Od dobrych kilku minut przestała już normalnie kontaktować. Od silnego uderzenia w głowę miała problem z rozróżnianiem otaczających ją postaci, a przez mocno obite żebra ledwo potrafiła oddychać. Przyjmowała gniew i frustrację swojego ojczyma, zupełnie jakby się tego spodziewała.
W końcu jak inaczej mógłby zareagować, skoro przez jedno słowo odwołała całą ceremonię i wystawiła go na pośmiewisko?
Gdy tylko odmówiła wzięcia ślubu, wszyscy momentalnie zamarli. Po zbiorowisku od razu rozeszły się liczne szepty, a Andrew i Richard mieli ochotę zamordować ją na miejscu. Nikogo nie zdziwił fakt, że oboje próbowali się za nią tłumaczyć, zwalając wszystko na stres i niepewność. Ale nawet po ponownym pytaniu pastora, nie ugięła się.
Finn miał ochotę jej pogratulować tej odwagi, ale z drugiej strony wolałby już, żeby się zgodziła. Sam namawiał ją do walki i widząc tego skutki, ogromnie tego żałował.
Naprawdę starał się nie patrzeć przez uchylone drzwi, gdy jej ojczym raz po raz uderzał w jej ciało, jak w lalkę. Musiał zaciskać pięści prawie do krwi, by po prostu go nie powstrzymać.
Marcel dostrzegał jego odruchy, ale mimo podobnego zdania, sam go zatrzymywał. Nie mieli na tyle praw, by przeszkadzać swojemu pracodawcy. Tak naprawdę nawet gdyby ją tam zabił, nie mogliby mieć o to pretensji.
Gdy Nadnaturalny został sam, wściekłość momentalnie nad nim zapanowała. Tak bardzo chciał ją osłonić i ochronić przed całym światem... Tak mocno pragnął wziąć ją w swoje ramiona i zapewnić, że wszystko będzie już dobrze... Ale tylko patrzył, sztywno stojąc w drzwiach.
Florence nie miała nawet siły, by się podnieść, a co dopiero zakryć dopiero co rozwaloną głowę przed uderzeniem. Jak nigdy wyczekiwała, aż to wszystko się skończy, choć wątpiła, by kiedykolwiek to nastąpiło. Richard Gerbero czuł się jak w swoim żywiole, a kierująca nim furia nie zapowiadała, by szybko się uspokoił.
Gdzieś obok jej stóp tlił się jeszcze niedawno zapalony papieros, po którego sięgnęła od razu po rychłym zakończeniu imprezy. Nadal miała na sobie suknię ślubną, choć wcale nie była już biała.
Na wpół przymkniętymi oczami obserwowała buty swojego oprawcy, gdy pospiesznie przechodził z miejsca na miejsce. Naprawdę myślała, że jej katusze już się skończyły. Jednak najgorsze dopiero nadchodziło.
Słyszała, że krzyczał coś o paleniu w jego domu i łamanych przez nią zasadach. Może gdyby lepiej to rozegrała, nie byłoby aż tak źle. Ale kiedy wziął tlącego papierosa do ręki i skierował nim prosto w jej lewe oko, ogarnęła ją panika tak silna, że zaczęła krzyczeć.
W pierwszym odruchu, Finn nie wiedział, co się dzieje. W jednym momencie dostrzegł wypływającą z jej gałki krew, a w drugiej poczuł rozdzierający krzyk bólu w swojej piersi. Krzyczała tak naprawdę ciągle, choć wcale jej nie słyszał.
Sam z siebie miał ochotę rzucić się na mężczyznę, ale kiedy pokazała mu dłonią ten jeden gest... Z głośnym warkotem ruszył na jego gardło.
Zabić.
Krew z tętnicy szyjnej lała się strumieniami, a mocno oderwany kawałek skóry zawisł gdzieś pomiędzy ramieniem a plecami. Finn ani trochę się tym nie przejmował. Ignorując krzyk przerażenia swojego pracodawcy, silnym szarpnięciem zębami oderwał mu głowę.
***
Wszędzie widziała czerwień. Miała wrażenie, że tonęła w posoce i tak naprawdę nie wiedziała, do kogo ona należała. Z tamtego momentu nie pamiętała potem zbyt wiele. Wiedziała tylko, że jedno oko paliło żywym ogniem, a pierwsze, co zobaczyła, po opanowaniu spazm bólu był widok głowy swojego ojczyma.
CZYTASZ
Nacja IV: Cień Świtu
FantasyOd zakończenia wojny z ludzkim rządem minęło dwadzieścia pięć lat. Florence Gerbero żyje pod twardą ręką swojego ojczyma, po niespodziewanym ataku pozostając pod ochroną pewnego Nadnaturalnego. Jednak co się stanie, jeśli sprawy wymkną się spod kont...