził po chwili. - Nie jesteś Nacją, więc odczujesz to mocniej. I uleczysz się wolniej - oznajmił powoli. Możesz nawet umrzeć.

Celowo unikając jej spojrzenia, usiadł na samym skraju łóżka. Już po chwili poczuł, jak Florence podnosi się z poduszek i nerwowo opiera się o oparcie.

Zastanawiał się, czy oznaczenie jej właśnie w takim momencie byłoby właściwe. Był prawie pewien, że nie mówiła serio, a na pewno nie przemyślała dobrze swoich słów. W końcu kto normalny prosił się o gryzienie w szyję? Musiała zdawać sobie sprawę z tego, co powiedział.

Nie mógł jednak ukrywać, że kły zaczęły swędzieć go niemiłosiernie. Pragnął wtopić się w jej szyję, już na zawsze czyniąc ją swoją. Zasmakować jej krwi... Potem dokładnie wylizać ranę, by nie wdało się żadne zakażenie... Sama obecność Florence i świadomość tego, czego się dowiedziała, robiła mu wodę z mózgu.

- "Na pewno tego chcesz?" - zamigał po chwili, posyłając jej bardzo uważne spojrzenie. - "To naprawdę zaboli."

- "Ufam ci, Finn. Nawet pomimo tego, że to wszystko ukrywałeś" - odparła, nieco niepewnie przyglądając się jego kłom, które niekontrolowanie wysunęły mu się z ust.

Miała wrażenie, że na nią warknął, kiedy z jego gardła wydobył się nieznany jej dotąd dźwięk. Rzadko widziała go w takiej odsłonie. Kiedy mieszkali razem, celowo unikał wspólnych pełni, by nie pokazywać jej swojej dzikiej natury. Teraz wiedziała już, że mógł w tamte dni stwarzać dla niej realne zagrożenie. Ale teraz? Czy i teraz tak było?

- Zrób to. Oboje nie mamy nic do stracenia - szepnęła.

Finn miał na ten temat inne zdanie. Oznaczając ją, na zawsze odebrałby jej możliwość wyboru. Była jego, ale nie chciał przymuszać jej do wspólnego życia. W końcu wiedział, że nienawidziła być pod czyjąś władzą, a właśnie tak swego czasu traktowała związki.

Powoli się nad nią nachylił, delikatnie odgarniając jej włosy w bok. Wybrał lewy obojczyk, dokładnie to miejsce, w którym miała dwa maleńkie pieprzyki. Nawet jeśli nagle zmieniłaby zdanie, nie byłby zdolny się powstrzymać.

Musnął jej szyję językiem, na czubku czując jej smak. Zadrżała na to doznanie, już po chwili obejmując jego plecy, kiedy zaczął składać delikatne pocałunki na jej dekolcie. Wiedział, że lubiła to delikatne łaskotanie...

Zastygła, w najmniej spodziewanym momencie czując zatapiające się w jej ciele kły. Przez moment jej ciało nie miało pojęcia, co się dzieje. Nie zdążyła nawet krzyknąć, a już po chwili poczuła się strasznie odrętwiała i słaba. Odruchowo chciała się bronić, bijąc go pięściami po klatce piersiowej i starając się wyrwać z mocnego uścisku na ramionach.

Przez moment naprawdę myślała, że chce ją zabić. Krew szumiała jej w uszach, ale mimo to czuła każde sapnięcie wydobywające się z jego ust. Miała wrażenie, że z każdą sekundą napiera na nią coraz mocniej, aż nie potrafiła wytrzymać z ogromnego bólu, jaki jej zadawał.

Krzyknęła, ale sama nie wiedziała, co. Finn czym bardziej się tym nie przejmował, zamiast tego z całej siły zaciskając szczękę na jej obojczyku, prawie miażdżąc jej kość. Na szczęście w odpowiednim momencie się opanował i bardzo ostrożnie wysunął kły z jej ciała.

Od razu bezwładnie opadła na ubrudzone krwią poduszki, z przerażeniem wpatrując się w jego błękitne tęczówki. Naprawdę była pewna, że zaraz umrze.

Finn z trudem opanował swoje dalsze żądze i delikatnie pogłaskał ją po włosach. Schylił się do niej jeszcze raz i ignorując jęk protestu, powolnymi ruchami roztarł swój jad językiem.

Nacja IV: Cień ŚwituOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz